Żużel. Kompetentny i koleżeński. Na pierwszym miejscu stawiał drużynę. 48. urodziny Roberta Flisa
Indywidualnie wybitnie się nie wyróżniał, nie był też liderem swoich drużyn w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale to, co go cechowało, to zawziętość na torze i waleczność. - Zależało mu na wyniku drużyny - opisuje Roberta Flisa Piotr Paluch.
Jest wychowankiem gorzowskiej Stali. Swoją przygodę z czarnym sportem rozpoczynał w podobnym czasie co Piotr Paluch, wieloletni kapitan i legenda Stali Gorzów. Obaj na torze spędzili ze sobą mnóstwo czasu. W pewnym momencie, zwłaszcza za czasów Pergo, obok Piotra Śwista, stali się charakterystycznymi postaciami dla zółto-niebieskich.
- Przede wszystkim korzystając z okazji składam mu wszystkiego najlepszego z okazji urodzin - mówi nam Piotr Paluch. - Robert zawsze zachowywał się po przyjacielsku. Był to po prostu dobry, w porządku kolega. Poznaliśmy się na tyle dobrze, że zaprzyjaźniły się nasze rodziny i trwa to do teraz. Nie mogę powiedzieć o nim nic złego - opowiada obecny trener SpecHouse PSŻ-u Poznań.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdyRazem świętowali dwa medale Drużynowych Mistrzostw Polski, po które sięgnęli w roku 1992 i 1997. W obu przypadkach ich gorzowska Stal wywalczyła wicemistrzostwo kraju. - Przeżyliśmy wspólnie wiele, mamy co wspominać. Są to oczywiście różne anegdoty, te fajne i niefajne, jednak teraz nie przypomnę sobie takiej, która nadawałaby się do publikacji - puszcza oko Paluch.
Flis z gorzowską Stalą nieprzerwanie był związany od 1990 roku. Po ośmiu sezonach spędzonych w macierzystym klubie przeniósł się do pilskiej Polonii. Klub, którego obecnie nie ma na żużlowej mapie Polski, wówczas był ligowym potentatem. Robert Flis w Pile spędził trzy sezony (1998 - 2000) i z perspektywy osiąganych rezultatów, był to najlepszy okres w jego karierze.
Nie dość, że bardzo solidnie punktował (w pierwszym sezonie w Polonii osiągnął średnią 1,662), to wraz z kolegami z zespołu co roku meldował się na podium DMP. Najpierw było wicemistrzostwo Polski, rok później drużyna z Piły nie miała sobie równych i sięgnęła po mistrzowski tytuł, by w sezonie 2000 wrócić na drugą lokatę.
Po udanym okresie w Pile Flis wrócił do Gorzowa, gdzie odjechał kolejne pięć sezonów. Kibice Stali zapamiętali mu to, że został w klubie po spadku z Ekstraligi w 2002 roku. Swoją karierę Robert Flis zakończył w Kolejarzu Opole. Na najniższym szczeblu rozgrywek zasłynął tym, że w 2008 roku osiągnął średnią... 3,000! Był to jednak efekt tego, że dane było mu wystąpić tylko w jednym wyścigu, który wygrał.
Po sezonie w roku 2009 postanowił odwiesić kevlar na wieszak. Zajął się pracą przy sprzęcie. Współpracował m.in. z Tomaszem Gollobem, Przemysławem Pawlickim czy Danielem Jeleniewskim. W dalszym ciągu pracuje w swoim nowym fachu. - Robert to bardzo sympatyczny facet. Między nami zawsze było "okej". Często wspólnie występowaliśmy w parze. Na torze zawsze był komunikatywny, po drugie bardzo zależało mu na wyniku drużyny i temu się głównie poświęcał - podsumowuje Piotr Paluch.
Czytaj również:
-> 50. urodziny wyjątkowego mistrza. Fatalny wypadek przerwał mu karierę i był początkiem końca polskiego klubu
-> Lindbaeck zszokował Włókniarz swoim technologicznym laboratorium
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>