Piotr Dunin Suligostowski: Jestem dumny z mojego zespołu. Pokazaliśmy charakter
W czwartek koszykarki Wisły Can Pack grały na parkietach Euroligi. Już sobotniego wieczoru zaś przyjdzie im zmierzyć się z toruńską Energą. Niezwykle krótki czas odpoczynku to mały komfort dla mistrza Polski.
Ostatnie zwycięstwo zostało odniesione w nieprawdopodobnych okolicznościach. Gospodynie przegrywały już różnicą ponad dwudziestu punktów i nic nie wskazywało, by nagle sytuacja miała się odwrócić. Do końca boju pozostawała zaledwie jedna kwarta. Tyle, że wtedy złoty medalista TBLK przeszedł prawdziwą metamorfozę. Za sprawą Yvonne Turner, Agnieszki Szott-Hejmej i Kateriny Zohnovej odrobił straty wprawiając w osłupienie rywalki. Ostatecznie wynik brzmiał 66:64. - Jestem dumny z mojego zespołu. Pokazaliśmy oprócz umiejętności wielki charakter oraz wolę walki. Dzięki temu osiągnęliśmy sukces. Z takiego poświęcenia trzeba brać przykład. Wierzę, że jeszcze wielokrotnie będziemy przeżywać podobne, bardzo pozytywne emocje - mówi pełen optymizmu prezes Wisły Kraków, Piotr Dunin-Suligostowski.
Co ciekawe, pierwotnie starcie Euroligi z Tango Bourges Basket miało zostać rozegrane w środę po południu. Jednak przeciwniczki nie pojawiły się planowo pod Wawelem, więc pojedynek za sprawą FIBA przełożono o jeden dzień. - Wbrew różnym komunikatom Francuzki po prostu przyjechały za późno na lotnisko i samolot odleciał bez nich. Cóż, kto ma lepiej wiedzieć niż one, że w godzinach szczytu Paryż jest zakorkowany? Ta sytuacja przysporzyła wielu innych problemów. Należało ponownie zorganizować nocleg dla drużyny, sędziów, ogłosić zmianę, a przecież w środę było święto narodowe, zatem większość instytucji nie funkcjonowała - opowiada.Dla krakowskiej ekipy istotna będzie przerwa stworzona pod kątem krajowych reprezentacji. Wówczas zawodniczki zregenerują siły i wyleczą pojedyncze urazy, co wydaje się konieczne wobec dość wąskiej rotacji składem. - Mimo paru negatywnych zdarzeń nie wszystko ma zły koniec. Wbrew zapowiedziom kontuzja Laury Nicholls okazała się znacznie mniej poważna. Przy okazji dziękuję jej, bo z Bourges zagrała na własną odpowiedzialność. Chciała pomóc koleżankom i teamowi - kończy.