Kobe Bryant - w blasku purpury i złota cz. VII
"Black Mamba" w meczu numer cztery przeciwko Pacers spędził na boisku aż 47 z 53 możliwych minut, a przecież jeszcze niedawno był niezdolny do gry ze względu na uraz. Rzucający obrońca Jeziorowców w dogrywce trafił swoje wszystkie cztery rzuty, pieczętując zwycięstwo Jeziorowców na 5,9 sekundy przed końcową syreną. - Takie spotkania spotkania oglądałem w dzieciństwie z wypiekami na twarzy, a o zwycięstwie w takim stylu marzyłem przez całe swoje życie - mówił na gorąco Bryant, który zakończył tamtą pamiętną potyczkę z dorobkiem 28 "oczek", 4 zbiórek oraz 5 asyst. - Patrząc na jego poczynania w tym spotkaniu, miałem przed oczami "Magica" oraz Kareema, którzy również przejmowali inicjatywę w kluczowych momentach najważniejszych spotkań - chwalił kumpla Derek Fischer. - Kobe poczynił ogromne postępy od czasu pamiętnego meczu z Utah Jazz - komplementował rywala Sam Perkins, wówczas rezerwowy środkowy Indiany Pacers. - On jest teraz zupełnie inną osobą. Stał się graczem pokroju Michaela.
Każdy doświadczony zawodnik wie, że w NBA nie ma odpuszczania, i że rywalizacja w finałowej serii nie jest rozstrzygnięta do momentu odniesienia czwartego zwycięstwa przez jeden z zespołów. Pogrążeni w euforii Jeziorowcy najwyraźniej o tym zapomnieli i polegli w meczu numer pięć różnicą aż 33 punktów. Bryant tymczasem w jednej chwili z bohatera stał się gościem, który w 37 minut uzbierał ledwie 8 "oczek" przy skuteczności z pola 4/20. Na szczęście jednak dla Kobego kolejne starcie miało już miejsce w Staples Center, a Lakersi choć po trzech kwartach przegrywali 79:84, to ostatecznie pokonali podopiecznych Larry'ego Birda 116:111 i mogli świętować powrót na mistrzowski tron po jedenastu latach posuchy.
Państwo Bryantowie w domowym zaciszu patrzyli na Vanessę i jej rodzinę złym okiem, ale publicznie starali się tego nie okazywać i wspólnie z matką oraz ojczymem dziewczyny dopingowali swojego syna podczas meczów NBA. Miarka przebrała się dopiero, kiedy po około pół roku znajomości młody koszykarz oświadczył się nastolatce i oznajmił rodzicom, że zamieszka ona w posiadłości przy Pacific Palisades. Joe i Pam starali się uzmysłowić Kobemu, że działa zbyt pochopnie, i że daje Vanessie zbytnią swobodę wydawania pieniędzy. Zaproponowali, żeby jeszcze raz gruntownie przemyślał swe małżeńskie plany i ewentualnie spisał chociaż intercyzę. Zawodnik Lakersów zamierzał jednak wszystko rozegrać po swojemu - tak jak na boisku. - Był strasznie rozdarty i zdenerwowany tymi wszystkimi naciskami - opowiada Rebecca Tonahill, przyjaciółka zawodnika. - Nie tylko jego rodzina nie pochwalała pomysłu zawarcia tego małżeństwa. Nawet Phil Jackson doradzał mu, żeby jeszcze poczekał, a kilku zawodników z Michaelem Jordanem na czele dzwoniło do niego i również proponowało mu zwolnienie tempa lub spisanie intercyzy.
Nie dość, że relacje "Black Mamby" z rodzicami uległy dużemu ochłodzeniu, to w swoim pozakoszykarskim hobby gracz Jeziorowców również nie miał powodów do optymizmu. W styczniu 2000 roku wspólnie z Tyrą Banks nagrał singiel pt. "K.O.B.E.". Utwór ten został wykonany nawet podczas Weekendu Gwiazd w Oakland, ale nie został życzliwie przyjęty w branży ze względu na odejście od undergroundowego stylu, który do tamtej pory stanowił znak rozpoznawczy Bryanta. Kobe zrozumiał swój błąd i zapragnął, żeby jego planowany album nawiązywał stylistycznie do podziemia, lecz wytwórnia Sony miała inną wizję, która niekoniecznie pokrywała się z wizją słynnego koszykarza. Niedługo później "Czarna Mamba" próbował jeszcze działać z własną, niezależną wytwórnią, ale próby te można porównać do kariery baseballowej Michaela Jordana.
Istnieją ludzie, którzy jeśli coś sobie postanowią, to dążą do realizacji tego postanowienia wbrew wszelkim przeciwnościom oraz głosom otoczenia. Kobe Bryant należy do tej grupy i między innymi właśnie dlatego 18 kwietnia 2001 roku w kościele katolickim w Dana Point poślubił Vanessę Laine, a jego rodzina oraz koledzy z drużyny nie wzięli udziału w tej uroczystości. Młoda para nie spisała też intercyzy, a gwiazdor Lakersów wkrótce sprzedał posiadłość przy Pacific Palisades, dając bliskim jednoznaczny sygnał, żeby wracali do Filadelfii.Koniec części siódmej. Kolejna już w najbliższy poniedziałek.
Bibliografia: Los Angeles Times, Newsweek, Philadelphia Inquirer, Sports Illustrated, grantland.com, nba.com, basketball-reference.com.
Poprzednie części:
Kobe Bryant - w blasku purpury i złota cz. I
Kobe Bryant - w blasku purpury i złota cz. II
Kobe Bryant - w blasku purpury i złota cz. III
Kobe Bryant - w blasku purpury i złota cz. IV
Kobe Bryant - w blasku purpury i złota cz. V
Kobe Bryant - w blasku purpury i złota cz. VI
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.