Marcus Ginyard: Jesteśmy jak zwierzęta zapędzone w róg

- Jesteśmy jak zwierzęta zapędzone w róg. Nie mamy całkowicie nic do stracenia, nie możemy się już bronić, musimy zaatakować. I to zrobimy! - mówi Marcus Ginyard przed meczem numer pięć finału.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
Z pewnością nie takiego scenariusza po czterech meczach finałowych oczekiwali mistrzowie Polski, koszykarze Stelmetu Zielona Góra. Scenariusza, dzięki któremu PGE Turów Zgorzelec może świętować swoje pierwsze mistrzostwo kraju już w niedzielę.
Zespół Miodraga Rajkovicia prowadzi bowiem w serii 3-1 i jest na tyle pewny swego, że po czwartym starciu J.P. Prince powiedział nawet w wywiadzie telewizyjnym, iż ma nadzieję, że "zielonogórzanom podobało się ostatnie spotkanie w tym sezonie w ich własnej hali".

- Nie chcę odnosić się do słów J.P., bo to nie ma żadnego sensu. Mistrzostwo wygrywa się po czterech zwycięstwach, nie po trzech - mówi Marcus Ginyard, skrzydłowy Stelmetu.

Amerykanin zgadza się jednak, że jego zespół znalazł się w bardzo trudnym położeniu i niemalże wszystkie argumenty przeważają na korzyść PGE Turowa. Wszystkie, poza jednym...

- Na pewno dziwne byłoby, gdybym w obliczu naszego położenia zaczął teraz wymyślać jakieś nasze atuty. Jednakże wszyscy wiedzą, jak potrafi zachować się człowiek, gdy jest w sytuacji bez wyjścia. W tej kwestii jesteśmy trochę jak zwierzęta - zapędzeni w róg. Nie mamy całkowicie nic do stracenia, nie możemy się już bronić, musimy zaatakować. I to zrobimy - tłumaczy niski skrzydłowy.

Żeby odnieść zwycięstwo w Zgorzelcu, trener Mihailo Uvalin musi skorzystać z całego potencjału swojego składu i uruchomić takich koszykarzy, jak Kamil Chanas (13 minut w dwóch ostatnich meczach), Marcin Sroka (tylko dwa występy w finale), Mantas Cesnauskis (11 minut w trzech ostatnich starciach) oraz Ginyard, który w pierwszym spotkaniu serii zdobył 12 oczek, a następnie był mniej widoczny, również przez mniejszą liczbę minut.

- Jesteśmy w takim miejscu, w którym nie musimy się już niczego bać. Nie możemy nic stracić. Niedziela może być ostatnim dniem w sezonie 2013/2014 więc nie mamy innej opcji, niż wyjść na parkiet i zagrać na 100 procent. Bez wiary nie ma zwycięstw, więc wierzymy do do samego końca - dodaje Ginyard.

Craig Brackins podkreślał w piątek, że w zespole frustracja miesza się ze złością; sportową złością z powodu doprowadzenia do tak niekorzystnej sytuacji. Podobnego zdania jest jego rodak.

- Nie wyobrażaliśmy sobie, że już po czterech meczach będzie 1-3 i będziemy pod ścianą. Frustracja jest. Ale wiemy również jedno: jeśli będziemy walczyć, mamy szanse wygrać. Jeśli nie będziemy, nie mamy żadnych szans. Być może nie wygramy niedzielnego meczu, ale na pewno nie oddamy Turowowi wygranej i złota ot, tak sobie - kończy zawodnik Stelmetu.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Michał Chyliński wrócił do żywych. "Jesteśmy blisko spełnienia marzeń"

Czy Stelmet wróci jeszcze do hali CRS?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×