Iwo Kitzinger: To po prostu nie powinno mieć miejsca

Iwo Kitzinger był jednym z nielicznych koszykarzy Trefla Sopot, którzy sprawiali problemy defensywie Anwilu Włocławek w środowym spotkaniu pomiędzy tymi drużynami. Reprezentant Polski zdobył 10 oczek, miał cztery asysty i sześciokrotnie wymuszał faule rywali. Po ostatnim gwizdku sędziego odpowiedział na kilka pytań specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Anwil Włocławek pokonał drużynę Trefla Sopot różnicą dziewięciu oczek, 81:72, choć z pewnością mógł wygrać wyżej, gdyż jeszcze w połowie trzeciej kwarty pewnie prowadził kilkunastoma punktami. Z drugiej strony na trzy minuty do końca sopocianie, wykorzystując słabszy moment gospodarzy, wyszli na jednopunktowe prowadzenie i również oni mieli swoją szansę na wywiezienie z Włocławka cennego zwycięstwa. Jednym z najskuteczniejszych graczy gości był Iwo Kitzinger, który zdobył 10 punktów, miał cztery asysty, trzy zbiórki i sześciokrotnie wymuszał faule włocławian. Jak zatem wyglądało to spotkanie oczami reprezentanta Polski?

- W pewnym momencie trzeciej kwarty przegrywaliśmy już różnicą siedemnastu punktów, lecz wolą walki daliśmy radę i doszliśmy rywala. Udało nam się doprowadzić do remisu, po chwili nawet prowadziliśmy punktem tuż przed końcem meczu, ale później podejmowaliśmy już tylko bardzo złe decyzje - opowiada Kitzinger o przyczynach porażki swojego zespołu, kładąc ją na karb niefrasobliwości. - Trochę źle rozegraliśmy końcówkę meczu. Zabrakło zimnej krwi, wyrachowania. Zamiast grać spokojnie do końca, w nasze akcje wkradła się nerwowość, popełniliśmy parę błędów i to wystarczyło, by tak doświadczona ekipa, jak Anwil to wykorzystała.

Zazwyczaj po nieudanych meczach jakiegokolwiek zespołu nie wskazuje się winnego porażki, gdyż wygrywa, albo przegrywa cała drużyna. W środowym spotkaniu w Hali Mistrzów wydarzenia potoczyły się nieco inaczej ze względu na bezmyślne zachowanie Cliffa Hawkinsa. Najpierw Amerykanin dał sobie wyrwać piłkę Krzysztofowi Szubardze z kozła i goniąc go przez pół boiska, popełnił faul niesportowy, a po chwili starając się zrewanżować Polakowi przechwytem, przewinił po raz drugi. Wściekły na całe zdarzenie rzucił piłką o parkiet, nie pozostawiając arbitrom cienia wątpliwości, jaka powinna być kara. Postawę Hawkinsa włocławianie zamienili na punkty z rzutów wolnych i odnieśli drugie zwycięstwo z rzędu.

- Taka sytuacja nie powinna się wydarzyć. Tym bardziej, że graliśmy na wyjeździe, a sędziowie zawsze inaczej patrzą na gospodarzy - gani zachowanie Amerykanina Kitzinger, po chwili tłumacząc: - I nie ma tu znaczenia czy przy przechwycie był faul Szubargi, czy nie. To po prostu nie powinno mieć miejsca, że w tak ważnym dla nas momencie zawodnik najpierw popełnia faul niesportowy a potem zmusza sędziego do odgwizdania "dacha".

Warto podkreślić, że do momentu przewinień Hawkins był, obok Kitzingera i Sauliusa Kuzminskasa, najskuteczniejszym graczem Trefla - tylko ta trójka przekroczyła barierę 10 punktów. Co ciekawe, w zespole sopockim również tylko trzech graczy asystowało swoim kolegom. Czy zatem Trefl potrzebuje wzmocnień? - Wszystko zależy od tego czy Trefla stać na wzmocnienia - zastanawia się Kitzinger. - Ja myślę, że drużyna skompletowana jest z pomysłem, więc może nie w doborze personalnym należy upatrywać czegokolwiek. Jak wszystkie inne drużyny, w tym roku bardzo późno rozpoczęliśmy przygotowania do sezonu i teraz musimy dopracować pewne zagrania i detale - rozważa podopieczny Karlisa Muiznieksa.

Co ciekawe, w 1. kolejce Trefl zagrał bardzo słabe zawody, lecz pokonał Energę Czarnych Słupsk. W środowym meczu 2. kolejki wypadł już o wiele lepiej, aczkolwiek z parkietu schodził pokonany. - Wszystko zależy od przeciwnika. Anwil to po prostu bardziej doświadczona i lepsza drużyna od Czarnych i stąd taka niecodzienna sytuacja - wyjaśnia Kitzinger.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×