Żużel. Motor - MRGARDEN GKM. Paweł Miesiąc show. Dobrucki nie mógł się nadziwić
Kiedy pod taśmą ustawia się Paweł Miesiąc nie ma miejsca na nudy. Słabe starty i efektowna walka na dystansie to znak firmowy żużlowca Motoru Lublin. W meczu z MRGARDEN GKM-em Miesiąc zdobył 7 punktów i 2 bonusy, a mógł jeszcze więcej.
Trzeba przyznać, że PGE Ekstraliga bez Pawła Miesiąca byłaby zdecydowanie nudniejsza. Pewnie jego umiejętności techniczne nie są książkowym wzorem jazdy na żużlu, ale za to, ile kibicom dają emocji. Zaczęło się w wyścigu czwartym, kiedy to 35-letni żużlowiec najpierw wyprzedził na trasie Damiana Lotarskiego, a później Krzysztofa Buczkowskiego. W siódmym biegu Miesiąc znów musiał się nagimnastykować, by przyjechać do mety na punktowanej pozycji.
Sporo emocji było także w wyścigu 14, kiedy to Paweł Miesiąc jednym atakiem próbował wyprzedzić zarówno Pedersena jak Romana Lachbauma. - Nie mogę się naoglądać i nadziwić, jak Paweł Miesiąc startuje - mówi ekspert Eleven Sports Rafał Dobrucki. Słabe starty to spory mankament doświadczonego żużlowca, który nie ustrzega się także błędów na trasie. - Noga z haka i nawet drobna nierówność powoduje, że motocykl jedzie tak, jak ten prowadzony przez Pawła Miesiąca. Mogło dość do sytuacji, że "skosiłby" obu rywali - ocenił Dobrucki akcję w wykonaniu Miesiąca w wyścigu 14. Na szczęście lublinianin nie zrobił krzywdy żadnemu z zawodników MRGARDEN GKM-u, a do końca walczył o dwa punkty z Pedersenem, który odbił momentalnie drugą pozycję.
Miesiąc teoretycznie zrobił wynik, który powinien zagwarantować mu miejsce w składzie na kolejny mecz Motoru Lublin. Czy tak będzie rzeczywiście, okaże się dopiero, kiedy kierownictwo lublinian awizuje skład na mecz w Zielonej Górze.
Zobacz także: Motor Lublin nowym wiceliderem tabeli PGE Ekstraligi
Zobacz także: Operator kamery zwyzywany przez Kennetha Bjerre
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.