Krcmar zna przyczynę gorszych biegów w Gnieźnie. Wszystkiemu winne pole startowe

Eduard Krcmar w tym sezonie spisuje się lepiej niż przypuszczano. Zawodnik jednak wie, że stać go na więcej. Nie może pokazać pełni swoich umiejętności przez jedno z pól startowych na gnieźnieńskim torze.

Natalia Zawodna
Natalia Zawodna
Eduard Krcmar WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Eduard Krcmar

W niedzielę Car Gwarant Start Gniezno w spektakularnym stylu pokonał Orła Łódź (58:31). Reprezentant gospodarzy nie spodziewał się tak wysokiego zwycięstwa swojego zespołu. Liczył na to, że rywale postawią poprzeczkę znacznie wyżej. Czech zapisał na swoim koncie trzy zwycięstwa, a to tylko dlatego, że nie przypadło mu w udziale pole trzecie. Jak przyznaje w tym sezonie nie udało mu się zdobyć z niego trzech punktów. - Szczere mówiąc, nie spodziewałem się tak łatwego zwycięstwa. Udało nam się wysoko wygrać z czego jestem bardzo zadowolony. Swój występ oceniam też pozytywnie.

- Szkoda tego wykluczenia z pierwszego biegu oraz zera w piętnastej odsłonie dnia. Trzecie pole na gnieźnieńskim torze jest inne niż pozostałe. Dla mnie jest ono katastrofalne. Chciałem coś wymyślić na pierwszym łuku, żeby nie zostać z tyłu. Nie udało się jednak - dopowiedział.

W biegu trzecim na przeciwległej prostej upadł Norbert Kościuch. Werdyktem sędziego Michała Sasienia wykluczony z wyścigu został Krcmar jako sprawca upadku reprezentanta łódzkiej drużyny. Z decyzją arbitra nie zgadza się nasz rozmówca. - Nie zgadzam się z decyzją sędziego. Uważam, że byłem pierwszy, a Kościuch zakładał się na mnie. Delikatny kontakt był, ale to ja byłem z przodu. Niestety sędzia uznał, że jestem winny upadku przeciwnika i mnie wykluczył. Moim zdaniem było jednak inaczej - doprecyzował.

Dzień wcześniej Czech startował w SEC Challenge w odległym Terenzano. Długa podróż nie odbiła się na wyniku zawodnika drużyny z pierwszej stolicy Polski. Przyznał, że jest typem człowieka, któremu spanie w samochodzie nie przeszkadza.  - W drodze powrotnej porządnie się wyspałem. Przez 1600 km jazdy udało mi się zregenerować. Byłem gotowy na mecz maksymalnie! - zakończył Krcmar.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po leszczyńsku


Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.
Czy sędzia słusznie uznał, że winnym upadku Kościucha był Krcmar?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×