"Cesarz" biegów na emeryturze. Gebrselassie zajmie się biznesem i polityką

Michał Fabian
Michał Fabian
Na 250 m przed metą Kenijczyk ruszył. Haile - jak cień - podążył za nim, ale długo nie potrafił go wyprzedzić. Kibice wstrzymali oddech. "Cesarz" dopadł go na ostatnich metrach, wygrał o... dziewięć setnych sekundy. - Tamten tytuł pokazał, że Haile ma nie tylko talent, ale niewiarygodną siłę woli, charakter i mentalność - podkreślał menedżer Etiopczyka Jos Hermens.

Tergatowi "Cesarz" zabrał nie tylko złoto olimpijskie, ale także - w 2007 r. - najlepszy wynik na świecie w maratonie. W Berlinie - gdzie trasa jest płaska jak stół, idealna do bicia rekordów - pokonał 42,195 km w 2:04:26. Rok później, ponownie w stolicy Niemiec, złamał - o jedną sekundę - barierę 2 godzin i 4 minut. To był 27. rekord świata Haile (choć niektóre są dość nietypowe - na dwie mile czy w biegu godzinnym), a zarazem apogeum jego kariery.

- Bez wątpienia Haile jest największym biegaczem długodystansowym wszech czasów - na taki komplement zdobył się były rekordzista świata na 10000 m Dave Bedford.

Już raz się żegnał

Etiopczyk wygrał dwa maratony w Dubaju, raz jeszcze triumfował w Berlinie, ale do wyniku 2:03:59 w maratonie już się nie zbliżył. Pojawili się młodsi, głodni sukcesów, biegacze. Jego rekord świata przetrwał tylko trzy lata - poprawił go Patrick Makau, a następnie Wilson Kipsang i Dennis Kimetto (ten ostatni uzyskał 2:02:57). Z kolei rekordy na bieżni - na 5000 i 10000 m - zabrał mu kilka lat wcześniej Kenenisa Bekele.

W 2010 roku po raz pierwszy - i jak się później okazało: jedyny - wziął udział w słynnym maratonie nowojorskim. Był gwiazdą numer 1, ale do mety nie dotarł. Biegł z kontuzją, miał zapalenie stawu kolanowego. Wycofał się, po czym niemal natychmiast ogłosił zakończenie kariery. To był szok dla wszystkich.

- Nigdy nie myślałem o tym. Ale dziś jest ten dzień. Pozwólcie mi skończyć karierę i zająć się inną pracą. Dajmy szansę młodszym - mówił Etiopczyk. Jednak kilka dni później zmienił zdanie. Ogłosił, że będzie walczyć o prawo startu na igrzyskach olimpijskich w Londynie. To miał być jego ostatni cel w karierze. Jednak ani w maratonie, ani w biegu na 10000 m nie wywalczył miejsca w etiopskiej reprezentacji. Młodsi rywale byli już znacznie szybsi. Inna sprawa, że w tamtych latach "Cesarz" miał już głowę zaprzątniętą czym innym.

Ma żyłkę do interesów

Gebrselassie jest bowiem prężnym biznesmenem. Działa w kilku branżach, zatrudnia 1600 osób. Jego firma - Haile & Alem International PLC (Alem to imię jego żony) - wybudowała hotele, biurowce, wielofunkcyjne centrum w Addis Abebie. Haile wpadł na pomysł, by otworzyć pierwsze kino, które miało pokazywać rodzime produkcje. Był jeden problem: przemysł filmowy w tym kraju praktycznie nie istniał. Biegacz znalazł jednak człowieka, który zgodził się napisać scenariusz i nakręcić amatorski film. Na pierwszy seans przyszło kilka osób, później było ich coraz więcej i więcej. I tak powstało coś z niczego. "Yichalal" - to słowo spopularyzował sportowiec. Oznacza: "to możliwe", "to da się zrobić".

Legenda lekkiej atletyki nie tylko szuka innowacji, ale również stawia na to, z czego słynie Etiopia. Jego kraj jest jednym z największych producentów kawy. Haile kupił więc ziemię - 1500 hektarów. To na niej powstały plantacje kawy. Biegacz nie może jednak liczyć na specjalne względy. Przyznaje, że gdyby czekał na to, aż rząd wybuduje mu drogę wiodącą na farmę, minęłoby 5-6 lat. Wybudował ją więc za swoje.

- W Etiopii jesteśmy bogaci w różne zasoby - podkreślił w rozmowie z BBC, mówiąc o najnowszym pomyśle na biznes. Ostatnio zainwestował w branżę wydobywczą, planuje otworzyć kopalnię złota. "Cesarz" ma niesamowitą żyłkę do interesów. Inna z jego spółek Marathon Motors współpracuje z Hyundaiem. Sprowadza auta tej firmy do na etiopski rynek.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×