Torey Thomas poprowadzi Rosę do sukcesów?
Torey Thomas, w zamyśle działaczy i sztabu szkoleniowego, ma być zdecydowanym liderem Rosy Radom. Czy Amerykanin wywiąże się z tego zadania?
Ciekawostką jest fakt, że przed sezonem 2013/2014 Amerykanin mógł wrócić do Polski. Wówczas zainteresowanie jego osobą przejawiała właśnie ekipa z Radomia, ale ostatecznie gracz wybrał inną ofertę. Teraz obie strony dość szybko się porozumiały.
- W trzy dni wszystko załatwiliśmy - cieszy się opiekun Rosy Radom, który od samego początku widział w drużynie właśnie Thomasa. - Kiedyś już z nim rozmawialiśmy i byliśmy bardzo blisko, więc dość dobrze się znaliśmy. Teraz wróciliśmy ponownie do dyskusji. Złożyliśmy mu bardzo konkretną ofertę. Wiedzieliśmy, że potrzebujemy tego doświadczenia na obwodzie i dlatego zdecydowaliśmy się właśnie na Thomasa - dodaje Wojciech Kamiński.Radomianie wygrali "walkę" o Thomasa z innymi klubami z Tauron Basket Ligi. Jego osobą zainteresowany był m.in. Polfarmex Kutno. - Nie wiem, jak to wyglądało w przypadku innych klubów. Nie interesujemy się tym. Mogę powiedzieć, że Thomas otrzymał od nas bardzo konkretną propozycję, którą zdecydował się przyjąć. To będzie nasz najdroższy gracz, ale także najbardziej ograny - komentuje Kamiński.
"Boiskowy obieżyświat"
30-letni Thomas jest bardzo doświadczonym graczem, który z niejednego "pieca chleb jadł". Amerykanin często zmieniał zespoły - był w Rosji, Serbii, Włoszech, Francji, a ostatnio w Grecji. Tam reprezentował barwy Arisu Saloniki. Tam przeciętnie notował ponad 10 punktów i trzy asysty na mecz.
- Będę oczekiwał od Toreya tego, żeby napędzał naszą drużynę. Mamy czterech podkoszowych, który potrafią biegać i wydaje mi się, że oni odnajdą się w tej tranzycji. On także idealnie pasuje do naszej gry defensywnej. To jest broniąca "jedynka" - zaznacza Kamiński.
Wojciech Kamiński: Są pewne obawy, co do gry na dwóch frontach