Gwiazdy od kuchni: Blake Griffin

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski

W kampanii 2010/11 Mike Dunleavy nie pełnił już funkcji szkoleniowca Los Angeles Clippers. Nowym coachem Kliperów został Vinny Del Negro, lecz team z Blakem Griffinem, Erikiem Gordonem, Ryanem Gomesem, DeAndre Jordanem i Erikiem Bledsoe nadal nie potrafił nawiązać równorzędnej walki z najlepszymi i z bilansem 32-50 ponownie zakończył zmagania już po sezonie zasadniczym. Pod względem indywidualnym chłopak z Edmond udowodnił jednak, że NBA to dla niego właściwe miejsce. Jako pierwszoroczniak notował średnio 22,5 punktu, 12,1 zbiórki oraz 3,8 asysty. Takie statystyki nie mogły przejść bez echa, wobec czego silny skrzydłowy otrzymał statuetkę dla debiutanta roku, a także wystąpił w lutowej All-Star Game. Podczas Weekendu Gwiazd w Los Angeles Griffin wziął również udział w konkursie wsadów i po efektownym slam dunku nad samochodem zgarnął statuetkę dla zwycięzcy tej prestiżowej konkurencji, którą przed laty zdobywali Michael Jordan czy Kobe Bryant.

Włodarze LA Clippers szybko zdali sobie sprawę z tego, że Blake Griffin może notować niebotyczne statystyki, lecz w pojedynkę nie zdoła wprowadzić zespołu do play-off's. W związku z tym do drużyny przybyli m.in. Chris Paul, Caron Butler oraz Chancey Billups. Temu ostatniemu uraz pozwolił rozegrać jedynie dwadzieścia spotkań w skróconym przez lokaut sezonie 2011/12, ale mimo tego Klipery po raz pierwszy od lat zakończyły zmagania na plusie i z bilansem 40-26 dostały się do play-off's, gdzie dotarły do półfinału konferencji, uznając wyższość San Antonio Spurs. Statystyki Griffina powędrowały w dół i notował on średnio 20,7 "oczka", 10,9 zbiórki oraz 3,2 kluczowego podania, lecz stał się zawodnikiem o wiele pożyteczniejszym dla zespołu, dzięki czemu kibice uznali, iż należy mu się miejsce w pierwszej piątce Zachodu w lutowym Meczu Gwiazd w Orlando. Blake znalazł się również w drugiej piątce NBA. Po porażce z Ostrogami zawodnik na osłodę miał pojechać po złoty medal na igrzyska olimpijskie do Londynu, lecz podczas przygotowań nabawił się urazu lewego kolana, wymagającego artroskopii. Całe lato spędził więc w domu.

W kampanii 2012/13 podopieczni Vinny'ego Del Negro stali się jeszcze bardziej zgranym teamem, osiągając w regular season bilans 56-26 i plasując się w tabeli wyżej niż królujący w mieście od zawsze Lakersi, lecz w play-off's musieli już w pierwszej rundzie przełknąć gorzką pigułkę po klęsce z Memphis Grizzlies. Zespół ze Staples Center mierzył co najmniej w finał konferencji, ale urazy Chrisa Paula oraz Blake'a Griffina pokrzyżowały te plany. Skrzydłowy z Edmond uskarżał się na prawą kostkę, co niestety zahamowało jego poczynania w starciach z ekipą ze stanu Tennessee. Młody koszykarz po trzecim występie w All-Star Game i drugiej nominacji do drugiej piątki ligi z bólem serca musiał pogodzić się z tym faktem i za cel postawił sobie powrót na parkiet w jeszcze lepszej formie niż ta, którą prezentował we wcześniejszych zmaganiach.

Oprócz Blake'a Griffina pierwszą piątkę Clippers w rozgrywkach 2013/14 najczęściej stanowili DeAndre Jordan, Chris Paul, Jared Dudley oraz Matt Barnes. Starterów dzielnie wspomagali również Darren Collison, J.J. Redick i Jamal Crawford. Takie nazwiska i Doc Rivers na ławce trenerskiej pozwalały mieć poważne nadzieje nawet na finał ligi, ale niestety znów skończyło się na "zaledwie" zdystansowaniu Lakersów, muszących sobie radzić bez kontuzjowanego Kobego Bryanta. Lider Kliperów poprawił swoje notowania w stosunku do poprzednich zmagań i zapisywał na swoim koncie średnio 24,1 "oczka", 9,5 zbiórki, 3,9 asysty oraz 1,2 przechwytu. Nie trzeba chyba dodawać, że po raz trzeci z rzędu zagrał w Meczu Gwiazd (na parkiecie w Nowym Orleanie zdobył aż 38 punktów!) oraz znalazł się w drugiej piątce NBA.

Los Angeles Clippers po wielu "chudych" latach dopiero stają się liczącą się w stawce organizacją. Blake Griffin przybył do "Miasta Aniołów" z prowincji, ale odpowiada mu klimat panujący w największej metropolii Kalifornii. - Wszystko jest tutaj inne niż w Oklahoma City - mówi. - Zdecydowanie podoba mi się tutejsza pogoda oraz bliskość plaży. Jest tu również wiele innych atrakcji i nie można się nudzić. O ból głowy przyprawia mnie natomiast ruch, jaki tu panuje. O czwartej czy piątej po południu praktycznie nie ma jak dostać się na autostradę, bo wszędzie są korki. W ogóle dojechać samochodem gdziekolwiek to horror. Przez wiele lat w Los Angeles uważano, że najlepsi zawsze grają dla Lakersów, a Clippers to jedynie drużyna chłopaków niechcianych w innych zespołach i pełniąca rolę wiecznego outsidera. Nawet gdy Klipery zaczęły grać lepiej niż Jeziorowcy, w mieście królowały barwy purpurowo-złote. Jednak z tygodnia na tydzień populacja fanów drugiego zespołu ze Staples Center sukcesywnie rośnie. W końcu który dzieciak nie chciałby dunkować tak jak nieustraszony Blake Griffin? - Clippers to mój team - twierdzi skrzydłowy. - Lakersi to zupełnie inna drużyna i w ogóle nie zaprzątam sobie nimi głowy. Koncentruję się tylko na wygrywaniu spotkań i doskonaleniu się.

Blake Griffin stał się na tyle rozpoznawalną postacią, że największe korporacje pragną wykorzystywać jego wizerunek do promowania swoich produktów. Skrzydłowy ekipy z "Miasta Aniołów" reklamował już firmy Nike, Kia, AT&T, Foot Locker, Red Bull czy Subway i zainkasował za to mnóstwo gotówki. Dodatkowo w ciągu pierwszych czterech sezonów w barwach Clippers zarobił ponad 23 miliony dolarów, a w lipcu 2012 roku przedłużył kontrakt z teamem z LA na kolejnych pięć kampanii, w ciągu których na jego konto wpłynie prawie 95 milionów "zielonych". - Ludzie gadają, że pieniądze i sława zmieniają chłopaków takich jak ja - mówi Blake. - Często jest jednak tak, że zmieniają się nie zawodnicy, a ludzie wokół nich. Dla mnie to łatwe. Pamiętam, kto był przy mnie w pierwszym roku w lidze, kiedy w ogóle nie grałem i wiem, kto jest po mojej stronie.

Los Angeles to miasto, w którym na każdym kroku można spotkać ludzi z pierwszych stron plotkarskich gazet. Griffin nie dba jednak o to, ilu celebrytów miał okazję poznać, a gdy ktoś go pyta, kogo darzy największym szacunkiem, bez wahania wskazuje na rodziców. - To dwoje najciężej pracujących ludzi, jakich spotkałem w swoim życiu - twierdzi. - Gdy wraz z bratem byliśmy mali, harowali na dwa etaty. Choć w ich życiu wiele się zmieniło na przestrzeni lat, nadal cieszą ich te same rzeczy co kiedyś. Rozmawiam z wieloma sportowcami i często jest tak, że na przykład matka pokazuje wymarzony dom i chce, żeby syn jej go zaraz kupił. Ja podarowałem moim rodzicom samochód Kia, a tata w rewanżu wysłał mi SMS-a. Wpisanie linijki tekstu zajmuje mu godzinę czasu, ale zrobił to, żeby okazać mi wdzięczność po raz kolejny. Inni rodzice pewnie powiedzieliby: "co ty tu przywlokłeś?!", ale moi tacy nie są i nie oczekują ode mnie żadnych prezentów.

Blake Griffin na co dzień to całkiem zabawny koleś, który najbardziej lubi żartować w towarzystwie kolegi z zespołu - DeAndre Jordana. Marzy o spotkaniu z Denzelem Washingtonem i nie cierpi utworu "Gangnam Style". Uwielbia za to wykonania soulowej grupy Boyz II Men oraz seriale telewizyjne: "Nowoczesna rodzina", "Niepokorni", "Kłamstwa na sprzedaż", "Biuro" oraz "Californication". Koszykarz aktywnie korzysta również z Internetu. Śledzi Twittera i stronę ESPN. Zapytany o to, czy został kiedyś przyłapany na przeglądaniu witryn dla dorosłych, wybucha śmiechem: - Nie, nigdy. Gdyby tak się stało, prawdopodobnie miałbym kłopoty. Jak każdy. Griffin mówi, że nie posiada żadnych rytuałów przedmeczowych, ani nie dokuczają mu żadne fobie. Ma za to alergię na niektóre pytania dziennikarzy. - Moje ulubione to: "co myślałeś podczas tego zagrania?" lub "co się działo w twojej głowie, kiedy wykonywałeś tamten wsad?". Choć życie zawodowego sportowca niesie za sobą wiele przywilejów, niektóre cieszą Blake'a szczególnie: - Darmowe jedzenie oraz podróżowanie w odosobnieniu.

Griffin twierdzi, że pieniądze go nie zmieniły, ale po podpisaniu pięcioletniego kontraktu z Clippers, opiewającego na 95 milionów "baksów", zdecydował się wreszcie na ekstrawaganckie zakupy. Dla swoich rodziców nabył dom, a sobie sprawił pięknego Roleksa. - Brat w zasadzie zmusił mnie do tego, aczkolwiek cieszę się, że to zrobił - mówi skrzydłowy ekipy z LA. Blake wychował się w chrześcijańskiej rodzinie i Bóg do dziś odgrywa ważną rolę w jego życiu. Sportowiec deklaruje się jako kreacjonista. - Chodziłem również do chrześcijańskiej szkoły, więc tak, wierzę w kreacjonizm - mówi. - Czy Ziemia rzeczywiście ma tylko sześć tysięcy lat? Cóż, nie chcę się bawić w matematyka, ale ta liczba wydaje się realna.
Blake Griffin (po prawej) Blake Griffin (po prawej)
Koszykarz wciąż jest kawalerem, a od września 2013 roku szczęśliwym ojcem. Jego syn, Ford Wilson, to owoc związku z o trzy lata starszą od niego Brynn Cameroon. Co ciekawe, kobieta ta jest również matką dziecka zawodowego futbolisty ligi NFL - Matta Leinarta. - Jesteśmy szczęśliwi, że dziecko przyszło na świat zdrowe, ale uprzejmie prosimy o odrobinę prywatności i umożliwienie skupienia się na wychowaniu naszego syna - komentuje całe zamieszanie Blake. Potomek często zmienia spojrzenie na życie mężczyzny. Unikający dotąd dużych wydatków Griffin w 2014 roku nabył w dzielnicy Pacific Palisades w Los Angeles posiadłość o powierzchni prawie 3 tysięcy metrów kwadratowych. Choć Blake pławi się teraz w blasku sławy oraz spełnia się w roli ojca, to nie porzucił marzeń o wywalczeniu trofeum im. Larry'ego O'Briena czy statuetki MVP sezonu zasadniczego. W końcu najlepsze lata w NBA prawdopodobnie dopiero przed nim. - Każdego roku będzie w lidze dzieciak, którym wszyscy się podniecają - mówi. - Każdy jednak w końcu dojrzewa, dlatego ja nie zaprzątam sobie głowy tym wszystkim. Jest ogromna różnica pomiędzy chęcią bycia sławnym, a pragnieniem stania się wspaniałym koszykarzem. Ja chcę być wielki na parkiecie.

Bibliografia: Sports Illustrated, New York Times, Los Angeles Times, espn.go.com, newsok.com, nba.com, realtor.com, rollingstone.com, sports-reference.com, basketball-reference.com.

Poprzednie odcinki:
Gwiazdy od kuchni: James Harden

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×