Seid Hajrić: Ja już nic nie muszę
- Ja już nic nie muszę. Jestem doświadczonym graczem, nie muszę pchać się na pierwszy plan. Mam grać w obronie, tego wymaga trener - mówi Seid Hajrić po zwycięstwie Anwilu nad Polfarmexem.
- Myślę, że w końcu zagraliśmy tak jak powinniśmy zagrać. Dobrze czuliśmy się fizycznie, trener skutecznie rotował składem i chyba po raz pierwszy czuliśmy się na tyle pewnie, że spokojnie mogliśmy dominować i kontrolować mecz od pierwszej do ostatniej minuty - wyjaśnia Hajrić.
Dzięki temu zwycięstwu Anwil przesunął się w tabeli na 9. miejsce i do 8. lokaty brakuje włocławianom tylko jednej wygranej. Dzięki zwycięstwu Rottweilery zmazały także plamę po fatalnym występie we Wrocławiu jeszcze w starym roku (porażka 72:91).
- Tamten mecz nam kompletnie nie wyszedł. Śląsk uderzył mocno na samym początku tak, jak my uderzyliśmy na Polfarmex. Zagraliśmy wówczas zbyt miękko, pozwoliliśmy się zdominować. Szkoda, że we Wrocławiu nie było naszych kibiców. Wiem o całej sprawie i uważam, że to bardzo źle, że nasi fani nie mogli nas dopingować. Pamiętam mecz z zeszłego roku, kiedy nasi kibice zrobili najazd na halę Orbita i podczas meczu słyszałem tylko ich doping. Może Śląsk się przestraszył teraz... - zastanawia się center Anwilu, który w tamtym meczu miał 10 punktów (ale tylko 3/9 z gry) i osiem zbiórek. Przeciwko kutnianom zdobył sześć oczek (3/7), miał cztery zbiórki i trzy straty. Ogółem w grze kapitana Anwilu brakuje pewności siebie, co przekłada się na skuteczność.
- Czy mam słabszy okres? Nie wiem, ale nie sądzę. Ja już nic nie muszę. Jestem doświadczonym graczem, nie muszę pchać się na pierwszy plan. Mam grać w obronie, tego wymaga trener i jeśli jest zadowolony z tego, to wszystko jest w porządku. Punkty niech rzucają inni - kończy Hajrić.