GP Kanady: Will Stevens chce szacunku od silniejszych ekip

Kierowca teamu Manor Will Stevens domaga się większego respektu od szybszych rywali po incydencie z udziałem Romaina Grosjeana w niedzielnym wyścigu o GP Kanady.

Rafał Lichowicz
Rafał Lichowicz

Do starcia Willa Stevensa i kierowcy Lotusa doszło na dojeździe do ostatniej szykany pętli w Montrealu. W wyniku kolizji dwóch bolidów uczestnicy wyścigu musieli zjechać do alei serwisowej.

Brytyjczyk dublowany przez Romaina Grosjeana ustąpił miejsca bardziej doświadczonemu zawodnikowi, lecz Francuz po wyprzedzeniu samochodu Manora próbował zbyt szybko wrócić na linię wyścigową. W efekcie zahaczył o przednie skrzydło Stevensa.
- Jeśli zawodnicy będą próbowali wyprzedzać w taki sposób w strefie hamowania, to tego typu wypadki będą zdarzać się częściej - mówił po wyścigu sfrustrowany kierowca Manora.

- Rozumiem niebieskie flagi i to, że muszę przepuścić kierowcę za sobą. Zachowuję się zawsze uczciwie w takiej sytuacji. W zamian za to myślę, że byłoby miło gdyby rywale darzyli nas podobnym szacunkiem i zostawili odpowiednią ilość miejsca, aby umożliwić płynne wejście w zakręt. W przeciwnym razie zrujnujemy sobie wzajemnie wyścig - dodał.

Romain Grosjean w wyniku incydentu z Stevensem stracił praktycznie pewną piątą lokatę, lecz uratował punkt za 10. miejsce. Po wyścigu przyznał się do błędu, choć jeszcze podczas rywalizacji zarzekał się, że został uderzony w tył bolidu. - To moja wina. Skręciłem zbyt bardzo w lewo. Byłem pewien, że już go wyprzedziłem i skupiłem się na wejściu w trudną szykanę - stwierdził Francuz.

Stevens ani przez chwilę nie wahał się czy popełnił błąd w całej sytuacji. - Nie miałem praktycznie możliwości ucieczki. Musiałbym zjechać na pobocze, a przecież nie o to chodzi. Karą jaka otrzymał od sędziów dowodzi, że rozumieli moją sytuację - dodał.

Lewis Hamilton najlepszy w ulubionej Kanadzie

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×