James Hunt - playboy za kierownicą cz. III

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
Podczas gdy w Wallisie i Sue odżyła nadzieja, iż niepowodzenie przekona ich syna do zainteresowania się innym źródłem dochodów, James znalazł w sobie jeszcze większe pokłady determinacji, które pozwoliły mu doprowadzić samochód do stanu spełniającego regulamin. 8 października 1967 roku Hunt zadebiutował na Brands Hatch i wycofał się z rywalizacji na piątym okrążeniu z uwagi na wyciek oleju. Postęp jednak był. Z czasem wysłużonego Rovera zamienił na Austina, a Mini udało mu się sprzedać za trzysta dwadzieścia pięć funtów. W firmie telekomunikacyjnej zarabiał dwadzieścia funtów tygodniowo, a kolejne sto otrzymał od rodziców akonto prezentu urodzinowego. Starał się z tego zaoszczędzić jak najwięcej, żeby uzbierać pieniądze, które pozwoliłby mu na wystartowanie w wyścigach nowopowstałej i wymagającej niezbyt dużych nakładów finansowych Formuły Ford.

Bolid Russell-Alexis Mk 14 z silnikiem o pojemności 1500cc młodzieniec nabył w systemie ratalnym, wpłacając wcześniej zaliczkę w wysokości trzystu czterdziestu pięciu funtów. Spikerzy początkowo nazywali go "Jimem" Huntem, ale szybko nauczyli się, że za kierownicą siedzi "James". W Formule Ford wszyscy startowali na jednakowym sprzęcie, więc talent kierowcy przeważnie brał górę nad osiągami samochodu. Przeważnie, bowiem niektórych i tak było stać na lekkie "grzebanie" w fabrycznej konstrukcji czy większą liczbę kompletów opon. Syn Wallisa i Sue należał oczywiście do tych mniej zamożnych, ale to nie przeszkodziło mu w osiąganiu dobrych wyników na torze. Pierwsze zwycięstwo zanotował pod koniec lata na Lydden Hill, a na Brands Hatch udało mu się ustanowić rekord okrążenia. Żeby się rozwijać, James potrzebował jednak większej ilości gotówki. Po pierwszych sukcesach zaczął szukać sponsorów i otrzymał wsparcie od dilera samochodowego - Hughes of Beaconsfield. Prawdziwy zastrzyk pieniędzy dostał natomiast od firmy z tej samej branży, Gowrings Reading, która zdecydowała się sponsorować młodziana w kampanii 1969 i ufundowała mu wcześniej bolid Merlyn Mk11A po tym jak Hunt skasował swego Russella-Alexisa w wyniku wypadku spowodowanego przez jego wielkiego rywala, a później przyjaciela - Tony'ego Drona. Kraksa na Oulton Park wyglądała naprawdę groźnie, a James cudem uszedł z niej z życiem, doznając jedynie szoku oraz licznych stłuczeń.

Każdy śmiałek startujący w wyścigach liczy się z ryzykiem utraty zdrowia. Każdy również boi się śmierci na torze. James Hunt przed wejściem do kokpitu zawsze wymiotował, ale nigdy nie przyznał się, że tak reagował na strach przed światełkiem w tunelu. - To były nerwy - opowiada. - Startowałem we własnym samochodzie i w razie poważnego wypadku nie byłbym w stanie go naprawić. Czułem się, jakbym za każdym razem wsiadał do auta po raz ostatni. Nie bałem się jednak o swoje zdrowie, lecz o finanse. Zdarzenie na Oulton Park nie było ostatnim w karierze młodego kierowcy w Formule Ford. Niedługo później Hunt znów brał udział w incydencie z Tonym Dronem, tym razem na Mallory Park. Panowie doskonale jednak rozumieli trudy rywalizacji i nigdy nie żywili do siebie urazy w związku z wydarzeniami na torze. Przez cały sezon ścigali się z pedałem gazu wciśniętym do podłogi, a zimą szusowali wspólnie na nartach. - On był strasznie zdeterminowany, żeby wspiąć się na szczyt - wspomina Dron. - Powiedział mi: "Jeśli nie uda mi się być najlepszym w wyścigach samochodowych, to dokonam tego w innej dziedzinie". Wierzyłem mu.

Sezon 1969 Formuły Ford miał być najtrudniejszym z dotychczasowych. Do rywalizacji zgłosiło się bowiem tylu uczestników, że często główny wyścig poprzedzały dwie gonitwy eliminacyjne. Ponadto zmagania prowadzono w dwóch seriach: brytyjskiej oraz europejskiej. James Hunt zgłosił się do udziału w obu i zanotował kilka sukcesów, po których otrzymał szansę w Formule 3, będącej zapleczem wyścigowego raju, czyli Formuły 1. W debiucie, startując wysłużonym bolidem Brabham BT21 w barwach teamu Motor Racing Enterprises, Brytyjczyk zajął ósme miejsce na Mallory Park. Ponadto w tym samym czasie wygrał też dwie gonitwy na Brands Hatch w ramach multiklasowej Formuły Libre oraz uplasował się na trzeciej i czwartej lokacie w zawodach F3. - Formuła 3 to był właściwy wybór - mówi Hunt. - Nie było lepszego miejsca dla młodego kierowcy, który chciał się piąć w górę. Właśnie stamtąd można się było dostać do F1.
Bolidy F3 tylko powierzchownie przypominały pojazdy, w jakich rywalizowano w Formule Ford. W rzeczywistości były to o wiele bardziej zaawansowane technicznie maszyny, napędzane przez mocne silniki o pojemności 1000cc. Tylko nieliczni zawodnicy w stawce konkurowali w tej serii dla rozrywki, a zdecydowana większość wiązała swoją przyszłość ze sportami motorowymi. James poczynał sobie na tyle dobrze, że na koniec sezonu 1969 otrzymał Grovewood Award, czyli nagrodę dla jednego z trzech najbardziej obiecujących kierowców. Obok niego zaszczytu tego dostąpili Mike Walker z Formuły 5000 oraz Tony Trimmer z Formuły Ford. Chłopak zgarnął czek na trzysta funtów, a znalezienie się w tak doborowym gronie pozwalało mu poważnie myśleć o pozyskaniu kolejnych sponsorów. Jednym z nich została firma Molyslip, produkująca smary. Huntowi udało się również nawiązać współpracę z korporacją Lotus Components, która zbudowała bolid o nazwie Lotus 59. Właśnie w tym pojeździe James miał ruszyć na podbój Formuły 3 i to nie tylko w wydaniu brytyjskim, ale również międzynarodowym. Kalendarz na sezon 1970 obejmował sześćdziesiąt dużych wyścigów, rozgrywanych na torach od Finlandii po Maroko.

Koniec części trzeciej. Kolejna już w najbliższy wtorek.

Bibliografia: Daily Mail, The Independent, Gerald Donaldson - James Hunt The Biography, bbc.com, espn.co.uk.

PS. Przepraszam, że ta część nie ukazała się zgodnie z harmonogramem w miniony wtorek, ale nastąpiło to z przyczyn niezależnych ode mnie.

Poprzednie części:
James Hunt - playboy za kierownicą cz. I
James Hunt - playboy za kierownicą cz. II

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×