Lider na półmetku SGP wcale nie musi być mistrzem. Ostatnio tylko Hancock to zrobił

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik
Czy w tym roku między Gregiem Hancockiem i Taiem Woffindenem rozstrzygnie się walka o tytuł mistrza świata?

Sezon 2014 jest chyba najbardziej nieprzewidywalnym w SGP w ostatnim czasie. Trudno wskazać zdecydowanego faworyta. Początek sezonu należał do Krzysztofa Kasprzaka, którego zastopowała kontuzja. Słabo w pierwszych rundach natomiast spisywał się obrońca tytułu, Tai Woffinden, który na półmetku jest już wiceliderem klasyfikacji przejściowej. Brytyjczyk złapał formę, ale nie powiedziane, że ją utrzyma do końca sezonu. Z drugiej strony, przed rokiem, jak już był wpadł w trans, to dojechał z lekkimi wahaniami formy do końca. Wszystko wskazuje na to, że Woffinden będzie liczył się w walce o złoto.

Najrówniej z całej stawki jeździ doświadczony Greg Hancock, któremu zdarzają się również wpadki, ale raczej w pojedynczych wyścigach niż całych turniejach. Pamiętamy, że Amerykanin zaczynał od trzech zer w Auckland, a po sześciu turniejach jest i tak na czele klasyfikacji z przewagą jednego punktu nad Woffindenem. "Herbie" to uznana firma. Zupełnie po nim nie widać upływających wiosen i być może w wieku 44 lat sięgnie po swój trzeci tytuł mistrza świata. To by było dopiero coś!

Przed rokiem na tym etapie sezonu lider miał aż 84 punkty. Teraz do przodownictwa wystarcza 11 "oczek" mniej. Z drugiej strony klasyfikacja jest tak wyrównana, że tak naprawdę nadal nie bez szans - nawet na tytuł mistrzowski - są zawodnicy z pozycji 8-10. Jarosław Hampel traci do lidera 19 punktów. Pewnie, że to czyste teoretyzowanie, ale wystarczyłyby 2-3 turnieje z dorobkiem kilkunastu punktów i awans do czołówki murowany. Troy Batchelor w pięciu rundach zdobył 26 "oczek", a w ostatniej wykręcił aż 20, dzięki czemu Australijczyk nadal liczy się w walce nie tylko o TOP-8. Pytanie tylko, czy jest w stanie powtórzyć drugi taki występ jak ten w Kopenhadze? 
Ten sezon pokazuje, że niekoniecznie trzeba wygrywać poszczególne turnieje, by zostać mistrzem świata. Do tej pory w historii zdarzyło się to tylko raz. W 2000 roku bez wygranej rundy SGP, złoty medal IMŚ zdobył Mark Loram. Greg Hancock jest liderem cyklu na półmetku, choć ani razu nie wygrywał w tym sezonie zawodów SGP. Amerykanin jednak może powtórzyć swój wyczyn z 2011 roku, kiedy prowadził w połowie sezonu i zwyciężył również na jego koniec. Hancock już jest żywą legendą Grand Prix, a wygrywając tytuł mistrza świata po raz trzeci, może wyśrubować kolejne rekordy.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Kto zostanie mistrzem świata w 2014 roku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Żużel na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (3)
  • sympatyk żu-żla Zgłoś komentarz
    Trudno coś powiedzieć kto będzie mistrzem. Patrząc na tabele zdobyczy punktowej przez zawodników.,Obiektywnie można tylko się domyśleć że walka będzie miedzy zawodnikami ,którzy
    Czytaj całość
    mają nie wielką różnicę punktową o tytuł,pozostali raczej będą chcieli poprawić swoją lokatę w tabeli.
    • marow77 Zgłoś komentarz
      Greg!!! Powodzenia i mistrza!!!
      • Robi Zgłoś komentarz
        co to znaczy ostatnio? czyli tylko 5 lat? bo już 2008 czy 2007 się nie liczy?