Byliśmy wkurzeni - rozmowa z Przemysławem Zamojskim, koszykarzem Stelmetu Zielona Góra

Stelmet Zielona Góra wygrał szczęśliwie w Tarnobrzegu z Jeziorem. Do przerwy wicemistrzowie Polski przegrywali różnicą siedemnastu oczek, ale w ciągu jednej kwarty odrobili praktycznie całą stratę.

Kamil Górniak
Kamil Górniak

Kamil Górniak: Stelmet bardzo słabo prezentował się w pierwszej połowie. Co było tego przyczyną? Nie zlekceważyliście rywala?

Przemysław Zamojski: Po prostu nie wykonywaliśmy przedmeczowych założeń. Broniliśmy słabo, nie pomagaliśmy sobie, pozwalaliśmy przeciwnikowi na oddawanie rzutów z otwartych pozycji. Traciliśmy też punkty spod kosza.

Stelmet chyba nie wysiadł z autokaru na tą pierwszą połowę.

- Nie spodziewaliśmy się, że ten mecz może się tak potoczyć i do przerwy będziemy przegrywać różnicą blisko dwudziestu punktów. Cieszy jedynie fakt po tym spotkaniu, że potrafiliśmy się zebrać i po zmianie stron zdołaliśmy odrobić tą stratę.

Jesteście zaskoczeni tym, co Jezioro zaprezentowało w pierwszych dwóch kwartach?

- Nie. Wygrali trzy mecze z rzędu, czuli się pewnie. Oddawali dużo celnych rzutów, a do tego grali przed własną publicznością. Myślę, że nie jedną drużynę jeszcze zaskoczą. Należy też dodać, że my po prostu graliśmy słabo. Tak nie możemy rozpoczynać spotkania.
Po przerwie to był już jednak całkiem inny Stelmet.

- Byliśmy wkurzeni, że przegrywamy tak wysoko. Powiedzieliśmy sobie w szatni, że musimy wygrać ten mecz i nie możemy się poddać.

Stratę do Jeziora odrobiliście chyba głównie rzutami spod kosza, gdzie wykorzystywaliście przewagę fizyczną.

- W tym elemencie mieliśmy dużo przewagę i ciężko było tego nie wykorzystać. Próbowaliśmy zdobywać te punkty spod samego kosza. Cieszymy się, że to nam się udawało. Wyrywaliśmy to zwycięstwo, a było bardzo ciężko.

Jezioro gra taką szaloną koszykówkę i chyba niewiele zespołów jest przygotowanych na taką grę.

- Mało drużyn się tego spodziewa i Jezioro może być trudnym rywalem dla wielu ekip. To nie jest wygodny przeciwnik, szczególnie jak mają taką pewność siebie jak z nami. Te zwycięstwa pozwoliły im na trafienia z ciężkich pozycji. Ciężko ich upilnować w ataku.
Stelmet w Tarnobrzegu bardzo mocno męczył się z Jeziorem Stelmet w Tarnobrzegu bardzo mocno męczył się z Jeziorem
Ciężki tydzień za wami. Graliście nie tylko mecze wyjazdowe w lidze, ale i europejskich pucharach.

- Ciężko było cały czas w rozjazdach, hotelach. Wstawaliśmy wcześnie, trzeba było szybko jechać na lotnisko, w międzyczasie jakieś przesiadki i znów do hotelu. Wiadomo, że to nie jest łatwe, ale musimy się do tego przyzwyczaić, bo tak mamy od początku sezonu i to nie jest żadna nowość. Teraz jednak mamy trochę czasu w Zielonej Górze, musimy zebrać siły i będziemy mocniejsi.

Nie ma już z wami Steva Burtta i to chyba dla was korzystne rozwiązanie, bo miedzy nim a wami nie było nici porozumienia na boisku ani poza nim.

- Ciężko mi to komentować. Steve był taki, jaki był. Każdy zawodnik jest inny. Teraz gramy bez niego. Życzę mu powodzenia w Hiszpanii, żeby jak najlepiej się spisywał. Musimy patrzeć na to, co teraz mamy.

A jak pan oceni jego pobyt w Zielonej Górze. Na początku był zachwyt jego grą, a później chyba było coraz gorzej.

- On lubił bardzo grać z piłką, co momentami zabijało nasz system gry. Mieliśmy się szukać i rozdawać dużo podań. Teraz go już nie ma i nie ma co tego rozpatrywać. Nie ma się co rozwodzić nad tym temat. Był i już go nie ma.

Wygraliście szczęśliwie z Jeziorem, ale mimo tego na razie Stelmet nie prezentuje się zbyt dobrze. Chyba macie jakiś kryzys. Odpadliście już w pucharów, w lidze macie na koncie już trzy porażki.

- Nie mieliśmy dobrego początku, ale powoli wracamy na właściwe tory. Wygraliśmy trzy mecze z rzędu w lidze, nie przegrywamy już. Odpadliśmy już z pucharów, ale zostały nam jeszcze do rozegrania dwie potyczki. Postaramy się zakończyć to jakimś miłym akcentem. Chcemy to zrobić dla naszych kibiców.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×