"Cesarz" biegów na emeryturze. Gebrselassie zajmie się biznesem i polityką

Już raz Haile Gebrselassie zapowiadał zakończenie sportowej kariery. Wówczas jednak zmienił zdanie. Kilkanaście dni temu, w Manchesterze, znów ogłosił: "Odchodzę". Musi pilnować interesów.

Michał Fabian
Michał Fabian

Gdy miał osiem lat, po raz pierwszy wziął udział w rywalizacji. Szkolnych kolegów pokonał z łatwością, był jednak zdziwiony reakcją nauczyciela, który ciągle go poganiał. - Proszę pana, miałem tak dużą przewagę, dlaczego pan krzyczał na mnie i kazał biec szybciej? - pytał. - Bo, Haile, nie możesz biegać tylko po to, by być pierwszym. Czas też jest bardzo ważny - odparł nauczyciel. Chłopczyk zrozumiał. Później biegał już tylko szybko.

Przez lata wygrał mnóstwo biegów, ustanowił 27 rekordów świata, wydawało się, że będzie zwyciężać bez końca. Czasu, o którym wspominał jego nauczyciel, nie zdołał jednak oszukać.
10 maja br. Haile Gebrselassie wziął udział w Great Manchester Run. Kibice przyszli, by zobaczyć wielkiego mistrza w akcji. Ten jednak nie odegrał żadnej roli w biegu na dystansie 10 km. Na mecie był dopiero szesnasty, a rozczarowaniem musiał być dla niego zwłaszcza wynik. Zwykle 30 minut "łamał" z dużym zapasem (jego rekord to 27:02 w Dausze, dostał za to milion dolarów). Tym razem pokonał "dychę" w pół godziny i pięć sekund. O ponad 2,5 minuty wolniej od zwycięzcy, Stephena Sambu z Kenii (27:30).

42-letni Etiopczyk uznał, że to najwyższy czas, by zejść ze sceny.

W lewej ręce trzymał książki

Gdy "Cesarz" - tak nazywają go w ojczyźnie, choć on sam za tym pseudonimem nie przepada - był w najwyższej formie, nikt nie był w stanie mu podskoczyć. Wygrywał imprezę za imprezą. Z niebywałą łatwością i z charakterystycznym uśmiechem na ustach.

Wszyscy pamiętają go nie tylko z powodu spektakularnych zwycięstw, ale także specyficznej techniki biegu. Wypracował ją w dzieciństwie, gdy pokonywał 10 km w drodze do szkoły. W lewej ręce trzymał książki, energicznie wymachiwał prawą. To mu pozostało. Później, podczas najważniejszych startów, można było zauważyć, że ruchy lewą ręką są jakby ograniczone.

Filigranowy, mierzący ledwie 165 cm wzrostu zawodnik, zdominował na długie lata rywalizację na 10000 m. Cztery razy z rzędu (od 1993 do 1999 r.) wygrywał na mistrzostwach świata, zdobył także dwa złote medale olimpijskie (Atlanta 1996 i Sydney 2000). Drugie złoto igrzysk uznaje za najwspanialszy triumf w karierze. Trzy miesiące stracił na leczeniu kontuzji, nie czuł się w optymalnej formie. Na faworyta wyrósł Kenijczyk Paul Tergat. Przed finałem pojawiła się plotka, że Haile jest kontuzjowany. Ten jednak stanął jednak na starcie, a na ostatnim okrążeniu stoczył porywającą walkę z rywalem.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×