NBA: Rozkojarzeni Lakers wygrywają z Warriors

Zespół z Los Angeles pomimo 25 strat i roztrwonienia bezpiecznej przewagi zdołał pokonać Golden State Warriors. Zwycięzców podobno się nie sądzi, ale Phil Jackson miał wiele gorzkich słów do powiedzenia swoim podopiecznym.

Łukasz Brylski
Łukasz Brylski

Golden State Warriors wybitnie "leżą" Jeziorowcom, ponieważ drużyna z Los Angeles wygrała dziewiąty mecz z rzędu. Pomimo zwycięstwa Phil Jackson miał sporo pretensji do swoich podopiecznych. Po pierwsze Jego drużyna w czwartej kwarcie prowadziła już różnicą 11 punktów, ale miejscowi dzięki niefrasobliwości Lakers zdołali zniwelować część strat i mogli nawet doprowadzić do dogrywki. Niestety dla Wojowników Stephen Curry wraz z Montą Ellisem pudłowali rzuty w ostatnich sekundach.

- Za każdym razem widzieliśmy piłkę w koszu. Wyglądało to tak, jakby jakaś niewidzialna ręką zbijała ją z obręczy - powiedział Chris Hunter.

Jacksonowi nie podobała się liczba strat. Jego zespół popełnił ich 24, a gospodarze zaledwie 5. - To bardzo, bardzo dziwne. Coś takiego w ogóle nie powinno mieć miejsca. Większość z nich nie była wymuszona. Wydaje mi się, że byliśmy zbyt pewni siebie i traciliśmy piłki - wtórował szkoleniowcowi Ron Artest.

Czwarty raz w sezonie Wojownicy wyprzedali wszystkie bilety. Komplet publiczności (20,038 kibiców) bardziej jednak sprzyjał Lakers niż miejscowym.

Kobe Bryant i Curry byli najskuteczniejszymi graczami w swoich zespołach. Obydwaj zanotowali po 29 oczek.

Dobre nastrój panuje w Bostonie, ponieważ Celtics odnieśli pewne zwycięstwo w starciu z Detroit Pistons. Oprócz tego do dobrej dyspozycji zdaje się wracać Paul Pierce. W ciągu 17 minut zaaplikował Tłokom 15 oczek. Bardzo zadowolony z występu swojego zawodnika był trener Doc Rivers. Nie szczęścił także komplementów reszcie drużyny. - Nie jest jeszcze idealnie, ale zbliżamy się do tego - powiedział trener.

Mecz był jednostronnym widowiskiem. C's praktycznie cały czas dominowali. W pewnym momencie ich przewaga sięgnęła 33 punktów (82-49). Grający o honor Pistons wykorzystali fakt, iż Rivers puścił w bój rezerwowych i odrobili część strat. - Oni grali dobrze, a my źle. To jedno z tych spotkań, w których nie graliśmy z energią. Jestem bardzo rozczarowany postawą zespołu - podsumował spotkanie trener gości.

Detroit oprócz porażki straciło Tayshuana Prince'a. Zawodnik z Detroit na 4:53 przed zakończeniem pierwszej kwarty doznał urazu pleców po zderzeniu z kolegą z zespołu. Na parkiet już nie powrócił.

W ekipie Celtów najlepszymi strzelcami byli Pierce, Michael Finley i Ray Allen (wszyscy po 15pkt). 16 punktów dla Pistons rzucił Will Bynum.

Carmelo Anthony w Houston dwoił się i troił, ale jego 45 punktów nie wystarczyło do pokonania Rockets.

Dla Rakiet, które wygraną mogą zawdzięczać Aaronowi Brooksowi (31pkt) i jego akcji był to niezwykle ważny mecz. Zespół z Teksasu goni Portland Trail Blazers, którzy zajmują ósme miejsce na Zachodzie. - Jeśli chcemy awansować do playoff, to nie możemy pozwolić sobie na błędy - powiedział Luis Scola.

Argentyńczyk na 41 sekund przed końcem udaną akcją 2+1 wyprowadził swój zespół na prowadzenie 122-121. Było to udane zwieńczenie pościgu gospodarzy za Nuggets. Do remisu po 123 doprowadził Anthony. Piłkę była w rękach zespołu z Teksasu. Brooks pomimo dobrej obrony Anthony'ego Cartera oddał celny rzut. Nuggets mieli jeszcze swoją szansę, ale nie wykorzystali jej.

Philadelphia 76ers - New York Knicks 84-94 (25-26, 30-18, 14-29, 15-21)

(Holiday 18 (8zb), Green 17, Iguodala 14 (17zb) - Gallinari 21, Douglas 20 (7as), Harrington 15)

Boston Celtics - Detroit Pistons 119-93 (31-15, 33-20, 25-35, 30-23)

(Pierce 15, Allen 15, Finley 15 - Bynum 16 (7as), Hamilton 14, Summers 12)

Houston Rockets - Denver Nuggets 125-123 (38-29, 30-28, 25-38, 32-28)

(Brooks 31 (9as), Martin 29 (7zb), Scola 23 (11zb) - Anthony 45 (10zb), Smith 17, Billups 17)

Utah Jazz - Washington Wizards 112-89 (25-25, 34-20, 31-15, 22-29)

(Boozer 23 (9zb), Williams 17 (11as), Gaines 15 - Blatche 24, Miller 14 (10zb), Gee 10)

Golden State Warriors - Los Angeles Lakers 121-124 (33-39, 33-20, 22-35, 34-30)

(Curry 29 (9as), Hunter 22 (7zb), Maggette 18 - Bryant 29, Gasol 26 (9zb), Bynum 19 (14zb))

Los Angeles Clippers - New Orleans Hornets 100-108 (23-26, 27-20, 28-31, 22-31)

(Butler 19, Gooden 18 (9zb), Davis 18 (17as) - West 24 (7as), Collison 18 (14as), Peterson 17 (8zb), Thornton 17)


Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×