PGE Ekstraliga: Vaclav Milik nie wie, co się dzieje z żużlem. "Aż zgłupiałem"

- Nie wiem, co się dzieje z tym żużlem - mówi Vaclav Milik, który kiepsko wszedł w nowy sezon PGE Ekstraligi. Zawodnik Betard Sparty Wrocław ma problemy z dopasowaniem się do własnego toru, ale wierzy, że w kolejnym meczu dojdzie u niego do przełomu.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Vaclav Milik WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Vaclav Milik
Początek sezonu nie układa się po myśli Vaclava Milika. Czeski żużlowiec był najsłabszym ogniwem Betard Sparty Wrocław w dwóch dotychczas rozegranych spotkaniach PGE Ekstraligi.

O ile pierwszy mecz w Lesznie można było traktować jako wypadek przy pracy, o tyle niepokojąca jest jazda 25-latka w domowym starciu ze Stelmet Falubazem Zielona Góra. W nim Milik dwukrotnie wyjeżdżał na tor i nie zdobył ani jednego punktu.

Czytaj także: Sam Tai Woffinden meczu nie wygra

- Nie wiem, co się dzieje z tym żużlem. Na nowszych torach jest teraz twardo, a ja w życiu nigdy czegoś takiego nie lubiłem. Wolę jak jest przyczepnie, jak robią się dziury. Tak, aby człowiek musiał powalczyć trochę podczas jazdy, a nie tylko siedzieć na motocyklu i jechać przed siebie - powiedział w rozmowie z nami Milik.

ZOBACZ WIDEO Świetny Tai Woffinden. Zobacz skrót meczu Betard Sparta Wrocław - Stelmet Falubaz Zielona Góra

Zawodnik Betard Sparty zwrócił uwagę na to, że jego słabsze występy we Wrocławiu zaczęły się w momencie, gdy w sposób drastyczny zmieniono sposób przygotowania toru na Stadionie Olimpijskim. - Na tym torze się męczę. Już w zeszłym roku tak było. Zrobiliśmy delikatne zmiany względem treningu przed meczem z Falubazem, ale nie jakieś drastyczne. Po prostu, nie umiem się dopasować, tak abym był pewny, że w zawodach będzie dobrze - wyjaśnił.

Czech nie ma przy tym pretensji do menedżera Dariusza Śledzia, który po dwóch nieudanych wyścigach odstawił go na boczny tor. - Jak zrobiłem dwa zera, to wiedziałem, że nie pojadę. Jakbym miał dwie trójki, to co innego - stwierdził.

Przed rokiem część ekspertów zwracała uwagę na to, że problemem Milika może być presja. Żużlowiec dobrze spisywał się na treningach, a w meczach ligowych dobre wyścigi przeplatał słabszymi. Wydaje się, że teraz jest podobnie. Zwłaszcza, że w przypadku potknięć kolegów w Betard Sparcie szansę otrzymać może rezerwowy Gleb Czugunow. - Nie myślę o presji w ogóle, bo od pierwszego biegu chcę jechać dobrze. Skoro się nie udało, to trener musiał mnie zmienić - ocenił Milik.

- Sezon się zaczął, a ja mam przejechane tyle okrążeń, że aż zgłupiałem. Dwa lata temu tyle meczów, sparingów miałem odjechanych w okolicach lipca. Z jednej strony to dobrze, ale ja też lubię usiąść, spokojnie sobie przemyśleć sytuację, wyciągnąć z niej wnioski. Bo teraz tak naprawdę nawet nie mam na to czasu. Cały czas siedzę na motocyklu - dodał.

Czytaj także: Pawlicki skomentował odwołanie Złotego Kasku

Milik jest przekonany, że w kolejnym meczu PGE Ekstraligi przeciwko Get Well Toruń spisze się znacznie lepiej i wtedy dyskusja na temat jego postawy ucichnie. - Czekają nas treningi przed tym spotkaniem. Mam na nie pomysł. Spróbuję coś nowego i jestem pewien, że to już zadziała. Podpatrywałem Maćka Janowskiego czy Taia Woffindena, widziałem jakie mają ustawienia sprzętu. Muszę sporo pozmieniać, ale wierzę, że będzie to krok w dobrą stronę - podsumował.



Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Czy Vaclav Milik odzyska wkrótce dawną formę?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×