Żużel. Co za charakter i niezłomność Dominika Kubery. Teraz nie ma czego żałować [BOHATER WEEKENDU]

- Może popełniam największy błąd swojego życia - mówił rok temu Dominik Kubera, gdy ogłaszał, że opuszcza macierzystą Fogo Unię Leszno. Trafił do Motoru Lublin i na pewno nie żałuje. W miniony weekend dał popis swoich umiejętności i charakteru.

Mateusz Makuch
Mateusz Makuch
Dominik Kubera WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Dominik Kubera
Dominik Kubera rósł w barwach leszczyńskiej Unii nieco w cieniu swojego o rok starszego kolegi Bartosza Smektały. To ten drugi skupiał swoją uwagę i oceniano, że to w nim drzemie większy potencjał. Zresztą potwierdzały to wyniki. Nie tylko w lidze, ale też na arenie międzynarodowej. Smektała to Indywidualny Mistrz Świata Juniorów i wicemistrz z lat 2018 - 2019. Kubera też sięgał po medale w IMŚJ, ale mistrzem nigdy nie został.

Po zeszłym sezonie obaj zdecydowali się wypłynąć na głębokie wody, odciąć pępowinę i pożegnać się ze swoim macierzystym klubem. Jako pierwszy ogłosił to Kubera. - Spróbujemy czegoś innego. Może się uda, może nie. Może popełniam największy błąd swojego życia. Tak mi jednak podpowiada serce. Trzeba spróbować czegoś nowego. Tutaj w Lesznie zostawiam całe moje serce. Na drugi rok moje serce nadal należeć będzie do Unii Leszno, ale przywdzieje trochę inną szatę. Po to, żeby zbudować się od środka i wrócić tutaj naprawdę silniejszym. Marzę o tym, by tu jeździć i żeby było ok, ale wynik na to mi nie pozwala. Chcę się rozwijać i iść cały czas do przodu - mówił na antenie nSport+ po tym, jak Unia po raz kolejny obroniła mistrzostwo kraju (zobacz całość ->>).

Wybór Kubery padł na Motor Lublin. Po perturbacjach związanych z transferem i przekładaniem pierwszych meczów, ostatecznie opuścił tylko jedno, a nie aż trzy spotkania Koziołków w PGE Ekstralidze. W nowych barwach zadebiutował w domowej rywalizacji przeciwko Eltrox Włókniarzowi Częstochowa. Wypadł świetnie, bo zdobył 10 punktów i dwa bonusy.

ZOBACZ WIDEO Czy Hampel i Lampart mieli pretensje do Kubery?

Później Kuberze wiodło się różnie. Bardziej korzystnie w spotkaniach Motoru u siebie, niż na wyjazdach. Na początku sezonu musiał jednak uporać się z osobistą tragedią, o której pozwalamy sobie napisać, bo Dominik sam o niej publicznie napomknął. W kwietniu w wyniku choroby nowotworowej zmarła mama 22-latka. Dzień przed meczem w Zielonej Górze był pogrzeb. Kubera w tym spotkaniu wystartował i w kolejnych tygodniach nie dawał po sobie poznać z jakim wewnętrznym bólem się zmagał. Odnalezienie się w nowym środowisku to było nic w porównaniu z taką tragedią, a on, jak widać, poradził sobie świetnie.

W ostatni weekend Dominik Kubera wystartował w Lublinie w dwóch turniejach Grand Prix dzięki przyznanej mu na te zawody "dzikiej karcie". Spisał się po prostu rewelacyjnie, a jego jazdę komplementowali wszyscy fachowcy z Markiem Cieślakiem na czele. On już wieszczy, że to preludium do wielkiej międzynarodowej kariery wychowanka Unii Leszno.

Kubera jechał zadziornie i bardzo inteligentnie. Zdążył poznać lubelski tor na tyle, że spodziewał się, z której strony rywale mogą zaatakować i blokował ich zapędy. W piątek był drugi, ustępując jedynie Bartoszowi Zmarzlikowi, a dzień później trzeci. To jeden z najlepszych występów zawodnika z "dziką karta" od wielu lat.  - Chcę zadedykować ten wynik zmarłej mamie, która gdzieś tam z góry nade mną czuwa - powiedział przed kamerami Canal+, powstrzymując łzy (czytaj całość ->>).

Zawodnik Motoru wykazał się wielkim hartem ducha i pokazał ogromny charakter do ścigania, mimo prywatnych przeciwności losu. My Dominiku bijemy ci brawo na stojąco, zaś kibice z Lublina pewnie już nie mogą doczekać się zbliżającej fazy play-off, w której Motor z Kuberą w składzie pojedzie o medale DMP.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×