W powtórce Maciej Janowski uciekł rywalom ze startu. Obaj starali się go gonić, ale od początku stali na straconej pozycji. Kapitalny mecz brązowego medalisty IMŚ z poprzedniego sezonu.

Bieg przerwany. Na wejściu w drugi łuk upadł Piotr Pawlicki. Zawodnik Sparty wrócił do parku maszyn o własnych siłach, ale w powtórce nie pojedzie. Arbiter wskazał bowiem jego jako winnego przerwania biegu.

Został na starcie Tai Woffinden, co wykorzystał Krzysztof Kasprzak obejmując prowadzenie. Nie miał jednak lekko, bo po szerokiej rozpędzał się Bartłomiej Kowalski. Junior gospodarzy na drugim okrążeniu na wejściu w drugi wiraż przyciął do środka toru i wjechał pod Kasprzaka, robiąc też miejsce dla Woffindena. Jednym manewrem z 3:3 zrobiło się 5:1.

I po raz kolejny gospodarze już po starcie byli wyraźnie z przodu. Janowski tylko iluzorycznie wyglądał jakby został z tyłu, ale on doskonale wiedział co robi wynosząc się szeroko pod bandą. Tam nabrał prędkości i odjechał reszcie stawki na niebotyczną różnicę.

Gospodarze wyszli na podwójne prowadzenie, ale na wejściu w drugi łuk Jason Doyle wjechał pod Bartłomieja Kowalskiego. Do jadącego na czele stawki Artioma Łaguty tracił już jednak kosmiczną odległość.

Piotr Pawlicki umiejętnie założył się na Krzysztofa Kasprzaka na wejściu w pierwszy łuk i objął prowadzenie. Na drugim okrążeniu dołączył do niego Tai Woffinden, który konsekwentnie podążał po zewnętrznej i objechał całą stawkę. Kompletnie pogubiony był za to Jason Doyle, który tak imponował szybkością w swoim drugim starcie.

Andrzej Lebiediew zmienił motocykl i od razu dało to efekt. Łotysz napędził się na wyjściu z pierwszego łuku i wcisnął się między Pawlickiego, a Łagutę. Mało tego, Rosjanin z polskim paszportem spadł nawet na koniec stawki, bo wyprzedził go Sadurski, lecz finalnie uporał się on z juniorem Wilków. Z przodu natomiast byliśmy świadkami kapitalnej walki o wygraną pomiędzy Lebiediewem a Pawlickim.

Gospodarze zdecydowanie lepiej ze startu i już po pierwszym okrążeniu byli zdecydowanie z przodu. Krośnianom nie pomógł nawet Jason Doyle, który tym razem dorównywał prędkością jedynie do swojego kolegi z pary, Andrzeja Lebiediewa.

Milik był szybki na prostej na dojeździe do pierwszego łuku, ale później jakby stanął w miejscu i uciekli mu Janowski oraz Kasprzak. Kapitan Sparty ostatecznie wygrał z bardzo dużą przewagą.

Szymon Bańdur niespodziewanie starał się wyjechać przed Taia Woffindena na pierwszym łuku, ale Brytyjczyk przemknął obok juniora gości i pomknął po szerokiej za swoim klubowym kolegą, Danielem Bewley'em. Prowadzącą dwójkę wrocławian starał się gonić Andrzej Lebiediew, lecz Łotysz był zbyt wolny.

W powtórce gospodarze wyszli po starcie na podwójne prowadzenie, a Denis Zieliński przeszkodził Jasonowi Doyle'owi, który chciał wcisnąć się przy krawężniku. Australijczyka tylko to rozjuszyło, bo był piekielnie szybki. Na drugim okrążeniu minął on Bartłomieja Kowalskiego, a później siedział na kole Maciejowi Janowskiemu.

Wyścig przerwany z powodu nierównego startu. Ostrzeżenie prawdopodobnie otrzyma Jason Doyle. Mamy potwierdzenie: warning dla Australijczyka.

Dobrze z pierwszego pola wyjechał Vaclav Milik, ale już na szczycie pierwszego łuku wyprzedzili go wrocławianie. Gospodarze powiększali przewagę i zwyciężyli podwójnie bardzo pewnie.

Kibice na trybunach Stadionu Olimpijskiego w euforii, bowiem wyśmienicie po starcie zachował się Kacper Andrzejewski. Młodzieżowiec wrocławskiej ekipy założył Krzysztofa Kasprzaka i nie dawał mu się wyprzedzić. Junior Sparty bronił się do ostatniego łuku. Niestety później przeszarżował i na prostej tuż przed startem uderzył w bandę i przeleciał przez kierownicę. Wyglądało to bardzo groźnie.

Lepiej ze startu miejscowi, którzy szybko wysunęli się na podwójne prowadzenie. Tylko na pierwszym łuku próbował im przeszkodzić Lebiediew, lecz zarówno Pawlicki, jak i Janowski nie mieli większych problemów, by zająć czołowe dwie lokaty.

Bartłomiej Kowalski prowadził od startu, ale najwięcej zamieszania tworzył Kacper Andrzejewski. Wyprzedził on najpierw Sadurskiego, a później zabierał się za Bańdura, lecz szybko musiał ostudzić swoje zapędy, gdyż Sadurski zamierzał odbić trzecią lokatę. Później więc Andrzejewski skupił się na obronie punktowanej pozycji.

Gospodarze najszybsi na dojeździe do pierwszego łuku, ale na wyjściu z niego przed Taia Woffindena po szerokiej wyprzedził Vaclav Milik. Czech wykorzystał znajomość wrocławskiego toru i tak mądrze blokował Brytyjczyka, że skorzystał też na tym Jason Doyle.