Żużel. Dawid Kownacki: Na miejscu prezesa Kępy nie wpisałbym Kasprzaka na czarną listę. Hancock może zbawić ROW (wywiad)

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Dawid Kownacki i Kamil Brzozowski
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Dawid Kownacki i Kamil Brzozowski
zdjęcie autora artykułu

Reprezentant Polski w piłce nożnej i wielki sympatyk żużla - Dawid Kownacki specjalnie dla nas przeanalizował rynek transferowy w PGE Ekstralidze. - Tak wyrównanej ligi, jaka zapowiada się w sezonie 2020 nie było dawno - mówi.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Kamil Hynek WP Sportowe Fakty: Za nami ponad połowa okienka transferowego. Jakieś zaskoczenia na giełdzie. Pytam o PGE Ekstraligę.[/b]

Dawid Kownacki, reprezentant Polski, piłkarz Fortuny Duesseldorf, wielki fan żużla: Raczej nie, niespodzianek brak. Wszystkie spekulacje, które towarzyszyły nam od wielu tygodni, teraz sprawdzają się.

No to rozgrzewkę mamy za sobą, przechodzimy do ofensywy, a tam czuję się pan najlepiej. Jest pan pamiętliwy?

To zależy.

ZOBACZ WIDEO Peter Schmeichel i jego "Brudna robota". "Powiedziałem im, że tego nie zrobię"

CZYTAJ TAKŻE: Zabetonowany rynek w PGE Ekstralidze. Za rok będzie masakra Wpisałby pan na miejscu prezesa Jakuba Kępy ze Speed Car Motoru na czarną listę Krzysztofa Kasprzaka po takim numerze, jaki mu wywinął, rezygnując w ostatniej chwili z pewnych ustaleń i finalnie zostając w Stali Gorzów. Czy lubi pan dawać drugą szansę?

Z tego co się czyta i słyszy Krzysiek nie pierwszy raz jest uczestnikiem takiej akcji. Ale w żadnym wypadku nie skreślałbym Krzyśka i się na niego wypinał. Rynek zawodniczy jest bardzo ubogi. Obracamy się w kręgu tych samych nazwisk. Nikt nie może sobie po prostu pozwolić na obrażanie się. Widzimy to nawet po ruchach transferowych. Nie wiadomo, co przyniesie przyszłość, za rok dany zawodnik znów może wrócić do kręgu zainteresowań, mimo, że teraz doszło do fiaska negocjacji. Gra toczy się o wielkie pieniądze z tytułu praw telewizyjnych. Szefowie klubów nie ryzykują i nie spieszno im sięgać po zawodników z niższych lig. Stąd ten Kasprzak zawsze będzie chodliwym towarem. Moim zdaniem takie myślenie to błąd, bo kilku żużlowców choćby z zaplecza PGE Ekstraligi przy odpowiednich inwestycjach jest wartych uwagi.

A może właśnie dobrze, że zamiast Kasprzaka do Lublina trafił Jakub Jamróg. Przyszedł Zagar, jest Michelsen, Łaguta, Miesiąc. Tych trudnych do okiełznania charakterów będzie trochę?

Z tego co zaobserwowałem Kuba jest raczej spokojnym chłopakiem o łagodnym usposobieniu. Nie szuka konfliktów, nie wylewa żali, umie się podporządkować drużynie. A co najważniejsze skupia się na pracy. We Wrocławiu udowodnił, że tylko i aż potrzebuje dostać kredyt zaufania, a wówczas odpłaci się odpowiednim wynikiem. Rzeczywiście jeden Zagar dorzucony do tego kotła chyba wystarczy. Spore wyzwanie stoi przed sztabem szkoleniowym Motoru, aby ujarzmić tę mieszankę wybuchową.

Stal Gorzów wymieniła tylko Kildemanda na Iversena i prezes Władysław Komarnicki mówi otwarcie, że ta jedna roszada od razu wywinduje pana najbliższy sercu zespół z dolnych rejonów tabeli do walki o play-off. Całą winę i kiepski sezon zrzucił na barki pierwszego z Duńczyków.

Zmiana jakościowa będzie odczuwalna. Bez dwóch zdań. Kildemand kręcił się wokół dwóch-trzech oczek, z Iversenem w składzie doliczam Stali plus dziewięć, dziesięć punktów. W górę pójdzie Thomsen. Miewał już przebłyski drzemiącego w nim potencjału, a teraz powinna dojść jeszcze stabilizacja. Największy znak zapytania stawiam przy juniorach. Ta formacja jest wręcz kluczowa przy biciu się o najwyższe lokaty. Bartkowiak jedzie na jednym wózku z Thomsenem. Debiutował w sezonie 2019 dopiero w PGE Ekstralidze, widać, że ma talent i trzeba go uwolnić. Jest podobno szykowany lidera młodzieżowców Stali. Może wtedy blokada puści, bo pamiętam, że u progu rozgrywek pozostawał w cieniu Rafała Karczmarza i długo nie potrafił przywieźć do mety choćby jednego punktu. Pozostaje kwestia obsadzenia drugiego juniora.

Skoro już poruszył pan temat Karczmarza, jaki ma pan pogląd na tę sprawę. Jego narzekania, wypominki, przemycanie słów o zakończeniu kariery?

O ile dobrze pamiętam wspomniał o tym w wywiadzie telewizyjnym w trakcie którego meczu barażowego o utrzymanie z Ostrovią. Osobiście słyszałem, że nosi się z takim zamiarem słyszałem trzy tygodnie wcześniej. Ewidentnie gdzieś się chłopak pogubił. Publiczne wylewanie żali nie było w porządku. Atakował klub, a tak naprawdę strzelał sobie samobója, ponieważ pokazywał, że to u niego coś nie gra. Dziwne to, jest przy nim pani menedżer, która pewnie pełni również funkcję doradczą i powinna wiedzieć jak pokierować zawodnikiem w odpowiedni sposób. Rafał dysponuje dużym potencjałem i na będąc blisko jego otoczenia nie pozwoliłbym mu się tak łatwo poddać.

Skoro na rynku zawodniczym zastój i wszystko się potwierdza, to może do miana hitu urasta zmiana trenera w Stelmet Falubazie Zielona Góra i przyjście za Piotra Żyto do ROW-u Rybnik Piotra Świderskiego?

Te dwie informacje faktycznie rozpatrywałbym w kategoriach bomb. Spadły trochę nieoczekiwanie i rozruszały skostniałą giełdę. Oglądałem w wolnym czasie mnóstwo magazynów i spotkań, wsłuchiwałem się w komentarz Świderskiego i wyrobiłem sobie o nim jak najlepszą opinię. Przygotowanie merytoryczne jest na najwyższym poziomie. Pamiętając, że był świetnym zawodnikiem, teoria nie zawsze przekłada się na praktykę. Tak jak w piłce nożnej. Nie każdy doskonały piłkarz, jest po karierze takim samym szkoleniowcem. Jeśli o mnie jednak chodzi biję brawo prezesowi Mrozkowi za to, że sięgnął po Piotra. No i jeszcze jedna kwestia. Pan Krzysztof jest niewątpliwie charyzmatyczną postacią. Nieraz w parku maszyn widzieliśmy go w pierwszej linii frontu, strofującego zawodników. Odnosiłem wrażenie, że to bardziej on prowadzi zespół niż trener/menedżer, który schodził na drugi plan (śmiech). Świderski brał tę posadę z całym dobrodziejstwem inwentarza, widocznie panowie ustalili wspólną koncepcję, podział obowiązków i Piotrowi to odpowiadało. Przecież nie wepchnięto go tam na siłę.

Zdania w kontekście ROW-u i Świderskiego są podzielone. Jedni mówią, że wdepnął na minę, inni z kolei, że niczym niem ryzykuje.

Wchodzi w ten biznes z grubej rury. Bez przetarcia w 2 LŻ, czy nawet Nice 1 LŻ rzuca się na głęboką wodę. Na dodatek do ekipy, która jest ogromną niewiadomą, gdzie jest kłopot żeby skonstruować skład, który skutecznie będzie wojował o utrzymanie w PGE Ekstralidze. O transferach ani widu ani słychu, a na spektakularne ruchy się nie zapowiada.

Pan postawiłby pieniądze na to, że ROW spadnie z hukiem, a jedynym ratunkiem dla tego klubu jest sięgnięcie po Grega Hancocka i prosić żeby wrócił do żużla?

To chyba już aktualnie jedyny zawodnik, który coś znaczy, a jest teoretycznie wolny i powinien prezentować wysokim poziom sportowy. Z naciskiem na słowo powinien. Nie chodzi nawet o wiek, ale to, że jego już dłuższy moment nie było w najlepszej lidze świata. Dwa sezony temu wybrał drugoligowy Rzeszów, teraz z powodu choroby żony całkiem się wyoutował. Forma jest jakąś niewiadomą, ale gra jest warta świeczki. ROW nie ma nic do stracenia. Należy liczyć też na łut szczęścia. Że Mateusz Szczepaniak np. będzie takim drugim Pawłem Miesiącem. Dla takich żużlowców to być może jedyna szansa na sprawdzenie się w PGE Ekstralidze i wyrobienia swojej marki. Albo utrzymasz się na powierzchni tafli, albo utopisz się na wieki.

W zakończonych rozgrywkach PGE Ekstraliga nam się trochę podzieliła, a teraz zapowiada się, że poza ROW-em wszystkie zespoły będzie stać na wejście do pierwszej czwórki.

Moje zdanie jest podobne. Liga będzie wyrównana jak dawno nie była, choć dalej nie dostrzegam "podjazdu" do Fogo Unii Leszno. Jest mistrz Polski, za nią reszta stawki i ROW. Obstawiam, że GKM ściągając Nickiego Pedersena zaklepał sobie wreszcie pierwszą czwórkę. To było to brakujące ogniwo w talii Roberta Kempińskiego. W Falubazie widzę rezerwy. Przyszedł Lindbaeck za Pedersena, ale Patryk Dudek takiego sezon już nie powtórzy. O Gorzowie rozmawialiśmy, we Wrocławiu zatrzymali trzon drużyny i dołączył Drabik na seniorkę. W Lublinie pochwalili się Zagarem, a w Częstochowie wyląduje Doyle. Tak, batalia o play-off będzie szła na żyletki.

Podjąłby się pan wytypować kolejność?

Haha! Do czegoś takiego mnie nie namówicie. Gdzieś w środku sezonu, przy okazji kontuzji Woffindena i Janowskiego powiedziałem dla waszego portalu, że istnieje poważna groźba, iż Sparta nie załapie się do play-offów. A ich te urazy jeden po drugim scementowały, właśnie wtedy nabrali wiatr w żagle. "Przejechałem" się konkretnie. Dziękuję bardzo, nie ze mną te numery (śmiech).

Poproszę o opinię w pod kątem zagranicznego juniora w składzie. Przepis co prawda nie przeszedł, ale jestem szalenie ciekawy pana zdania.

Nie byłem zwolennikiem tego pomysłu. Ten krok stanowiłby zaprzeczenie regulacji jaką wprowadziliśmy kilka lat temu. Wrócilibyśmy się do punktu wyjścia. Po to zlikwidowaliśmy ten przepis żeby teraz ponownie się nad nim pochylać? Kładziemy nacisk na szkolenie, wywalamy kupę kasy żeby pstryknięciem palca to wszystko zniweczyć. Nie tak dawno pisało się o niebotycznych sumach z tytułu braku odpowiedniej liczby wyszkolonych wychowanków. Czegoś tu nie rozumiem. Na szczęście teraz już sobie wyłącznie gdybamy. Honor polskiego zawodnika został ocalony. Ciekawe jednak na jak długo.

Dociera do pana przesłanie, że powinniśmy przyłożyć do rękę do odbudowy żużla w innych krajach, bo ten zaczyna upadać?

A przepraszam, czy to jest nasz problem? Moim zdaniem stranieri i tak są już wystarczająco promowani i lepiej postrzegani niż nasi rodzimi zawodnicy. Słyszy się przecież, że proponowane kwoty za podpis, czy za punkty są znacznie mniejsze w odniesieniu do obcokrajowca średniej klasy. U nas żużlowca zagranicznego od razu wynosi ponad przeciętność, no bo jest obcy, no to z urzędu należy mu się większa gaża. To jest nasza liga i musimy promować swoich zawodników. Odwrócę ten przekaz. Niech inni dadzą coś od siebie, bo na końcu okaże się, że zapominamy o własnym narybku. Obudzimy się z ręku w nocniku. Młodzi nie są oderwani od "czapy". Będą wiedzieć, że większość pozycji jest obsadzonych przez obcokrajowców, nie garnąc się do trenowania. Sprawdźmy ilu młodych chłopaków zakończyło przygodę z żużlem, bo nie prezentowało określonego poziomu. Reasumując, z tą naszą młodzieżą, serio, nie jest kolorowo i zawiewa optymizmem, że poszliśmy w jakimś stopniu po rozum do głowy.

CZYTAJ TAKŻENowa tabela biegowa wymaga cwaniactwa

Na koniec zejdźmy szczebel niżej. Pana zdaniem Apator będzie miał skład, który w cuglach "rozwali" Nice 1 LŻ?

Na papierze zestawienie torunian jest imponujące. Teoretycznie nikt nie podskoczy Apatorowi, a jednak fajne jest to, że papier wszystko przyjmie, a realnie rzecz biorąc, jak śpiewała Anita Lipnicka "Wszystko się może zdarzyć" Podoba mi się też skład Startu, ale poprzedni sezon udowodnił, że jednym zawodnikiem ligi się nie zwojuje. Niby był Iversen i Doyle, a to jednak Australijczyk podpinał Get Well do respiratora, gdyż australijscy bracia jechali jak im zawiało. Drużyna zleciała, choć od dawna poskreślano, że najwłaściwszym rozwiązaniem będzie pożegnanie się z Chrisem Holderem. Że odcięcie pępowiny zrobi dobrze nie tylko jemu, ale i klubowi z Torunia. Stało się inaczej, Postanowiono trwać w tym układzie i sam jestem ciekaw jak ta było nie było legenda toruńskiego, żużlowego środowiska odnajdzie się w Nice 1 LŻ. Ile zajmie mu "połapanie" kątów, dostosowanie się do warunków panujących na torach pierwszoligowych. Nie będzie to bułka z masłem, ponieważ dla kogoś, kto praktycznie całe życie spędził w PGE Ekstralidze, tamtejsze obiekty będą stanowić tajemnicę. Wiem, brzmi to śmiesznie, gdyż starszy z braci był w przeszłości IMŚ.

Źródło artykułu: