Sztuką jest zrobić wynik z czegoś niedużego - rozmowa z Piotrem Szczotką, kapitanem Asseco Gdynia
Niedoceniane przez wielu przed sezonem Asseco awansowało do play-off i zagra o medale. - Potwierdziliśmy, że to nie jest przypadek, że my się w nich znajdujemy - mówi kapitan gdynian, Piotr Szczotka.
Mieszanka rutyny z młodością można powiedzieć, że zafunkcjonowała wręcz podręcznikowo.
- Myślę, że dobrze się to sprawdziło. Można powiedzieć, że w Tarnobrzegu, ale i w wielu innych wcześniejszych meczach zagrali Kowalczyk, Matczak, Szymański czy Żołnierewicz. Część z tych chłopaków tak naprawdę jeszcze nie grała w ekstraklasie. Ten sezon jest dla nich pierwszym, może jeszcze nie ma tych minut aż tak dużo, ale najważniejsze, że ciągle robią postęp. Jest progres i to musi cieszyć.
Patrząc na przedsezonowe prognozy można powiedzieć, że Asseco jest największym wygranym sezonu zasadniczego?
- Czy największym? Ciężko to porównać, każda drużyna ma swoje cele, a my swoje zrealizowaliśmy nawet z nawiązką. Bardzo wymagający sezon, bo praktycznie do ostatniego dnia nie było wiadomo, kto zagra w play-off. Potwierdziliśmy, że to nie jest przypadek, że my się w nich znajdujemy. Dziękuję kolegom i oczywiście kibicom, którzy nas mocno wspierają.-
Tam koszykówka jest już praktycznie wrośnięta w społeczność. Na każdy wyjazd jadą za nami kibice, gdy gramy u siebie praktycznie zawsze jest komplet, także widać, że nasza dyscyplina jest bardzo popularna w Trójmieście. Wiadomo, że kibice byli przyzwyczajeni do innych wyników, ale widać, że identyfikują się z naszą drużyną. Jest dużo lokalnych zawodników, przychodzą rodziny, jest radość. Nie ma wielu zmian i rotacji. Gra dużo Polaków i o to w tym wszystkim chodzi. To zachęca młodzież do uprawiania tego sportu.W play-off znów nie będziecie faworytem, to chyba dobra sytuacja?
- Na pewno będziemy grali bez jakiegokolwiek obciążenia. To jest nagroda dla młodzieży za ten trud i prace, jaką włożyli w cały sezon. Można powiedzieć, że to takie ciasteczko i wisienka na torcie, żeby zagrali z najlepszymi. Dla reszty to są kolejne play-off, ale bardzo się cieszymy. Sztuką jest zrobić z czegoś niedużego wynik i dlatego ta radość jest taka duża.
Podkreśla pan, że ten awans to nagroda dla młodych graczy, ale po wygranej w Tarnobrzegu było widać, że ta doświadczona część drużyny chyba cieszyła się nawet bardziej. Dla wielu z was to był bardzo udany sezon indywidualnie.
- Dla nas role się zmieniły, w tej chwili musieliśmy grać dużo. Było wiele minut i wykorzystaliśmy ten czas. Zostaje się cieszyć. Osobiście jestem bardzo zadowolony, bo jest świetna atmosfera w drużynie. Jesteśmy wielką rodziną i trener, i zawodnicy, a organizacja w klubie jest na bardzo wysokim poziomie. Z tego miejsca dziękuję wszystkim, którzy się do tego przyczyniają.
Kiedyś A.J. Walton powiedział, że liderem Asseco jest trener Dedek, jak się pan do tego odniesie?
- Pełna zgoda. Trener jest naszym mózgiem, to co wymyśli i zarządzi my mamy grać na boisku i realizować te pomysły. Wiadomo, że różnie to bywa. Czasami pewne rzeczy wykonujemy lepiej, a czasami gorzej. Dobrze to jednak widać, że połowa drużyny to nasz trener, a druga połowa to zawodnicy.
Asseco Gdynia rewelacją sezonu? "To wspaniałe uczucie"
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!