Gorzej niż z Barceloną - relacja z meczu Uniks Kazań - Asseco Prokom Gdynia

Po dwóch wygranych meczach Asseco Prokomu Gdynia kibice liczyli na zwycięstwo nad Uniksem Kazań. Niestety rzeczywistość okazała się brutalna, a mistrz Polski w bardzo złym stylu przegrał aż 41:68.

Jędrzej Szerle
Jędrzej Szerle

W pierwszej minucie meczu Asseco Prokom tak rozegrał akcję, że do rzutu za trzy zmuszony był środkowy Adam Łapeta. Choć to zaledwie jeden epizod spotkania, to najlepiej ilustruje grę mistrzów Polski w Kazaniu. Gdynianie w pierwszej kwarcie zdołali zdobyć zaledwie sześć punktów, z których cztery należały do Łapety. Przeciwnicy zaś, z Henrym Domercantem na czele, bez problemu rozciągali defensywę mistrzów Polski i celnie rzucali zza linii 6,75 m. Co prawda Uniks grał nieco nonszalancko i tylko dlatego zdobył zaledwie 19 punktów w tej części meczu.

Dalsze minuty nie zmieniły obrazu spotkania. Choć Uniks nie powiększał prowadzenia już tak szybko, to Asseco Prokom przestał w ogóle grać w ofensywie, a jedynym pomysłem na zdobywanie punktów były indywidualne wejścia pod kosz Olivera Lafayetta lub rozpaczliwe rzuty zza linii 6,75 m. Na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy spotkania wynik mistrza Polski wciąż był jednocyfrowy, a Rosjanie wygrywali już różnicą ponad 20 punktów. Po chwili żółto-niebiescy zdobyli cztery punkty z rzędu i dzięki temu schodzili na piętnastominutową przerwę przegrywając "zaledwie" 11:33.

Efekty dłuższej rozmowy ze szkoleniowcem były widoczne tylko na początku trzeciej kwarty. Gdynianie grali bardziej zróżnicowanie w ataku, stawiając nie tylko na Lafayetta. Na szybko zdobyte punkty zdecydowanie odpowiadał Uniks, wciąż powiększając przewagę i wykorzystując liczne luki w obronie żółto-niebieskich. Szczególnie dobrze więcej miejsca za linią 6,75 m wykorzystywał rozgrywającyTerrell Lyday. W końcówce trójkę trafił jednak Łukasz Seweryn, a mistrz Polski tę część meczu przegrał jedynie trzema punktami.

Ostatnia kwarta, choć przez Uniks grana już spokojniej, w wykonaniu Asseco Prokomu dalej była festiwalem nieskuteczności i braku zespołowości. Choć trener Tomas Pacesas poprzez rotację w składzie wciąż starał się odmienić grę swojej drużyny, to po pięciu minutach czwartej kwarty mistrz Polski wciąż nie zdobył punktów, a w skali meczu dalej nie był w stanie przekroczyć granicy 30 punktów. Dopiero końcówka pokazała może nie lepszą, ale na pewno skuteczniejszą grę Asseco Prokomu, który dzięki punktom Przemysława Zamojskiego i Donatasa Motiejunasa w końcówce zdołał ustalić wynik na 41:68.

Uniks Kazań - Asseco Prokom Gdynia 68:41 (19:6, 16:5, 19:16, 14:14)

Uniks:
Domercant 18, Lyday 12, McCarty 10, Sawrasienko 6, Jawai 5, Wilkinson 5, Samojlenko 4, Paszutin 3, Gołowin 2, Greer 1, Zamanski 0.

Asseco Prokom: Blassingame 10, Motiejunas 7, Lafayette 6, Hrycaniuk 6, Zamojski 5, Łapeta 4, Seweryn 3, Dmitriew 0, Frasunkiewicz 0, Szczotka 0, Kuebler 0.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×