Czuję dumę, ale czas odejść - wywiad z Kamilem Chanasem, byłym graczem Stelmetu Zielona Góra

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
Medali ze Stelmetem masz więcej niż Hodge...

- No mam. Ale nie chcę porównywać się do Waltera. Nie chcę z nim konkurować. On był gwiazdą w Zielonej Górze, był jeden i wyjątkowy. Nawet jeśli sam fakt takiego pomysłu jest dla mnie po ludzki bardzo miły

Nie licząc Stelmetu, w Polsce wiszą trzy koszulki z zastrzeżonymi numerami: Igora Griszczuka i Andrzeja Pluty w Anwilu Włocławek oraz Macieja Zielińskiego w Śląsku Wrocław. 

- Wszyscy trzej to postaci absolutnie nietuzinkowe i wyjątkowe. Nie chcę stawiać się w jednym szeregu z nimi. To nie moja rola. Pomysł jest miły, ale jednak cała trójka to były ikony tych klubów, postaci absolutnie pierwszoplanowe. Ale przecież nie mogę nikomu nic zabronić i jeśli klub czy kibice to rozważają, to już jest sprawa klubu czy kibiców. Dla mnie oczywiście to sympatyczny gest, choć jednocześnie trochę na wyrost.

Wróćmy do niedawnego finału. Bałeś się przy stanie 0-2?

- Bać się nie bałem, bo wiedziałem, że u siebie jesteśmy bardzo mocni i jeśli wygramy pierwszy mecz w hali CRS, to wówczas doprowadzimy do remisu w serii. A jeśli doprowadzimy do remisu, to byłem przekonany o tym, że starcie numer pięć też wygramy, bo PGE Turów może nie wytrzymać psychologicznie. I tak też było. Nas każde zwycięstwo napędzało, a zgorzelczan każda porażka frustrowała coraz bardziej.
Kamil Chanas opuścił Stelmet po czterech latach gry Kamil Chanas opuścił Stelmet po czterech latach gry
Czym się różnił Stelmet z pierwszych dwóch meczów od Stelmetu z czterech ostatnich?

- Niczym szczególnym. Przecież w pierwszych dwóch meczach walczyliśmy do końca i przegraliśmy nieznacznie.

Jednak większość graczy PGE Turowa była zgodna i po finale powtarzała: od meczu numer trzy Stelmet zaczął grać inaczej.

- Może chodzi im o to, że graliśmy z większą pewnością siebie? Tak jak powiedziałem, nas każde kolejne zwycięstwo nakręcało i motywowało jeszcze bardziej.

W którym momencie serii poczułeś, że złoto jest wasze?

- W ogóle tak nie czułem. Wychodziłem z założenia, że jeśli mamy świętować to dopiero po zakończeniu serii finałowej, a nie w trakcie. Wielokrotnie zdarzało się, że sport karał tych, którzy zbyt szybko uwierzyli w końcowy sukces i zapominali o wysiłku i ciężkiej pracy. Bardzo mocno koncentrowaliśmy się i motywowaliśmy przed starciem numer sześć. Gdybyśmy przegrali to spotkanie, to wówczas w siódmym meczu w Zgorzelcu to PGE Turów byłby i faworytem i miałby łatwiej, a my znowu bylibyśmy pod ścianą.

Porównaj proszę dwa mistrzowskie zespoły z Zielonej Góry.

- Złota drużyna w sezonu 2012/2013 miała więcej indywidualności, które ciągnęły grę. Ta obecna to był kolektyw, w którym znalazło się miejsce i dla gwiazd, i dla graczy drugiego planu. Może mniej widocznych, ale równie ważnych.

Wyobraź sobie, że można rozegrać mecz Stelmet 12/13 vs. Stelmet 14/15. W którym zespole i dlaczego gra Kamil Chanas?

- W tym, w którym grałem więcej (śmiech). A tak poważnie: ciężko jest wybrać. Oba były świetne... (chwila zastanowienia) Dobre pytanie, ale nie mam na nie odpowiedzi. Może taka sonda dla kibiców?

Liczyłem na jedno z twoich błyskotliwych sformułowań.

- Niestety nie tym razem (śmiech).

Sonda Kamila Chanasa: do którego zespołu mistrzowskiego pasował lepiej?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×