Filip Dylewicz: Kryzys mamy dawno za sobą
- Zwycięstwo ze Stelmetem pokazało, że ten kryzys, który nam wszyscy wytykali, jest już dawno za nami - powiedział Filip Dylewicz po wygranej nad zielonogórskim zespołem i w przededniu ćwierćfinału.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy wydawało się, że to Stelmet jest bliższy pierwszego miejsca przed play-off. Nie tylko dlatego, że nowy trener zespołu, Saso Filipovski odmienił oblicze drużyny, ale również dlatego, że na przełomie stycznia i lutego PGE Turów przegrał cztery z siedmiu meczów, a marzec również rozpoczął od porażki. W ostatnich ośmiu spotkaniach zgorzelczanie zwyciężyli jednak sześciokrotnie i ostatecznie kolejny raz wywalczyli mistrzostwo sezonu zasadniczego.
- Ten kryzys, który wszyscy nam wytykali nie tak dawno, jest już za nami, co właśnie widać po pojedynku ze Stelmetem Zielona Góra. Kontrolowaliśmy to spotkanie w pełni, poza krótkimi epizodami w trzeciej kwarcie, ale u nas to chyba zawsze tak już musi być. Najważniejsza jednak jest wygrana - dodał Dylewicz.Jako lider tabeli, PGE Turów zmierzy się w ćwierćfinale play-off z Treflem Sopot, który awansował do najlepszej ósemki z ostatniego miejsca dzięki zwycięstwu nad Wikaną Startem Lublin. Co ciekawe, to właśnie sopocianie byli w tym sezonie pierwszym zespołem, który pokonał zgorzelczan i tym samym zatrzymał 13-meczową serię mistrza.
- Teraz czekamy na Trefla Sopot i na pewno nie będzie to łatwa seria. Niedawno wygraliśmy w Sopocie, a ciężko wygrywa się po raz kolejny w tej samej hali rywala. Kluczowe jest oczywiście to, żeby przyjechać do Sopotu z dwoma zwycięstwami na koncie. Myślę, że nasze umiejętności, forma oraz chęci pozwolą nam wygrać tę serię - zakończył Dylewicz.