AZS bez Woodsa też potrafi wygrywać
AZS Koszalin w niedzielny wieczór udowodnił, że nie jest tylko i wyłącznie "zespołem Qyntela Woodsa". Akademicy pokazali, że drzemie w nich spory potencjał.
Osiem punktów (3/7 z gry), pięć asyst i tyle samo zbiórek - takim dorobkiem mógł się "pochwalić" Qyntel Woods w niedzielnym spotkaniu przeciwko Enerdze Czarnym Słupsk. Było to zdecydowanie najgorszy mecz w wykonaniu amerykańskiego lidera AZS, który w poprzednich pojedynkach ciągnął drużynę. Zespół jednak nie załamał się tym faktem i konsekwentnie realizował założenia trenera Igora Milicicia.
- Koszykówka to gra zespołowa, tutaj pięciu facetów z jednej drużyny rywalizuje z pięcioma zawodnika z drugiego zespołu. To nie jest jakaś walka pojedynczych graczy. Nie możemy bazować przecież na jednym koszykarzu. Zdawaliśmy sobie sprawę, że kiedyś kryzys dopadnie Qyntela i będziemy musieli sobie z tym poradzić. Cały czas mówiliśmy sobie o tym. Ja jednak bym nie powiedział, że zagrał jakoś tragicznie, bo zebrał przecież pięć piłek i rozdał pięć asyst - uważa Szymon Szewczyk, podkoszowy Akademików.
Woodsem w tym meczu "zajął się" Karol Gruszecki, który był perfekcyjnie przygotowany do obrony przeciwko amerykańskiej gwieździe AZS. Co ciekawe sam Woods na jednym z portali społecznościowych pochwalił defensywę przeciwko jego osobie w tym spotkaniu.17 punktów zdobył Goran Vrbanc, z kolei 15 oczek dorzucił kapitan reprezentacji Polski - Szewczyk. 11 punktów uzbierał z kolei Dante Swanson.
Woods będzie mógł się zrehabilitować już w sobotę. Wydaje się, że okazja ku temu będzie świetna, ponieważ rywalem AZS Koszalin będzie "czerwona latarnia" ligi - Jezioro Tarnobrzeg. Ekipa Zbigniewa Pyszniaka ma wielkie problemy z defensywą - średnio na mecz traci 98,6 punktu! W Tarnobrzegu 119 oczek zdobywał PGE Turów Zgorzelec, z kolei 109 zdobyła drużyna MKS Dąbrowa Górnicza. Jakim wynikiem "pochwali się" AZS Koszalin?