Kiedyś Frank, teraz Kellie. Słynny promotor bokserski został kobietą
Rodzina wspiera, ojciec nie wiedział do śmierci
Kellie miała wewnętrzny opór, by po zabiegu rozebrać się i spojrzeć w lustro. Unikała tego przez dwa tygodnie. - Byłam zbyt przestraszona, żeby na siebie spojrzeć. Gdy w końcu to zrobiłam, między nogami nie było różnicy. Bo nie myślałam o sobie jako o mężczyźnie już od dwóch lat - przyznała w "Sunday Mirror". Operacja kosztowała ponad 100 tys. funtów. Brytyjka jest zadowolona z efektów. - Posiadanie piersi to całkiem cudowne uczucie. Nie żałuję niczego, jeśli chodzi o mój wygląd. Patrzę na siebie i się uśmiecham - mówi.
Niezwykle ważne jest dla niej wsparcie rodziny. - Dla najmłodszej córki było to bardzo ciężkie. Myślała najpierw, że to żart, nie chciała o tym mówić. Najbardziej obawiałam się, że ją stracę - mówi Kellie. Może liczyć na całą trójkę córek. Wspiera ją także była żona Tracey (drugie małżeństwo Franka), która w 2009 roku poznała szokującą prawdę. Maloneyom nie układało się w związku. Tracey zapytała Franka, co zrobiła źle. Frank odparł: "ty nic, to ja". - Myślała, że mam romans. Odparłem: "Nie. I nie jestem gejem. To dużo bardziej skomplikowane - mówił promotor. Gdy w końcu powiedział jej całą prawdę, wiedział, że to koniec ich związku.
- Jesteś moim dzieckiem i będę cię zawsze kochać, bez względu na wszystko - to z kolei słowa matki Franka Maloneya. - Dodała: "zmienimy tylko jedną literkę w twoim imieniu Francis. Zamiast "i" będzie żeńskie "e" (Frances - przyp. red.) - tak Maloney relacjonował spotkanie z matką. O swoich problemach i rozterkach nie powiedział ojcu, który zmarł kilka lat temu. - Nigdy nie mógłbym mu tego powiedzieć. Nie obwiniam go, ale on po prostu by tego nie zrozumiał - mówił Frank Maloney, jeszcze przed zmianą płci.
Terriery uratowały życie
Po marcowej operacji Kellie przechodzi rehabilitację. W początkowej fazie nie wolno jej było chodzić na siłownię, prowadzić samochodu czy jeździć konno. - Najgorsze, że przez pięć tygodni nie mogłam wyprowadzać moich psów. Były obawy, że mogą mnie gwałtownie pociągnąć - przyznaje.
Psy są dla niej niezwykle ważne. Niespełna trzy lata temu uratowały jej życie. Kellie - będąca wówczas jeszcze Frankiem - tak to wspomina. - To było Boże Narodzenie w 2012 r. Tracey zaprosiła mnie na kolację. Zdecydowałam się "zamknąć" Kellie. Ale gdy już otworzysz tę puszkę Pandory, nie możesz jej zamknąć. Mieliśmy straszną awanturę - mówi Kellie Maloney. Wyszła z domu i postanowiła ze sobą skończyć. Łykała tabletki, popijała alkoholem. Nagle jej dwa airedale terriery zobaczyły kota. Pociągnęły tak mocno, że upadła.
- Zemdlałam. Potem słyszałam głosy, a psy mnie lizały. Ktoś powiedział: "Zawołałem karetkę". Ja na to: "Nie, nie, wszystko w porządku". Pomyślałam, że jak trafię do szpitala, zaraz pojawi się to w mediach. Podniosłam się, spacerowałam przez trzy godziny, to były najgorsze święta - wspomina.
Jak z Man Utd do szóstej ligi
Niedawno Maloney - już jako Kellie - powróciła do zawodu promotora bokserskiego. Podpisała kontrakty z dwoma zawodnikami: Garym Cornishem (waga ciężka) i Tonym Jonesem (waga junior półśrednia).
- Jeśli użyjemy futbolowych terminów, kiedyś byłam menedżerem Manchester United. Teraz zaczynam pracę w Nuneaton Borough (klub z szóstej ligi angielskiej, funkcjonujący obecnie jako Nuneaton Town - przyp. red.). Muszę znowu startować od zera i nie ma od tego ucieczki. To wyzwanie jest dla mnie bardzo duże - przyznaje promotorka pięściarzy.