Za dużo wahań i zamieszania - wywiad ze Slavisą Bogavacem, koszykarzem Rosy Radom

Slavisa Bogavac nie mógł odżałować porażki z Czarnymi Słupsk. Po zakończeniu niedzielnego meczu skrzydłowy Rosy opowiedział m.in. o przyczynach porażki oraz zamieszaniu w radomskiej hali.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

Piotr Dobrowolski: Co było główną przyczyną porażki z Czarnymi?

Slavisa Bogavac: Za dużo wahań w naszej grze. Najpierw trzy minuty graliśmy dobrze, by za chwilę grać bardzo słabo. Nasza forma falowała, mieliśmy wzloty i upadki. Jeśli dalej będziemy grać z takimi przestojami, to nie będziemy mieć szansy na jakiekolwiek zwycięstwo. Bardzo ważna dla wyniku spotkania z Czarnymi była nasza postawa w obronie i pod koszem. Rywale zebrali wiele piłek na naszej tablicy.

Które elementy trzeba zatem poprawić?

- Do naszej postawy w ataku nie można mieć chyba większych zastrzeżeń, ale nad defensywą musimy mocno popracować. Nie tylko wysocy, ale również niscy zawodnicy ze Słupska po swoich nieudanych rzutach wielokrotnie ponawiali akcje.

Rywale wygrali to spotkanie doświadczeniem?

- Czarni zagrali bardzo mądrze w ataku. Ich trener stosował rotację w defensywie. Zasłużenie wygrali, a ta porażka powinna jeszcze bardziej zmobilizować nas do ciężkiej pracy, zwłaszcza w obronie.
Slavisa Bogavac (z prawej) walczy o każdą zbiórkę Slavisa Bogavac (z prawej) walczy o każdą zbiórkę

Po J. J. Montgomerym byłeś najlepszym strzelcem swojego zespołu. Spodziewałeś się tak dobrego występu? 

- Przed meczem czułem się dobrze i wierzyłem w to, że zagram dobre zawody. To jednak mniej istotne, ponieważ liczy się zespół. Koszykówka to sport drużynowy, więc ważne jest to, jak zagramy wszyscy, a nie tylko ja.

Nie usztywniła was nieco świadomość transmisji telewizyjnej i, po raz pierwszy, gry przed własną publicznością?

- Myślę, że nie czuliśmy dużej presji. To nasz trzeci mecz w tym sezonie, więc nie traktowaliśmy go jakoś specjalnie. Ja na pewno nie odczuwałem jakiegoś napięcia z faktu, że występujemy w Radomiu, przed własną publicznością.

Kolejny raz popełniacie te same błędy. Z czego to wynika?

- Nie mam pojęcia z czego to się bierze. Na pewno jest wiele problemów i mankamentów w naszej grze, przede wszystkim w ofensywie. Nie mamy również wystarczającej rotacji. Musimy wziąć się do pracy i wyeliminować te błędy.

Znów zabrakło w waszych szeregach konsekwencji w realizowaniu założeń taktycznych... 

- Wiedzieliśmy, że Czarni mają w swoim składzie trzech, czterech bardzo dobrych strzelców. Mieliśmy skupić się na zatrzymaniu tych graczy w rzutach z dystansu. Przez cały ostatni tydzień na tym się skupialiśmy, dostosowywaliśmy taktykę pod tym kątem. Udało nam się zatrzymać Marcina Dutkiewicza i Mateusza Kostrzewskiego, ale, niestety, świetnie spisał się Levi Knutson.

Zapewne wpływ na waszą postawę miało również zamieszanie z koszami, na których przyszło wam grać w tym meczu...  

- Mieliśmy zaledwie dwa treningi na tych koszach. Bardzo dużo czasu pracowaliśmy nad ofensywą przed tym spotkaniem, ale nie zawsze w tej hali. Zbyt wiele zamieszania było przed tym meczem zarówno z halą, jak i parkietem. Z tego powodu musieliśmy odbywać zajęcia na innym obiekcie. To na pewno miało pewien wpływ na naszą postawę w ofensywie i to, jaką skuteczność rzutów zanotowaliśmy.

Hala MOSiR-u wypełniła się w niedzielne popołudnie po brzegi...

- Gratulacje i podziękowania dla wszystkich, którzy przybyli na ten mecz. Wsparcie kibiców i atmosfera na trybunach są dla nas bardzo ważne, ponieważ jesteśmy beniaminkiem, Rosa pierwszy raz gra w ekstraklasie.

Jak czujesz się w Radomiu?

- Czuję się tu dobrze. Jestem profesjonalistą i do Polski, oczywiście także do tego zespołu, trafiłem po to, aby grać w koszykówkę. Najważniejsze są dla mnie, w miarę możliwości, zwycięstwa w każdym meczu i dobra gra.
W poprzednim sezonie Serb reprezentował barwy Śląska Wrocław W poprzednim sezonie Serb reprezentował barwy Śląska Wrocław

Nie jesteś tutaj sam, bo do Rosy trafili również twoi rodacy, Nikola Vasojević i Slaven Cupković...

- Tak, to mi pomaga. Wszyscy czujemy się w tym mieście bardzo dobrze, ale, tak jak już powiedziałem, naszym głównym zadaniem jest koszykówka.

Długo potrwa jeszcze absencja Marcina Kosińskiego?

- Od półtora miesiąca Marcin jest poważnie kontuzjowany, przez ten czas w ogóle nie trenował. Wciąż ma nogę w gipsie, ale niedługo mu go zdejmą i zaraz po tym powinien rozpocząć rehabilitację.

Taki gracz przydałby się waszej drużynie w starciu z Czarnymi...

- Na pewno. Ma duże doświadczenie. Jest bardzo dobrym zawodnikiem i kolegą. Na pewno by nam się przydał, bo to jeden z najlepszych graczy naszej drużyny.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×