Pierwsze skończenie przed czasem od dziewięciu lat. Manny Pacquiao znokautował Lucasa Matthysse'a!
Takiego rozwiązania mało kto się spodziewał. Manny Pacquiao zdominował i znokautował Lucasa Matthysse'a, zdobywając kolejny pas mistrzowski w swojej karierze.
Pierwszy nokdaun miał miejsce w rundzie trzeciej. Pacquiao mocnym lewym podbródkowym posłał Matthysse'a na deski i rozpoczął powiększanie swojej przewagi. Niecałe sześć minut później, bo już w rundzie piątej, Argentyńczyk po sierpie od przeciwnika przyklęknął, dając sobie czas na odpoczynek.
"Pac Man" robił wszystko, żeby zakończyć ten pojedynek przed czasem. Rozwiązanie nadeszło w rundzie siódmej, gdzie Pacquiao po raz kolejny uderzył mocnym podbródkowym. Matthysse przyklęknął, jednak nie miał najmniejszej ochoty na kontynuowanie starcia z doświadczonym rywalem.
A TKO victory in his return to the ring.
— ESPN (@espn) 15 lipca 2018
Manny Pacquiao knocked Lucas Matthysse down 3 times Saturday on his way to a welterweight world title. pic.twitter.com/C1unZxzRW2
Dla Pacquiao było to pierwsze skończenie przed czasem od listopada 2009 roku, kiedy to w dwunastej rundzie Filipińczyk znokautował Miguela Cotto. Zwyciężając w Kuala Lumpur z Matthyssem, "Pac Man" zdobył pas mistrza świata World Boxing Association w wadze półśredniej.
Przed pojedynkiem spekulowano, czy może to być ostatni występ 40-latka w zawodowym ringu. Promotor Filipińczyka na kilka tygodni przed starciem przyznał jednak, że chciałby doprowadzić do walki Manny'ego Pacquiao z Wasylem Łomaczenką.
- To już inna historia i inna dyskusja. Teraz jestem szczęśliwy, że mogę wrócić do swojej ojczyzny i świętować zwycięstwo. Planujemy zawalczyć jeszcze raz w 2018 roku, jednak niczego jeszcze nie zdecydowaliśmy. Teraz chcę wrócić na Filipiny i zrelaksować się - zakończył Pacquiao.
"Pac Man" zwyciężając w Kuala Lumpur udanie powrócił po zeszłorocznej przegranej w starciu z Jeffem Hornem. Wcześniej Pacquiao pokonał takich pięściarzy, jak Jessie Vargas czy Timothy Bradley Jr.
35-letni Matthysse chwilę po walce jasno przyznał, że przegrana nie oznacza dla niego odejścia na emeryturę. Dla Argentyńczyka była to piąta porażka w zawodowej karierze.
- Czasami wygrywasz, czasami przegrywasz. Dzisiaj była moja kolej na porażkę. Przegrałem jednak ze świetnym pięściarzem i niesamowitą legendą, Mannym Pacquiao. Na razie chcę odpocząć i zrobić sobie trochę przerwy. Pracowałem bardzo ciężko i chcę wrócić do rodziny. Przegrane i wygrane to część boksu - powiedział po pojedynku Matthysse.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.