Spójnia Stargard awansowała do ekstraklasy!
Spójnia Stargard wywalczyła awans do Energa Basket Ligi! W trzecim, jak się okazało decydującym spotkaniu, podopieczni Krzysztofa Koziorowicza pokonali Sokoła w Łańcucie 94:89, dzięki czemu wygrali rozgrywki I ligi w sezonie 2017/18.
Sokół wyszedł jednak na ten mecz przygotowany niemal doskonale. Ataki gospodarzy w fantastyczny sposób napędzał Kamil Zywert, a pod koszami piłki padały łupem Macieja Klimy. W pierwszych fragmentach główną bronią Spójni były natomiast rzuty trzypunktowe. To zmieniło się wówczas, gdy na parkiecie zameldował się Wojciech Fraś, co w dodatku nałożyło się z odpoczynkiem dla podstawowych podkoszowych Sokoła. 27-letni środkowy zanotował świetne wejście, to dzięki niemu Spójnia odrobiła wszystkie straty, a sam Fraś, celną trójką, doprowadził do remisu - po 32 w drugiej kwarcie.
Później Sokół znów zdołał odskoczyć, ale ostatnie słowo w pierwszej połowie należało do gości. Stargardzianie, choć swoją grą nie przekonywali i nie widać było w ich poczynaniach charakterystycznej lekkości, mieli w swoich szeregach wspomnianego już Dawida Bręka. Najlepszy rozgrywający w I lidze to skarb, który i tym razem okazał się bezcenny. Jeszcze przed przerwą zapisał na swoim koncie 10 punktów i aż 8 asyst, z kolei w trzeciej kwarcie trafił dwie szalenie ważne trójki. Widać było, jak bardzo dzięki temu z przyjezdnych zeszło ciśnienie.
Poszło to w parze z jednoczesnym ograniczeniem błędów oraz większą swobodą w grze. Przed ostatnią kwartą Spójnia była zatem bardzo blisko upragnionego zwycięstwa, gdyż prowadziła 66:58. Pewnym problemem był dla niej jednak czwarty faul lidera zespołu na 7 minut przed końcem, ale sprawy w swoje ręce wziął wtedy Marcin Dymała, który w dwóch wcześniejszych meczach nie zachwycił i w Łańcucie także w pierwszej połowie nie błyszczał. W najważniejszym momencie udanie zastąpił jednak Bręka, rozgrywając w sposób bardzo przemyślany.
Na 3 minuty przed końcem prowadzenie Spójni wynosiło już 10 punktów i stało się jasne, że raczej tej wygranej z rąk goście już nie wypuszczą. Raczej, bo właśnie wtedy, w dwóch kolejnych akcjach, na szalone rzuty trzypunktowe zdecydował się Artur Włodarczyk i oba umieścił w koszu! Faulowany chwilę później Dymała trafił tylko jeden osobisty, udaną akcję tyłem do kosza zagrał Klima i przewaga Spójni zmalała do zaledwie 3 "oczek" na 1,5 minuty przed końcem!
Decydująca okazała się jednak akcja na niecałą minutę do zakończenia gry. Sokół miał szansę na zmniejszenie strat do zaledwie punktu, ale po penetracji Włodarczyka piłka w koszu Spójni się nie znalazła, rywale wyprowadzili zabójczą kontrę, którą na pewne punkty po podaniu "profesora Brenia" zamienił kapitan, Hubert Pabian. Paradoks w tej sytuacji polega na tym, że tej asysty, prawdopodobnie najważniejszej w meczu, nie przypisano jednak jemu, a Alanowi Czujkowskiemu. Rozgrywający Spójni mecz zakończył zatem z 13-oma, a nie 12-oma (oficjalnie) asystami.
Chwilę po tym Sokół znów nie zdołał oddać celnego rzutu, a faulowany Czujkowski, swoją drogą rozgrywający świetne zawody (13 "oczek", 8 zbiórek i 7 wymuszonych przewinień), trafił oba osobiste i na 37 sekund do końca stargardzianie wyszli na 7-punktowe prowadzenie - 88:81. Choć gracze Dariusza Kaszowskiego robili co mogli i dzielnie walczyli do samego końca, nic się już nie zmieniło i to Spójnia wygrała, awansując tym samym do ekstraklasy!
Sokół Łańcut - Spójnia Stargard 89:94 (29:22, 13:21, 16:23, 31:28)
Sokół: Włodarczyk 21 (5x3), Marek Zywert 21, Klima 13 (13 zb.), Kulikowski 11, Karolak 11, Kamil Zywert 9, Parszewski 4, Warszawski 0.
Spójnia: Pabian 20 (4x3), Dymała 17, Bręk 16 (4x3, 13 as.), Czujkowski 13, Fraś 12, Wilczek 11, Raczyński 3, Pytyś 2, Koziorowicz 0.
Stan rywalizacji: 3-0 i awans Spójni do Energa Basket Ligi
ZOBACZ WIDEO Derby Madrytu dla "Królewskich"