Żużel. Betard Sparta i marzenia o finale. Klub musi liczyć na cudowne objawienie. Zabrakło najważniejszego transferu

- Jeśli Betard Sparta awansuje do finału PGE Ekstraligi, to będzie można mówić o tym, jak o mistrzostwie świata - twierdzi Wojciech Dankiewicz. Jego zdaniem wrocławianie będą słabszym zespołem, bo nie załatali w ogóle dziury w formacji juniorskiej.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Maciej Janowski, Jarosław Hampel WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Maciej Janowski, Jarosław Hampel.
W tym roku Betard Sparta wjechała do finału PGE Ekstraligi, ale musiała uznać wyższość Fogo Unii Leszno. W okresie transferowym nie było rewolucji, ale raczej trudne wybory i walka o utrzymanie aktualnego stanu posiadania. Wrocławianie musieli wybrać, kto z dwójki Jakub Jamróg - Gleb Czugunow będzie lepszym rozwiązaniem. Poza tym trzeba było mocno zawalczyć o zatrzymanie Maksyma Drabika, którego chciało pół PGE Ekstraligi. Ostatnim celem było załatanie dziury w formacji juniorskiej.

- Pozornie mogłoby się wydawać, że Sparta nie zrobiła nic, bo skład pozostał w zasadzie taki sam - mówi nam Wojciech Dankiewicz, ekspert nSport+. - Plan został jednak wykonany w dwóch trzecich. Nie udało się zrobić tego, co najważniejsze, czyli wzmocnić formacji juniorskiej. W sezonie 2020 stworzą jak Przemysław Liszka i Patryk Wojdyło. Różnica w stosunku do tegorocznych rozgrywek jest ogromna. Wrocławianie oczywiście próbowali, nie byli bierni i z wszystkich sił namawiali Cierniaka, ale jednak efektu nie ma. To oznacza, że ta drużyna będzie mieć nieco mniejszy potencjał. Tak to wygląda w teorii - komentuje Dankiewicz.

Zobacz także: Żużel poza światem wielkiej telewizyjnej reklamy. To Lewandowski pokazuje nam czym myć włosy, jak się golić i ubierać

Skąd przekonanie, że Sparta będzie słabsza? - Jeśli spojrzymy na minione rozgrywki, to mamy jasną odpowiedź, dlaczego wrocławianie byli w finale. Mieli Maksyma Drabika w formacji juniorskiej, który był znakomity i potrafił przykryć każdą dziurę w zespole. Teraz ten atut znika, więc kolejny finał będzie jak mistrzostwo świata - mówi nam Wojciech Dankiewicz, ekspert nSport+.

ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy

- Co do wyboru pomiędzy Czugunowem a Jamrogiem, to lekko nie było, bo obaj są ciekawymi zawodnikami. Na miejscu wrocławian postąpiłbym jednak podobnie. Za Kubą przemawiał fakt, że jest Polakiem, ale Gleb to młodszy chłopak i wiąże się z nim większa perspektywa. Myślę, że tym kierowali się wrocławianie. Uważam, że postąpili właściwie - tłumaczy.

Dankiewicz chwali także Betard Spartę za sprowadzenie Daniela Bewley'a. - Formuła z Milikiem się wyczerpała. Zawodził zbyt długo i uważam, że rozstanie zrobi dobrze jednej i drugiej stronie. Być może Czech wróci do Wrocławia silniejszy. Musi stanąć na nogi, a czuję, że w nowym otoczeniu u będzie łatwiej. A Bewley? Fajny ruch, ale chyba nikt nie wie, ile będzie z tego punktów już w sezonie 2020. Podoba mi się jednak, że Sparta konsekwentnie stawia na młodzież i nie zawraca z tej drogi - tłumaczy Dankiewicz.

Zobacz także: Piotr Żyto: Ze Stelmetem Falubazem dogadałem się w trzy dni. Nie było spisków (wywiad)

Co musi się zatem stać, żeby wrocławianie ponownie wjechali do finału? - Muszą liczyć, że któryś z ich młodych zawodników okaże się cudownym objawieniem PGE Ekstraligi – podkreśla ekspert. - Kandydatów widzę minimum trzech. Fricke. Czugunow i wspomniany Bewley. Każdy z nich ma argumenty i potencjał, żeby nagle odpalić. Na to trzeba liczyć. Nie widzę innego sposobu na zasypanie dziury, która powstała w formacji juniorskiej - podsumowuje.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Czy w sezonie 2020 Betard Sparta Wrocław awansuje ponownie do finału PGE Ekstraligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×