5. kolejka Euroligi: Barcelona i Unicaja niepokonane! Sensacja w Belgradzie!

Regal FC Barcelona oraz Unicaja Malaga to dwie ostatnie drużyny, które po 5. Kolejkach Euroligi nie zaznały jeszcze goryczy porażki. Katalończycy bez problemu pokonali na wyjeździe Montepaschi Sienę, zaś Unicaja odprawiła z kwitkiem Lietuvos Rytas Wilno. Do małej sensacji doszło natomiast w Belgradzie gdzie miejscowy Partizan okazał się lepszy od faworyzowanego Olympiakosu Pireus. Ponadto swoje spotkanie wygrało Maccabi Tel Awiw a bardzo dobry mecz zaliczył Maciej Lampe.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Grupa A:

Jeśli podstawowy rozgrywający Montepaschi Siena, Terrel McIntyre (12 punktów) nie rozdaje ani jednej asysty, oznacza to jedno - włoski mistrz ma kłopoty. Obrońcy Regalu FC Barcelona w sposób książkowy rozmontowali ofensywę przeciwnika, pozwalając mu rzucić jedynie nieco ponad 60 punktów w jego własnej hali, a sami przy tym zaprezentowali bardzo ofensywy basket. 19 oczek dla Katalończyków zdobył Boniface N’Dong i tym samym nieoczekiwanie został najskuteczniejszym graczem spotkania. Dzięki tej wygranej, Katalończycy pozostają jedną z dwóch niepokonanych jeszcze drużyn w Eurolidze i mają bardzo duże szanse na utrzymanie tej passy do końca fazy grupowej. - Wygraliśmy asyst 22:5, zbiórki 32:26 i mieliśmy lepszy procent rzutów z gry. Innymi słowy zdominowaliśmy ten mecz całkowicie i za to należą się moim koszykarzom brawa - powiedział Xavier Pascual, trener przyjezdnych. Opiekun gospodarzy, Simone Panigiani stwierdził natomiast - Nie wiem czy moi podopieczni zapomnieli z kim grali? Myśleli, że mecz sam się wygra. Otóż, nie wygra się i to dla nas bardzo dobra lekcja pokory. Mam nadzieję, że wyciągniemy z niej wnioski, bo Barcelona pokazała nam, że do ścisłej czołówki Europy jeszcze trochę nam brakuje.

Montepaschi Siena - Regal FC Barcelona 65:84 (18:20, 16:23, 19:18, 12:23)
(McIntyre 13 (2x3), Sato 13 (1x3), Domercant 10 - N’Dong 19, Mickeal 14 (1x3, 7 zb.), Navarro 12 (3x3, 5 as.),Vazquez 10)

1. Regal FC Barcelona 10 5-0 400-315 +85
2. Montepaschi Siena 9 4-1 403-336 +67
3. Fenerbahce Ulker Stambuł 8 3-2 371-385 -14
4. Żalgiris Kowno 6 1-4 335-361 -26
5. ASVEL Villeurbanne 6 1-4 326-375 -49
6. Cibona Zagrzeb 6 1-4 293-356 -63

Grupa B: Kolejna porażka Efesu Pilsen Stambuł sprawiłaby, że turecki mistrz znalazłby w nie lada kłopotach (tym bardziej wobec wygranej Partizana). Okazało się jednak, że nawet przeciętnie grający koszykarze Ergina Atamana bez problemu uporali się z wicemistrzem Francji, drużyną Entente Orlean 45, która jako jedyna ze wszystkich ekip euroligowych nie wygrała jeszcze żadnego spotkania. 12 oczek dla zwycięzców zdobył Bostjan Nachbar, lecz żaden inny jego kolega z zespołu nie przekroczył bariery dziesięciu punktów. Dla pokonanych 16 oczek uzyskał Austin Nichols. - Kontrolowaliśmy ten mecz od początku do końca, a Entente to po prostu najsłabszy klub w Eurolidze, dlatego mogłem spokojnie skorzystać ze wszystkich koszykarzy, nawet tych z głębokiej rezerwy - powiedział bez ogródek szkoleniowiec gospodarzy. - To spotkanie i tak było lepsze od poprzednich w naszym wykonaniu. Staramy się jak możemy, ale zawsze czegoś brakuje - stwierdził jedynie Philippe Herve, trener drużyny z Francji. Efes Pilsen Stambuł - Entente Orlean 45 77:64 (20:14, 20:15, 18:15, 19:20) (Nachbar 12 (2x3), Rakocević 9 (1x3, 6 as.), Thornton 8 (7 as., 5 zb.) - Nichols 16 (1x3), Banks 12 (2x3), Doellman 9 (1x3, 6 zb.)) Podopieczni Aito Garcii Renesesa nadal niepokonani w rozgrywkach Euroligi! Piąte zwycięstwo Unicaji Malaga, tym razem nad Lietuvosem Rytas Wilno, upłynęło pod znakiem zespołowości (18 asyst) i skutecznej gry z dystansu (11 trójek). Mimo, że goście zdobyli aż 84 punkty na wyjeździe, trener gospodarzy nie krył zadowolenia z dobrej postawy swoich zawodników w obronie. - Naprawdę nasza defensywa była niezła. Nie pozwalaliśmy im na łatwe pozycje i praktycznie uniemożliwiliśmy zdobywanie punktów rzutami zza łuku. Wobec słabszej postawy w ACB, zwycięstwa w Eurolidze są dla nas niezmiernie ważne pod względem psychologicznym - powiedział Hiszpan, a wśród jego koszykarz bardzo dobrze spisał się człowiek od czarnej roboty - Carlos Jimenez, który do 11 punktów dodał dziewięć zbiórek. 16 oczek i sześć asyst miał za to Omar Cook. - Gratuluję Unicaji piątego zwycięstwa, a my cieszymy się z tego, że nie przegraliśmy zbyt dużą ilością punktów, więc w rewanżu będzie nam łatwiej - wypowiedział się Rimas Kurtinaitis, szkoleniowiec Lietuvosu Rytas. Unicaja Malaga - Lietuvos Rytas Wilno 91:84 (26:20, 23:19, 19:25, 23:20) (Cook 16 (4x3, 6 as.), Freeland 15 (1x3), Jimenez 11 (2x3, 9 zb.), Dean 10 (2x3), Lima 10 - Jomantas 16 (1x3), Borovnjak 15, Popović 15, Bjelica 12 (1x3), Babrauskas 11 (2x3)) Jeszcze do przerwy faworyzowany Olympiakos Pireus prowadził w Belgradzie z Partizanem pięcioma punktami, 38:43. Prowadził również po trzeciej kwarcie i częściowo w czwartej. Kiedy jednak do końca spotkania pozostawało coraz mniej czasu, sprawy w swoje ręce wzięli Aleksandar Rasić oraz Bo McCalebb (do spółki 44 punkty) - pierwszy z nich trafiał z dystansu oraz wymuszał faule, a drugi mijał obrońców greckiego zespołu jak tyczki i gdy na tablicy świetlnej pojawił się rezultat 80:72 na półtorej minuty przed końcem, stało się jasne, że gospodarze zostaną sprawcami sensacji! Nie byłoby jednak wygranej Partizana, gdyby nie fantastyczna postawa Aleksa Maricia, który do 23 punktów dodał 15 zbiórek, całkowicie dominując w strefie podkoszowej. - To wielki dzień dla nas, dla całego Belgradu. Pozostajemy w walce o TOP 16 i myślę, że ten mecz sprawi, że jeszcze bardziej uwierzymy w siebie - cieszył się jak dziecko Dusko Vujosević, szkoleniowiec gospodarzy, a trener gości, Panayotis Iannakis przyznał tylko - Moi zawodnicy pokazali zupełny brak zaangażowania w walkę. Gdy spotkanie układało się po naszej myśli - było dobrze, ale jak coś zaczęło się zmieniać na naszą niekorzyść, nie zrobili nic, by temu zaradzić. Dla Olympiakosu najwięcej oczek uzyskali Josh Childress i Linas Kleiza - po 18. Partizan Belgrad - Olympiacos Pireus 86:80 (19:19, 19:24, 22:18, 26:19) (Rasić 25 (3x3, 5 as.), Marić 23 (15 zb.), McCalebb 19 (2x3) - Childress 18 (1x3, 7 zb.), Kleiza 18, Halperin 15 (1x3), Teodosić 12)

1. Unicaja Malaga 10 5-0 428-378 +50
2. Olympiacos Pireus 8 3-2 444-407 +37
3. Lietuvos Rytas Wilno 9 3-2 381-376 +5
4. Efes Pilsen Stambuł 7 2-3 402-406 -4
5. Partizan Belgrad 7 2-3 351-378 -27
6. Entente Orlean 45 5 0-5 343-404 -61

Grupa C: Polak Maciej Lampe oraz Amerykanin o polskich korzeniach Andrew Wisniewski zapewnili Maccabi Tel Awiw wygraną w pojedynku z najsłabszą w grupie C drużyną - Maroussi Ateny. Lampe zdobył 19 punktów i miał dziewięć zbiórek, co złożyło się na wynik 30 w rankingu evaluation, podczas gdy rozgrywający uzyskał o jedno oczko więcej a do tego dołożył także cztery asysty. Dzięki aktualnemu bilansowi 4-1 ekipa z Tel Awiwu przesunęła się więc na pierwszą lokatę w grupie. Mimo dwóch punktów, trener gospodarzy, Pini Gershon miał na konferencji prasowej wiele pretensji do swoich podopiecznych. - Nie można zakończyć meczu bez strat i w taki sposób, by rywal nie zebrał żadnej piłki w ataku. Jednakże 15 błędów i aż 21 ofensywnych zbiórek Maroussi to dla nas jakiś koszmar. W ogóle nie graliśmy cierpliwie i wygraną zawdzięczamy właściwie dwóm i pół zawodnikom. Opiekun gości, Georgios Bartzokas był spokojniejszy. - Moi koszykarze dali dzisiaj z siebie wszystko i dlatego ich cenię. Żeby jednak wygrać z Maccabi na ich terenie, trzeba być bardziej konsekwentnym i doświadczonym - skomentował to spotkanie Grek. Maccabi Tel Awiw - Maroussi Ateny 75:67 (15:15, 26:21, 20:18, 14:13) (Wisniewski 20 (1x3), Lampe 19 (1x3, 9 zb.) - Keys 14 (4x3), Lucas 12, Mavroeidis 12 (7 zb.)) - To był mecz pełen wzlotów i upadków, zarówno dla nas, jak i dla rywala. Zaczęliśmy spotkanie bardzo słabo, później prezentowaliśmy się lepiej w drugiej i trzeciej kwarcie, by w czwartej znowu oddać kontrolę na parkiecie przeciwnikom - skomentował starcie Caji Laboral Baskonia z CSKA Moskwa trener gospodarzy, Dusko Ivanović. Lepsi okazali się przyjezdni z Rosji, głównie dzięki Ramunasowi Siskauskasowi. Litwin nie dość, że ustalił wynik spotkania dwoma rzutami wolnymi to jeszcze w całym meczu zgromadził na swoim koncie 24 oczka, trafiając pięciokrotnie z dystansu. Po stronie gospodarzy czterech graczy zdobyło dwucyfrową ilość punktów, a warto zwrócić uwagę na występ Tiago Splittera - 10 punktów, osiem zbiórek i pięć asyst to jak na środkowego jest wynik niespotykany. Po ostatnim gwizdku sędziego, trener CSKA, Evgeni Pashutin nie mógł się nachwalić koszykarza. - Zakładaliśmy sobie, że punktem wyjściowym w naszej taktyce musi być ograniczenie Splittera, ale on pokazał klasę. Jeśli nie rzucał, to podawał albo zbierał. Na szczęście końcówka meczu należała do nas. Caja Laboral Baskonia - CSKA Moskwa 67:71 (12:24, 23:19, 18:8, 14:20) (English 14 (4x3), San Emeterio 12 (2x3, 5 as., 5 zb.), Teletović 11 (3x3), Splitter 10 (8 zb., 5 as.) - Siskauskas 24 (5x3), Kaun 14 (8 zb.), Langdon 13 (3x3, 6 zb.))

1. Maccabi Tel Awiw 9 4-1 404-362 +42
2. Caja Laboral Baskonia 8 3-2 403-391 +12
3. Lottomatica Rzym 8 3-2 394-384 +10
4. CSKA Moskwa 8 3-2 329-336 -7
5. Union Olimpija Lublana 6 1-4 372-397 -25
6. Maroussi Ateny 6 1-4 370-402 -32

Grupa D: Tuż po przerwie goście prowadzili jeszcze różnicą trzynastu oczek, 49:36, lecz chyba przestraszyli się, że mogą wywieźć z Madrytu dwa bardzo cenne punkty i zupełnie zapomnieli jak się gra w koszykówkę w ostatniej kwarcie. - Nie wiem co się stało. Spokojnie kontrolowaliśmy przebieg meczu jeszcze w połowie trzeciej kwarty i nagle stanęliśmy. Real momentalnie wyczuł naszą słabość i pewną fazę meczu wygrał 20:0. Bardzo żałuję tego, bo wygrana w stolicy Hiszpanii dałaby nam trochę oddechu, a tak w dalszym ciągu musimy bać się o swój los - mówił na konferencji prasowej trener Piero Bucchi. Wśród jego podopiecznych wyróżnił się Jonas Maciulis, autor 20 punktów, lecz jego wyczyn pobił Novica Velicković - 21 oczek i siedem zbiórek. To właśnie Serb wykańczał najważniejsze akcje Realu w ostatniej odsłonie spotkania, po tym jak pod koniec trzeciej kwarty osiem oczek z rzędu zdobył Sergi Llull, który tym samym dał sygnał do odrabiania strat. - To było dla nas bardzo ważne zwycięstwo, bo dzięki niemu w dalszym ciągu pozostajemy na czele grupy D. Bardziej cieszy mnie jednak wygrana, niż w styl, w jakim ją osiągnęliśmy - skomentował pojedynek trener gospodarzy, Ettore Messina. Real Madryt - Armani Jeans Mediolan 82:69 (21:22, 15:23, 22:13, 24:11) (Velicković 21 (7 zb.), Kaukenas 14, Hansen 11 (3x3), Prigioni 10 (3x3) - Maciulis 20 (3x3), Mancinelli 16 (1x3), Finley 8 (5 prz.))

1. Real Madryt 9 4-1 441-356 +85
2. Panathinaikos Ateny 9 4-1 417-341 +76
3. Khimki Moskwa 9 4-1 388-389 -1
4. Armani Jeans Mediolan 6 1-4 366-387 -21
5. Asseco Prokom Gdynia 6 1-4 373-428 -55
6. EWE Baskets Oldenburg 6 1-4 353-437 -84

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×