Nie ma powodów do paniki - wywiad z Dominique Johnsonem, rzucającym Śląska Wrocław

Przegrana z Anwilem Włocławek to już trzecia porażka Śląska Wrocław z rzędu. - Ja nie uważam by były jakiekolwiek powody do paniki - mówi snajper zespołu z Dolnego Śląska, Dominique Johnson.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Michał Fałkowski: Przegraliście z Anwilem Włocławek po raz drugi w tym sezonie...

Dominique Johnson: Tak. Bardzo mocno chcieliśmy się im odegrać za tę porażkę z początku sezonu u nas. Niestety, jak widać obecnie Anwil jest po prostu lepszym zespołem, choć żałuję, że mecz skończył się tak wysokim wynikiem.

Nie zasłużyliście na porażkę 60:78?

- Anwil prowadził wyraźnie w pierwszej połowie, ale później udało nam się dojść nawet na pięć punktów różnicy. Nie graliśmy źle i uważam, że mogliśmy ten mecz wygrać. Niestety, popełniliśmy błędy, które kosztowały nas nie tylko porażkę, ale również porażkę dużą różnicą punktów. Szkoda.

O jakich błędach mówisz?

- Brakowało nam komunikacji, mówię oczywiście o obronie, przez co mieliśmy problemy z rotowaniem i przekazywaniem sobie graczy Anwilu. Myślę, że to było kluczowe jeśli chodzi o defense. Natomiast w ataku nie trafiliśmy aż 44 prób z gry i to jest naprawdę słaby wynik. Mieliśmy pozycje do rzutów, ale nie trafialiśmy. To w sumie dziwne, że pomimo tych błędów w obronie i tak słabej skuteczności, ten mecz był dla nas otwarty niemalże do samego końca.

Normalnie rzucacie na skuteczności około 42 procent. We Włocławku ledwo przekroczyliście 30, dokładnie 31,3.

- Właśnie o tym mówię. Nigdy wcześniej nie zagraliśmy chyba aż tak słabego spotkania w ataku (rzeczywiście, drugi najsłabszy wynik Śląska miał miejsce w... pierwszym meczu obu zespołów; wówczas było 33,3 procent - przyp. red.) i nie mam na to żadnego logicznego wytłumaczenia. Szkoda, bo pozycje do rzutów mieliśmy. To nie było tak, że Anwil sprawił, iż notorycznie rzucaliśmy w ostatnich sekundach akcji albo przez ręce z daleka. Nie, pozycje były, a nie było skuteczności. Dlaczego? Nie wiem...
Dominique Johnson nie zagrał skutecznie w Hali Mistrzów Dominique Johnson nie zagrał skutecznie w Hali Mistrzów
Anwil również miał swoje problemy, ale o dziwo, lepiej trafiał po zmianie stron. Ogółem włocławianie rzucili wam prawie 80 punktów. Gdy Anwil osiąga ten pułap, wówczas o zwycięstwo drużynie gości jest bardzo ciężko.

- Tak, 80 punktów straconych, dokładnie 78, to naprawdę sporo. Zwłaszcza jeśli chodzi o mecz wyjazdowy. Mimo wszystko jednak i tak osiągnęliśmy mały sukces: średnio Anwil w każdym meczu rozdaje około 21 asyst, w zeszłym tygodniu miał ich nawet 24. Tymczasem my zatrzymaliśmy ich na 15 asystach. Niby nic wielkiego, ale pokazuje, że umiemy grać na dobrym poziomie, robić konkretny scouting i później się z niego wywiązywać.

Mieliście również mniej strat od Anwilu oraz więcej przechwytów. Mimo wszystko jednak o porażce zaważyła wasza nieskuteczność. Ty również miałeś z problemy ze zdobywaniem punktów, trafiając tylko cztery z 10 prób z gry...

- Nadal uczę się europejskiej koszykówki. Ktoś mógłby zapytać: wow, nadal? Po czterech miesiącach w Polsce nadal uczysz się europejskiego stylu gry? A właśnie, tak jest. Ja całe swoje życie grałem w USA i potrzeba wiele czasu, by przestawić się na inne granie. Oczywiście, są mecze takie, w których grasz lepiej i kibic przychodzi, poklepuje, a potem mówi: "Już wiesz na czym polega europejski basket". A gdy nie idzie, zastanawia się: "Co jest nie tak?". Tymczasem to normalna kolej rzeczy. Lepsze mecze przeplatam słabszymi.

Czyli, przekładając to na wyniki drużyny, bardzo spokojnie podchodzisz do tego, że czasem Śląsk przegrywa, a czasem nie...?

- Bardzo mi zależy na wygrywaniu i obecny bilans, a także trzy porażki z rzędu nie napawają mnie ani dumą, ani szczęściem. Jestem zły, ale jednocześnie nie widzę przyczyny, by panikować. Powiem więcej: nie ma powodów do paniki. Koszykówka jest tak nieprzewidywalną grą, że nigdy nie wiesz czy kolejny mecz nie rozpocznie właśnie serii kilku wygranych z rzędu, bo pewne elementy, które trenujesz, zaczną się zazębiać. Po przegranej z Anwilem pojedziemy do domu, pójdziemy na trening, obejrzymy nagranie z meczu, zobaczymy swoje błędy i będziemy starali się je wyeliminować. I będziemy mieć nadzieję, że w następnym meczu zagramy lepiej.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Fatalny powrót byłych Anwilowców do Włocławka  

Czy Dominique Johnson spełnia oczekiwania stawiane przed sezonem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×