Eugene Harris przed Anwilem: Umiemy być groźni

- Wiem, że ludzie postrzegają nas jako outsidera, underdoga, więc naszą rolą jest pokazywać im w każdym kolejnym meczu, że potrafimy być groźni i umiemy zmieniać ich przewidywania - mówi przed meczem z Anwilem obrońca Siarki, Eugene Harris.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

W sobotę Siarka Tarnobrzeg zmierzy się we Włocławku z Anwilem. Rottweilery przystąpią do tego spotkania podrażnione ostatnią porażką w Słupsku; tarnobrzeżanie natomiast pokonali ostatnio Start Lublin.

Tym samym, zespół Zbigniewa Pyszniaka przerwał mało pochlebną serię czterech kolejnych porażek. Siarka przegrywała kolejno z Energą Czarnymi Słupsk, Polfarmexem Kutno, Stelmetem Zielona Góra i Polskim Cukrem Toruń. We Włocławku koszykarze z Podkarpacia zagrają jednak naładowani ostatnim zwycięstwem.

- Dokonaliśmy kilku zmian w naszej grze i teraz musimy tylko kontynuować ten proces. Myślę, że stać nas na dobry wynik we Włocławku. Co prawda zaczynamy dopiero analizować (rozmowa została przeprowadzona w środę - przyp. M.F.) naszego rywala, ale znamy już ich mocne oraz słabe strony. Anwil to przede wszystkim bardzo skuteczny zespół jako całość - mówi jeden z trzech obcokrajowców w ekipie Siarki, Eugene Harris.

Amerykanin jest póki co najmniej efektywnym zawodnikiem spośród wszystkich obcokrajowców. Choć spędza na parkiecie średnio około 30 minut w meczu, jego statystyki są przeciętne: 7,6 punktu, 2,8 asysty i 2,5 zbiórki. Graczowi nie przeszkadza jednak taki dorobek i jak sam przyznaje, stawia przede wszystkim na wyniki zespołu.

- Wiem, że ludzie postrzegają nas jako outsidera, underdoga, więc naszą rolą jest pokazywać im w każdym kolejnym meczu, że potrafimy być groźni i umiemy zmieniać ich przewidywania. Uważam, że z bilansem 4-4 jesteśmy jedną z największych niespodzianek tego sezonu w lidze, ale jednocześnie twierdzę, że przed nami jeszcze wiele do poprawy. Przyjechałem do Tarnobrzega wygrywać jak najwięcej meczów i chciałbym kontynuować tę serię - mówi Harris.

Wyniki Siarki to również efekt tego, że drużyna funkcjonuje niemalże bezstresowo. Brak wielkich i dalekosiężnych celów, brak presji wyniku. To wszystko sprawia, że dla tarnobrzeżan liczy się tylko "tu i teraz". A owe "tu i teraz" to mecz z Anwilem.

- Nie wiem co na to odpowiedzieć. Presja jest zawsze, chociażby w każdym meczu, gdy wynik jest na styku. Ja uważam, że to nieodłączony element tego sportu. Najważniejsze dla nas to wygrywać każdy kolejny mecz. Liczymy, że z Anwilem pokażemy się z dobrej strony - kończy Harris.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×