Piotr Bakun: Legia jest bliżej awansu

Koszykarze Legii Warszawa dysponują obecnie przewagą parkietu w finale I ligi. Czy podopieczni Piotra Bakuna będą w niedzielę świętować upragniony awans?

Jakub Artych
Jakub Artych
WP SportoweFakty / Karol Słomka

WP SportoweFakty: Po dwóch meczach w Krośnie mamy remis 1:1. Plan Legii został wykonany w 80 procentach, a może nawet w 100?

Piotr Bakun: W tym momencie, oraz z tą wiedzą jaką mam, jest to moim zdaniem 80. Gdyby jednak ktoś zapytał mnie dwa tygodnie wcześniej i powiedział, że będę grał w finale z Miastem Szkła Krosno i po sesji wyjazdowej będzie remis 1:1, to byłbym szczęśliwym człowiekiem. Jest natomiast duży niedosyt.

W sobotę Legia zagrała zdecydowanie lepiej niż w niedzielę. Była skuteczna i bardzo dobrze broniła.

- Ja bym to odwrócił. Najpierw bardzo dobrze broniliśmy, dzięki czemu w ataku byliśmy świetnie dysponowani. Miasto Szkła nie miało zbyt trudnych meczów w tym sezonie i sam fakt, że mocno się im postawiliśmy, to nie mogli nas przełamać. Wynikało to z naszej dobrej obrony. Niedzielny mecz był jednak zupełnie inny.

Drużyna w niedzielę nie była tak skoncentrowana i zdeterminowana jak w sobotę? Przy prowadzeniu 1:0 w finale mogło pojawić się lekkie rozprężenie.

- Nie chciałbym nikogo źle oceniać, ale właśnie taka teza od razu się nasuwa. Zespół na pewno chciał wygrać ten mecz i podszedł do niego skoncentrowany. Może gdzieś z tyłu głowy była myśl, że już trochę osiągnęliśmy i nie wyjedziemy z Krosna bez zwycięstwa. Nie chciałbym oczywiście, żeby tak było.

ZOBACZ WIDEO 25. mistrzostwo Polski koszykarek Wisły Can-Pack Kraków (źródło TVP)

Wszyscy eksperci, dziennikarze i kibice podkreślają, iż Legia Warszawa jest w bardzo dobrej formie. Jest to optymalna dyspozycja zespołu?

- Po niedzielnym meczu na pewno nie będę chwalił swojego zespołu. Jeżeli ktoś tak uważa, to jest nam bardzo miło. Mam nadzieję, że niedzielny pojedynek był tylko wypadkiem przy pracy. Oby nasz styl się poprawił i w najbliższych spotkaniach zagramy tak, jakbym sobie tego życzył.

Opinie o lepszej gry Legii pojawiają się dlatego, że w rundzie zasadniczej drużyna z Warszawy przegrała kilka meczów ze słabszymi rywalami. Przed starciem z Sokołem Łańcut wszyscy skazywali ją na pożarcie. Tymczasem Legia w świetnym stylu awansowała do finału, a w nim wyrwała już jedno zwycięstwo w Krośnie.

- Ja dlatego tak z tobą rozmawiam, bo jestem bardzo zły po niedzielnym spotkaniu. Analizowałem ten mecz i siedzi we mnie ta złość. Na pewno to duża sztuka wygrać rywalizację z Sokołem Łańcut, który w rundzie zasadniczej przegrał u siebie tylko jeden mecz. Z Krosnem również wygraliśmy, co jest bardzo trudnym zadaniem. Wszyscy znamy ich bilans. Mam nadzieję, że w głowach zostanie myśl, że jesteśmy mocni i w sobotę zawodnicy wyjdą na parkiet i będą napieprzać, w każdym znaczeniu tego słowa.

W drugim meczu w Krośnie było sporo zamieszania, zawodnicy między sobą dużo dyskutowali. Wynika to z dużych emocji jakie pojawiają się w finale?

- To są play-offy, nikt nie odpuszcza. W niedzielę graliśmy słabiej, nie wychodziło nam wiele rzeczy jak w sobotę. Doszło do jakiś utarczek słownych, ale nie przykładałbym do tego większej wagi. Zawodnicy pożegnali się z rywalami z Krosna w sposób sportowy, podaliśmy sobie ręce. To co dzieje się na parkiecie, powinno na nim zostać. Mam nadzieję, że nikt żadnej urazy do nikogo nie czyni.
Legia będzie w niedzielę cieszyć się z awansu? Legia będzie w niedzielę cieszyć się z awansu?
Rywalizacja przenosi się do Warszawy. To oznacza, iż to Legia jest teraz bliżej awansu do Tauron Basket Ligi?

- Wydaje mi się, że tak. Musimy jednak być skoncentrowani i zrobić to na naszym parkiecie. Nie ma się co oszukiwać - zawsze lepiej gra się u siebie niż na wyjeździe. Jeżeli dopiszą kibice, a my zagramy tak jak w pierwszym meczu, to rywalizacja może zakończyć się już w niedzielę. Zespoły znają się jednak coraz lepiej i nie można niczego przesądzać. Przytoczę tutaj popularny slogan, że może zadecyduje dyspozycja dnia?

Dyspozycja dnia, albo przede wszystkim regeneracja.

- Dokładnie tak.

Pierwszy mecz jest w sobotę o 18, a drugi już w niedzielę o 13. Między spotkaniami będzie zaledwie około 17 godzin różnicy.

- Niestety byliśmy zmuszeni, aby drugi mecz tak wcześnie zaplanować. Chcieliśmy ustawić spotkania na piątek oraz sobotę, jednak nie udało się. Chcemy, żeby kibice Legii mieli możliwość zobaczenia naszego spotkania, a później mogli pójść na Łazienkowską.

Rozmawiał Jakub Artych

Czy Legia Warszawa jest bliżej awansu do TBL?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×