Jarosław Mokros: Byliśmy mało agresywni

Energa Czarni Słupsk nie będą mile wspominać 700-kilometrowej wyprawy do Lublina. Czarne Pantery musiały uznać wyższość Wikany Startu.

Paweł Patyra
Paweł Patyra
Po serii pięciu zwycięstw Energa Czarni zainaugurowali drugą rundę starciem z outsiderem Tauron Basket Ligi. Wyżej notowani goście nie wywiązali się z roli faworyta i przegrali 73:82. - Mieliśmy okazję wzmocnić się w tabeli, a musimy dalej się bić - przyznaje Jarosław Mokros.
Przez znaczną część trzech kwart słupska ekipa utrzymywała niewielkie prowadzenie. Wikana Start Lublin deptał przeciwnikowi po piętach głównie dzięki niezłej skuteczności rzutów z dystansu. - W pierwszej połowie wpadło dużo szczęśliwych trójek. My byliśmy wybici z rytmu - ocenia 25-letni koszykarz.

Czarne Pantery miały kłopot ze sforsowaniem niezłej defensywy przeciwnika. Próbowały więc różnych rozwiązań, lecz nie zapewniły one sukcesu. - Rywale wybili nas z rytmu swoją obroną. Myślę, że Stelmet w poprzednim spotkaniu miał z tym problemy i my również. Nie wiedzieliśmy jak dokładnie oni bronią - analizuje Mokros. - Szukaliśmy ratunku zza obwodu, nie wpadało. Byliśmy mało agresywni w ataku i dlatego przegraliśmy - dodaje.

Wikana Start w piątkowy wieczór odprawił z kwitkiem Energę Czarnych i wywarł na rywalach dobre wrażenie. Mokros jest przekonany, iż ta drużyna pokusi się o kolejne niespodzianki. - Myślę, że odnajdują swój właściwy rytm. Życzę im, żeby pięli się w górę, bo liga będzie ciekawsza - kończy Mokros.
Callistus Eziukwu: Allen miał dzień konia

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×