Robert Skibniewski nie powinien być w kadrze - rozmowa z Jackiem Łączyńskim, byłym reprezentantem Polski

Jacek Łączyński uważa, że Mike Taylor przyznał się do błędu, pozwalając odejść z kadry Dardanowi Berishy. Jednocześnie twierdzi, iż w reprezentacji nie powinno być w tym roku Roberta Skibniewskiego.

Patryk Kurkowski
Patryk Kurkowski

Robert Skibniewski wrócił do składu reprezentacji Polski. Jak Pan odbiera tę decyzję?

Jacek Łączyński: Mówiłem już wcześniej, że Skiby z moralnego punktu widzenia w ogóle nie powinno być w kadrze. Nie grał w żadnym klubie przez ostatnie sześć miesięcy. Ale jak już dostał powołanie, to powinien jechać jako trzeci rozgrywający. Uważam, że na duże imprezy mistrzowskie należy zabierać właśnie trzech playmakerów. Nie zaryzykowałbym z dwoma rozgrywającymi, bo może być tak, że jeden zachoruje, złapie kontuzję i jest problem. To pierwsza sprawa. Druga jest taka, że uważałem, że powinien być Kamil Łączyński, po to żeby, za dwa lata nie okazało się, że nie mamy rozgrywającego przygotowanego do prowadzenia reprezentacji. No chyba że zagra dwóch Amerykanów, ale... przecież nie może.
Szkoda Berishy? - Berisha podobno sam był niezadowolony ze swojej roli i zgłosił się do trenera. To dziwne, bo byłem przekonany, że jak trener Mike Taylor ogłaszał skład, to wszyscy doskonale wiedzą, jaką mają odgrywać rolę w drużynie. Okazuje się, że Berishy nie pasowało to, że gra mało lub jako rozgrywający, czego raczej nie potrafi. Nasi trenerzy potrafią jednak tak kombinować. Wystarczy przypomnieć, jak próbowali Adama Waczyńskiego jako playmakera. Całe szczęście, że w porę się zreflektowali. Czyli to słuszny wybór? - Generalnie uważam, że dobrze się stało. Bo, tak jak już powiedziałem, na takiej imprezie, powinniśmy mieć trzech rozgrywających. A jeśli chodzi o Berishę, to uważam, że nie odstawał od innych zawodników. Może nie miał wielkich przebłysków, ale odkopaliśmy chłopaka po kilku latach, więc należało mu dać szansę. Coś jednak nie zagrało. Mówi się też, że nie było między nim a zespołem chemii, że nie bronił. Według mnie to jest błąd trenerski. Nie powinno być przecież tak, że najpierw bierze się zawodnika, a następnie rezygnuje z niego za pięć dwunasta. To przyznanie się do winy, że coś zrobiliśmy źle, ale może wyjdzie na dobre, tak jak w zeszłym roku z Adamem na "jedynce".
Do EuroBasketu już niespełna dwa tygodnie, a okazuje się, że dokonujemy dość istotnej zmiany w rotacji.

- Oczywiście każdy trener ma swoją koncepcję, ale moim zdaniem zabieranie dwóch rozgrywających byłoby błędem. Dirk Bauermann też wziął dwóch. Gdyby był trzeci, taki na przyszłość, teraz być może nie byłoby problemu. Ale żaden trener nie myśli perspektywicznie. Mamy w kadrze młodych na innych pozycjach, Ponitkę, Karnowskiego, zapomniano o rozegraniu. Z rotacją nie będzie problemu, bo każdy z rozgrywających jak będzie potrzeba może również zagrać jako rzucający.

Trener Mike Taylor dość szybko ogłosił dwunastkę, która miała zagrać na ME.

- Nie rozumiem, dlaczego zawodnicy zostali odstrzeleni tak szybko. Dlaczego taki Robert Skibniewski nie mógł zostać z reprezentacją dłużej? Chodziło o pieniądze? Co by było, gdyby się rozsypał nagle któryś z wysokich zawodników? Wówczas sięgnęlibyśmy po Adama Hrycaniuka? Kto wie, co on od czasu rezygnacji z niego robił albo jak trenował. W przypadku Skibniewskiego, przez ostatni tydzień dostał mocno w kość Anwilu, obecnie jest na innej bazie treningowej i znów musi się przestawiać, to nie najlepsze dla zbudowania formy. W reprezentacji nie powinno dochodzić do takich sytuacji. Miejmy nadzieję, że z trzema rozgrywającymi pójdzie nam lepiej. Pana zdaniem nagle okazało się, że Skibniewski jest potrzebny kadrze?

- Nie chodzi o to, że jest teraz potrzebny. Tylko trener miał wybór między Skibniewskim a Hrycaniukiem. Tylko oni znali dobrze taktykę. Innego wyboru na dobrą sprawę nie było. Dlatego sądzę, że to po prostu była jedyna opcja. Nie sądzę, aby taka była rzeczywiście koncepcja trenera, chociaż może... Ale pewnie gdyby Berisha nie poszedł do trenerów i nie powiedział, że chce grać więcej minut, to taka sytuacja nie miałaby miejsca.

Trener Mike Taylor grał już Koszarkiem i Slaughterem na boisku. Może szukał zabezpieczenia?

- Wiemy, że trener lubi różne kombinacje. To on przecież próbował przed rokiem w eliminacjach Waczyńskiego na rozegraniu, ale po dwóch meczach nagle zorientował się, że to błąd. Na szczęście Kamil Łączyński się spisał, pomógł zespołowi i osiągnięto cel. A mogło być różnie. Tutaj zatem pochwała dla trenera, że w porę zrozumiał swój błąd. Jeśli chodzi o Slaughtera i Koszarka, to wiele drużyn tak gra. Na razie obaj grają słabo, ale do mistrzostw jeszcze niespełna dwa tygodnie.

Raport po Hamburgu: Marcin Gortat najskuteczniejszym Polakiem, ale... bez niego graliśmy lepiej

Czy Mike Taylor podjął słuszną decyzję (Skibniewski za Berishę)?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×