Chris Holder: Żużel nie jest moim życiem. Nie byłem szczęśliwy
Chris Holder nie ukrywa, że prywatne problemy miały spory wpływ na spadek jego sportowej formy. Australijczykowi trudno było skupić się wyłącznie na żużlu.
Tymczasem Matt Ford, promotor Poole Pirates, nieco ponad tydzień temu zdradził, że Holder boryka się z życiowymi zawirowaniami. Teraz potwierdził to sam żużlowiec. Chodzi o jego syna Maksa, który w piątek skończył sześć lat.
- Trudno mi z tym, że nie widziałem go od kilku tygodni. Syn jest dla mnie wszystkim, ale muszę sobie z tym poradzić. W ostatnim czasie sytuacja trochę się poprawiła, co sprawia, że teraz jestem bardziej skoncentrowany i chętny do pracy niż kiedykolwiek wcześniej - skomentował Holder w rozmowie ze speedwaygp.com.
Prywatne problemy Holdera nie zaczęły się dopiero po zakończeniu ostatniego sezonu. Australijczyk już wcześniej nie mógł skupić się wyłącznie na żużlu. - Speedway nie jest moim życiem. To moja praca, którą bardzo lubię wykonywać. Gdy moje życie staje na głowie, żużel nie jest najważniejszy. Przez ostatnie półtora roku nie byłem szczęśliwą osobą. Nie chciało mi się starać - stwierdził Holder.
Get Well Toruń nadal czeka na Australijczyka, podczas gdy jego brytyjskie Poole Pirates znalazło za niego zastępstwo, kontraktując Petera Kildemanda. Co ciekawe, Holder podczas okresu transferowego mógł trafić do innej drużyny Premiership.
- Byłem zainteresowany jazdą w Somerset. Działacze Rebels pokazali, że im na mnie zależy. Po tym, jak ostatnie półtora roku było dla mnie negatywnym okresem, szefostwo Rebeliantów mówiło na mój temat wiele dobrych rzeczy. Właśnie dlatego chciałem tam podpisać kontrakt - wyjaśnił Holder, który ostatecznie związał się z Piratami.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.