Żużel. Drużynowy Puchar Świata dostarczał wielu niespodzianek. Oto najgłośniejsze z nich

Tomasz Janiszewski
Tomasz Janiszewski
Na zdjęciu: reprezentacja Danii przed wyścigiem

Duńska mizeria zakończona pierwszym takim blamażem

Edycja: 2017
Miejsce: Vastervik
Faza: Półfinał

Cztery lata później los Szwedów podzielili Duńczycy, którzy również pierwszy raz poznali smak klęski już na pierwszym dla siebie etapie mistrzostw. W ich przypadku nie do końca problemy zdrowotne były jednak tego powodem. Zresztą czterokrotni zdobywcy Pucharu Świata zawód sprawili już rok wcześniej, gdy odpadli w barażu w Manchesterze. Wtedy nieudanie pracę z narodową reprezentacją rozpoczął najwybitniejszy żużlowiec duński - Hans Nielsen. Nowy menadżer rezygnował choćby z Nickiego Pedersena, czyli wieloletniego lidera.

Ostatnia jak dotąd edycja DPŚ w historii miała być więc dla kadry z kraju Hamleta lepsza od poprzedniej. Tymczasem Nielsen nie znalazł sposobu, by jego drużyna zajęła w półfinale choćby trzecie miejsce. W Vastervik rywalizacja była wyrównana, bo zwycięska Szwecja wyprzedziła ostatni zespół tylko o dziewięć punktów. Przede wszystkim zabrakło Danii lidera takiego, jakiego miała rewelacyjna Łotwa. Kenneth Bjerre jako "joker" przyjechał do mety ostatni, a Andrzej Lebiediew potrafił taki sam wyścig wygrać. Być może jednak wykorzystać taką rezerwę należało w innym momencie. Doszło do tego, że o tym, kto pojedzie do Leszna na baraż, decydował bieg dodatkowy. I w nim Lebiediew pokonał Nielsa Kristiana Iversena.

CZYTAJ WIĘCEJ: Tak Pedersen skomentował swoje powołanie do kadry na DPŚ

Czy w tegorocznej edycji DPŚ we Wrocławiu będziemy świadkami choćby jednej głośnej niespodzianki?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Żużel na Facebooku
Zgłoś błąd
Komentarze (0)