Władysław Komarnicki: Polacy mieli pecha. Czapki z głów przed Lindgrenem
Władysław Komarnicki bardzo liczył na wygraną Polaka w Pradze. Było blisko, a do pełni szczęścia zabrakło naprawdę niewiele. - Patryk był pewien zwycięstwa i nie zauważył, że Lindgren cały czas się napędzał - ocenił honorowy prezes Stali Gorzów.
Patryk Dudek był o krok zwycięstwa, ale trzeba pamiętać, że równie dobrze w całych zawodach prezentował się Maciej Janowski. Polak uchodził nawet za jednego z głównych faworytów do zwycięstwa. W półfinale jednak starł się z Emilem Sajfutdinowem, w konsekwencji czego upadł. Sędzia zawodów miał trudny orzech do zgryzienia, ale ostatecznie wykluczył wrocławianina.
- Moja opinia może być subiektywna, bo oczywiście jestem absolutnie za Polakiem. Jednak sędzia mógł równie dobrze wykluczyć Sajfutdinowa. Wydaje mi się, że Rosjanin delikatnie spojrzał w kierunku Janowskiego i dojechał do niego. Takie miałem wrażenie. Podkreślę, że nie mam nigdy w zwyczaju kwestionować decyzji sędziego. Zawsze je szanowałem - ocenił prezes.
A co z Bartoszem Zmarzlikiem? Gorzowianin chyba zawiódł w czeskim turnieju najmocniej. Poza ostatnim biegiem był wolny i nie potrafił włączyć się w walkę o punkty. Smutny był to widok, bo z reguły to rywale oglądali jego plecy.
- Myślę, że Bartek pogubił się, jeśli chodzi o przełożenia. Pamiętam, jak kiedyś jechałem na Grand Prix na Moto Arenę, kiedy Gollob wtedy był faworytem do zwycięstwa. Ostatecznie zdobył jeden punkt. Uważam, że teraz jest podobnie w przypadku Bartka. Trochę się mu wszystko poplątało. On jest jednak takim zawodnikiem, że nie rozpamiętuje porażek. Udowodni to już w niedzielę w Zielonej Górze. Zmarzlik rozumie, że raz się wygrywa, a raz się przegrywa - spuentował Komarnicki.
ZOBACZ WIDEO Żużlowcy Betard Sparty Wrocław zdominują Speedway of NationsPomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.