Larry Bird - z piekła do raju cz. I

4 lutego 1993 roku pod kopułą legendarnej hali Boston Garden zawisła koszulka z numerem "33", który przez trzynaście sezonów należał do Larry'ego Birda - najlepszego białego koszykarza w historii NBA.

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski

Joey Bird i Georgia Kerns pobrali się 20 września 1951 roku, w dniu poprzedzającym dwudzieste piąte urodziny mężczyzny. Przed ślubem miały jednak miejsce wydarzenia, które zmieniły życie pary raz na zawsze. Dwa lata wcześniej pan młody postanowił związać swoją przyszłość z marynarką wojenną Stanów Zjednoczonych, po czym został wysłany na Półwysep Koreański, gdzie siły ONZ (głównie amerykańskie) wspierane przez wojsko Republiki Korei, toczyły walki z siłami Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, współpracującymi z oddziałami Chińskiej Republiki Ludowej. Udział w konflikcie zbrojnym odcisnął ogromne piętno na świeżo upieczonym żołnierzu. Po powrocie do ojczyzny Joey nie był już tym samym człowiekiem, którego Georgia poznała pracując w fabryce obuwia. Nie chciała jednak słuchać rad bliskich, odradzających jej wiązanie się z facetem, którego dręczyły nocne koszmary, będące pokłosiem piekła jakie przeżył uczestnicząc w wojnie. Pewnej nocy był świadkiem jak koreański żołnierz zabija jego kumpla. Natychmiast chwycił za swój karabin i zakończył żywot napastnika, lecz nie potrafił się pogodzić ze śmiercią kolegi. - Te oczy... Nigdy ich nie zapomnę. To ja powinienem wtedy zginąć, nie on - mówił.

Małżeństwo Birdów doczekało się szóstki potomstwa - pięciu synów oraz córki. 7 grudnia 1956 roku w szpitalu w Bedford w Stanie Indiana na świat przyszedł Larry Joe - ten, o którym w latach osiemdziesiątych usłyszał cały świat. Już jako noworodek zdradzał zadatki na koszykarza, ponieważ ważył ponad 5 kilogramów przy wzroście 58,5 centymetra. Rodzina zamieszkiwała w maleńkim miasteczku West Baden, łączącym się z nieco większym French Lick, położonym niewiele ponad 170 kilometrów na południe od Indianapolis. - W tamtych czasach ciężko było dostrzec jakąkolwiek granicę pomiędzy French Lick a West Baden - wspomina były mieszkaniec tamtych stron. - Dla mnie to był jednak prawdziwy mur. Kiedy mierzyli się ze sobą French Lick Red Devils i West Baden Strudels, na boisku toczyła się regularna wojna.

Życie pod jednym dachem z Joey'em Birdem nie było łatwe. Koszmary dręczące go od powrotu z Korei solidnie dawały się we znaki wszystkim domownikom. Georgia często ostrzegała rodzinę i znajomych, żeby budząc go nie podchodzili zbyt blisko. Przyjaciółka rodziny, Virginia Smith, pewnego razu całkowicie o tym zapomniała. - Miałam pójść do sypialni, obudzić go i przekazać mu, że Georgia poszła razem z córką do pracy. Złapałam go za kostkę i potrząsnęłam nim - wspomina kobieta. - Joey w jednej chwil poderwał się z łóżka i wymierzył mi cios prawym hakiem. Mężczyzna zaczął nadużywać alkoholu i porzucił służbę w armii. Ciężko pracował, lecz gdy przychodził weekend, niemal niemożliwym było spotkać go trzeźwego. Nie chciał słyszeć o terapii odwykowej. - Joey pił, bo musiał. Nie dlatego, że chciał - opisywała swego męża Georgia.

Alkoholizm mężczyzny w pewnym momencie stał się dla jego żony zbyt wielkim ciężarem. Kobieta postanowiła wnieść do sądu pozew o rozwód. Joey obiecywał poprawę, lecz nie potrafił poradzić sobie z samym sobą. 3 lutego 1975 roku zastrzelił się w domu swojego ojca. Wszyscy zdawali sobie sprawę co zamierza zrobić, jednak nikt nie potrafił mu pomóc. - Wiedzieliśmy o tym, bo sam nam powiedział - opowie dorosły już Larry. - Nie oczekiwał współczucia. Rzekł po prostu: "Nie chcę już dłużej być na tym świecie. Nie chcę żyć w ten sposób. Dla was, dzieciaki, lepiej będzie kiedy odejdę". Gdy policja znalazła ciało Birda seniora, Larry akurat przebywał w domu babci ze strony matki. Pocieszał siostrę Lindę, która na wieść o śmierci taty całkowicie się rozkleiła. - Nie byłem zaskoczony tym co zrobił, ale trudno mi było uwierzyć, iż to naprawdę się stało. Czułem, że powinienem płakać, ale po chwili przypomniałem sobie jaki on był i co mi wpajał.
fot. Steve Lipofsky - Basketballphoto.com fot. Steve Lipofsky - Basketballphoto.com
Pomimo nałogu ojca, dzieci państwa Birdów mają sporo radosnych wspomnień z dzieciństwa. Szczególnie ciepło wspominają święta Bożego Narodzenia, spędzane często wspólnie z przyjaciółmi rodziców - Virginią oraz Martym Smithami. Pewnego razu Larry i jego bracia znaleźli pod choinką kowbojskie kapelusze, chusty, odznaki szeryfa, kabury oraz plastikową broń. Chłopcy byli wniebowzięci. Pierwszą piłkę późniejszy as Boston Celtics dostał w prezencie, gdy miał cztery lata. - To był jeden z tych najtańszych, gumowych modeli - opowiada. - Byłem jednak z niej tak dumny, że potrafiłem godzinami stać i po prostu odbijać ją od podłogi. Na kolejne święta Larry otrzymał już prawdziwą piłkę do koszykówki. - Kiedy ją rozpakowałem, pomyślałem, że to najlepsza rzecz, jaką widziałem - dodaje.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×