Żużel. Witold Skrzydlewski: Najpierw byłem przerażony. Decyzja trenera zmroziła mi krew [WYWIAD]

- Liczyłem na wygraną do 35, ale uważam, że drużyna i tak zdała egzamin, a trener miał nosa. Teraz mu nie zazdroszczę, bo przed meczem w Gdańsku jest spory ból głowy - mówi po wygranej Orła nad Arged Malesa TŻ Ostrovią Witold Skrzydlewski.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Witold Skrzydlewski WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Witold Skrzydlewski

Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Gratulacje, bo Orzeł wygrał z Arged Malesa TŻ Ostrovią 52:38. Proszę jednak powiedzieć, co myślał pan po piątym, a co po 15. wyścigu tego spotkania?

Witold Skrzydlewski, były prezes i główny sponsor Orła Łódź: Skłamałbym pana, gdybym powiedział, że najpierw nie czułem tego, co każdy normalny kibic. Byłem przerażony i pomyślałem sobie, że przegramy ten mecz, a przed jego rozpoczęciem liczyłem na wynik 55:35. Moja córka była bardziej ostrożna. Mówiła, że rywal zdobędzie w granicach 40 - 42 punktów. Tymczasem na początku dostawaliśmy lanie. Dodam jednak, że kiedy udało nam się doprowadzić do remisu, to byłem już pewny wygranej. Widziałem, że zespół rośnie.

Przed rywalizacją z Ostrovią mówił pan, że to mecz prawdy. Czy drużyna zdała egzamin?

Myślę, że zdała. Poprawiliśmy się nawet w stosunku do zeszłego roku. Wtedy z Ostrovią wygraliśmy minimalnie, a w rewanżu nie mieliśmy szans i straciliśmy bonus. Teraz wynik jest znacznie lepszy i pozwala wierzyć, że dwumecz będzie dla nas.

ZOBACZ WIDEO Crump był alternatywą dla Thomsena. Czy Stal rozważa, żeby odświeżyć z nim kontakt?

Trener Adam Skórnicki zdecydował się na zmianę w składzie. Odstawił Norberta Kościucha, który przychodził do Orła jako kandydat na lidera, a desygnował do boju Marcina Nowaka. Dla wielu kibiców było to sporym zaskoczeniem.

Trener miał nosa. Przyznam się panu, że dowiedziałem się o tym ruchu tuż przed spotkaniem, kiedy przyjechałem na stadion. Nie ukrywam, że trochę zmroziło mi to krew w żyłach. Spokojnie jednak usiadłem na trybunie i oglądałem, bo jak już wcześniej powiedziałem, nie wtrącam się w to, co robi pan Skórnicki. Cieszę się jednak, że trafił.

Liga nabiera tempa. Nie ma czasu na świętowanie, bo za chwilę mecz w Gdańsku. Jak czuje się Hans Andersen, który uczestniczył w kolizji z Grzegorzem Walaskiem?

Uczciwie i szczerze powiem, że nie jestem zorientowany. Wiem jednak, że trener będzie miał duży ból głowy, bo podał skład, w którym jest siedmiu zawodników. Wiadomo, że nie pojedzie junior Mateusz Dul, bo nie będzie w stanie. Poza tym w awizowanym zestawianiu nie ma pana Nowaka, który spisał się świetnie z Ostrovią. Nie zazdroszczę trenerowi tych wyborów. Trudno mi powiedzieć, co będzie z panem Andersenem, bo już w Toruniu miał poważny upadek, a teraz zaliczył kolejny.

Skoro rozmawiamy o Hansie Andersenie, to chciałbym zapytać, jak ocenia pan jego jazdę. Mówi się, że został ze względu na sentyment, który ma do niego klub i kibice. Na razie jednak nie zawodzi.

Kibice nie mieli wpływu na to, że został. Decyzję podjęła moja córka. Powiedziała, że Hansowi miejsce w drużynie się należy, bo oddał temu klubowi sporo zdrowia. Chyba dobrze się stało. Nie miałem wprawdzie okazji, żeby porozmawiać z nim po meczu, ale uważam, że to inny zawodnik niż rok temu. Jednak widzę w nim wolę walki. To samo mógłbym jednak powiedzieć o całej drużynie.

Po meczu w Toruniu nie chciał pan jeszcze oceniać Brady'ego Kurtza. Co myśli pan teraz?

Powiedziałem panu trenerowi przed meczem, że nie wzięliśmy takiego zawodnika po to, żeby przywoził nam pięć punktów. Oczekujemy od niego dwucyfrowych zdobyczy. Pokazał, że go na to stać i fajnie, bo nie tylko w Toruniu są dwa australijskie kangury, które straszą rywali.

Zobacz także:
Ostrowianie zasypani ciosami
Dul nic nie pamiętał, a dostał zgodę na jazdę

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Orzeł Łódź awansuje w tym roku do fazy play-off?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×