Miał łatkę wielkiego talentu. Dzisiaj robi coś zupełnie innego

- Streamując jestem w stanie odłożyć więcej pieniędzy niż grając w koszykówkę - mówi nam Marcin "Roocket" Stasiak, były reprezentant Polski, a dzisiaj czołowy gracz w Warzone w Europie.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski
Marcin Stasiak Materiały prasowe / Polska Liga Esportowa / Na zdjęciu: Marcin Stasiak
Ma dopiero 22 lata i wciąż mógłby uchodzić za młody talent w polskiej koszykówce. Był w ścisłej czołówce zawodników w Polsce, którzy zostali zauważeni przez trenerów i trafił do szkoły Polskiego Związku Koszykówki we Władysławowie. - Opłacają wszystko. To najlepsze możliwe miejsce do rozwoju, a ja zrobiłem tam spory postęp przez trzy lata. Później udało mi się dostać reprezentacji do lat 18 - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Marcin Stasiak.

Kontuzje przekreśliły jednak jego karierę, ale nie może żałować, ponieważ odnalazł się w zupełnie innej branży. Dzisiaj jest jednym z najlepszych graczy w Call of Duty Warzone. To gra, która w poprzednim roku szturmem zdobyła ogromną rzeszę fanów. W kwietniu liczba graczy przekroczyła 100 mln, grają w nią znane osoby w sporcie: Marcin Gortat, Jerzy Janowicz czy też słynny piłkarz Ronaldo.

Marcin Gortat mocno angażuje się w esport. Jest współwłaścicielem Polskiej Ligi Esportowej, a Marcin "Roocket" Stasiak poznał go nie poprzez koszykówkę, ale właśnie dzięki Warzone.

Bartosz Zimkowski, WP SportoweFakty: jak to się stało, że z parkietu przeniosłeś się do internetu?

Marcin "Roocket" Stasiak: 1,5 roku temu siedzieliśmy w bardzo podobnej grupie co teraz i ktoś nagle zapytał: "a dlaczego nie streamujesz? Jest COVID, wszyscy siedzimy w domu, sprzęt masz, nie musisz dużo inwestować. Uda się, to się uda. Nie, to nie". Spróbowałem i jakoś wyszło. Parę osób pomogło.

Pierwsze zdanie, które powiedziałem znajomym, to: "o czym ja będę tyle gadał?". Jestem zdania, że na początku streamer ma trudniej, ponieważ sam musi inicjować tematy. Teraz czasami jest tak, że nie zobaczę jakiegoś pytania, bo tyle się ich pojawia, to ktoś się obrazi, że mu nie odpowiedziałem.

Jesteś zaskoczony, jak to szybko się potoczyło?

Jak zacząłem streamować, to zakładałem, że do końca tego roku kalendarzowego będę chciał mieć średnio po 75 widzów, bo wtedy można mieć partnera na Twitchu. Tak naprawdę zrobiłem to... w styczniu.

I dzisiaj wieczorami twój stream śledzi po tysiąc osób, a czasami nawet więcej. Koszykówka poszła w odstawkę? 

Na ten moment nie myślę już o poważnym graniu w koszykówkę. Najwyżej, jak już się "ogarnę" w internecie, to może spróbuję w II lidze. Tak dla siebie, bo naprawdę lubię koszykówkę.

Miałeś poważne kontuzje?

Był taki mecz, w którym miałem w ogóle nie zagrać. Ostatecznie wyszedłem na trzy ostatnie minuty w pierwszej kwarcie i los tak chciał, że w pierwszej akcji, w której dostałem piłkę, to zerwałem wiązadło krzyżowe przednie. Operacja, rok przerwy. Wróciłem do zdrowia, ale zauważyłem, że niektóre rzeczy idą mi ciężej niż przed kontuzją.

Poszedłem do Arki Gdynia, chociaż oni wiedzieli, że jestem po kontuzji i różnie to może być. Powiedzieli: "na spokojnie wróć sobie do zdrowia". W kolejnym roku zerwałem jednak trzy wiązadła w kostce. Operację zrobiłem dopiero pół roku później, ale dzisiaj można powiedzieć, że jest w porządku.
Na zdjęciu: Marcin Stasiak (przy piłce) / Fot. Archiwum prywatne Na zdjęciu: Marcin Stasiak (przy piłce) / Fot. Archiwum prywatne
Późno zacząłeś też grać w koszykówkę.

Tak naprawdę dopiero w drugiej klasie gimnazjum. Miałem problemy ze zdrowiem, ponieważ bardzo szybko urosłem i miałem mega kłopot ze stawami. Wcześniej, w drugiej klasie podstawówki, potrenowałem dwa miesiące i musiałem zrezygnować. Po wszystkich treningach nie dawałem rady nawet chodzić, a gdzie dopiero trenować. Lekarz powiedział wprost: "musisz zrobić sobie przerwę. Musi się wszystko unormować w twoim organizmie i wtedy zacznij na nowo".

Zawsze byłeś najwyższy w klasie?

Tak. W drugiej klasie gimnazjum miałem już 198 cm wzrostu. Teraz mam 204 cm. Granie w koszykówkę od zawsze było moim marzeniem. Oglądało się Marcina Gortata w NBA i marzyło się o takiej karierze.

I tego Marcina Gortata poznałeś nie na parkiecie, ale w internecie. 

Trochę pograłem w koszykówkę i nie miałem nigdy możliwości spotkania Marcina. Któregoś wieczoru wróciłem z treningu, byłem umówiony z Izakiem [czołowy polski streamer - przyp.red.] na gierki i Izak mówi, że Marcin do nas dołączy. Na początku był stres, bo dla młodego koszykarza zamienienie paru słów z kimś takim jak Gortat, który zrobił ogromną karierę, to naprawdę wiele znaczyło. Później graliśmy coraz częściej i jakoś tak znajomość zaczęła rosnąć. Poznałem go też osobiście. To mega w porządku osoba. Zachowuje się normalnie, a nie jak jakaś gwiazda.

Streamowanie to już praca?

Myślę, że tak mniej więcej od pół roku można tak powiedzieć. Na samym początku trudno było się z tego utrzymać, ale ostatnie miesiące są naprawdę fajne. Mogę powiedzieć nawet, że ze streamowania mogę odłożyć więcej pieniędzy niż z grania w koszykówkę. Musiałbym grać w ekstraklasie i to na jakimś dobrym poziomie, żeby to się mniej więcej pokrywało.

Pomylę się, jeśli powiem, że jesteś w czołówce graczy w Warzone'a w Europie?

Jestem takiego zdania, że jeśli bralibyśmy pod uwagę tylko "myszkowców", to postawiłbym się wysoko w rankingu europejskim.

Gdzie się widzisz za rok?

Myślę, że dalej będę robił to, co potrafię najlepiej, czyli streamowanie na Twitchu. Może za pół roku potrenuję w II lidze. Uważam, że jest to wszystko do pogodzenia.

ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały świat
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×