Czy w Tarnowie jest potrzebny zawodnik oczekujący? To komfort dla klubu, ale i większe ciśnienie

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Jakub Jamróg w barwach Grupy Azoty Unii Tarnów
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Jakub Jamróg w barwach Grupy Azoty Unii Tarnów
zdjęcie autora artykułu

W poprzednim sezonie Grupa Azoty Unia Tarnów miała w swojej kadrze więcej seniorów niż miejsc w składzie. Po awansie do PGE Ekstraligi prezes wraz z trenerami postanowili nie kontraktować zawodnika oczekującego.

Taka decyzja została podjęta po tym jak fiaskiem zakończyły się rozmowy z przewidywanym do tej roli Arturem Czają. Po jego odejściu do ROW-u Rybnik przedstawiciele beniaminka stwierdzili, że na rynku nie ma już wartościowych zawodników spełniających podobne zadanie więc dalszych poszukiwań zaniechano. Oznacza to, że na ten moment wszyscy seniorzy są pewni miejsca w meczowym zestawieniu. Czy jaskółkom wyjdzie to na dobre?

- Z punktu zawodniczego, to na pewno spory komfort. Ale dostrzegam tutaj dwie strony medalu - zauważa Jakub Jamróg zwracając od razu uwagę jak istotną rolę w każdej ekipie będzie miał teraz zawodnik znajdujący się pod numerem osiem. - Daje on wielkie pole manewru trenerom. To, że pojawię się w składzie nie oznacza, że jestem bezpieczny. Gdy będę prezentował się słabo, zawsze przecież może wskoczyć za mnie nasz dżoker Wiktor Kułakow - mówi Kuba.

- Może też zdarzyć się tak, że pojadę na mecz, ale w ogóle się nie pojawię na torze albo w najlepszym wypadku tylko raz. Jako tako rzeczywiście rywalizacji o skład nie ma, ale nie jest również tak, że ma ktoś coś dane z urzędu, czy za piękne oczy  - dodaje.

Z tego, że nie będzie trzeba drżeć o miejsce w składzie, czy obgryzać paznokci w oczekiwaniu na decyzję trenerów Barana i  Cierniaka, cieszy się inny z architektów awansu tarnowian do PGE Ekstraligi - Artur Mroczka. - Świadomość tego, że pojadę we wszystkich spotkaniach, o ile nie dopadnie mnie jakiś wypadek losowy wpływa na moją osobę pozytywnie. Myślę, że i zespół zanotuje z tego tytułu same korzyści. Nie biorę takiej sytuacji pod uwagę, ale przypuśćmy, że zawalę jakiś mecz, jest od razu szansa na poprawę. Nie ma czasu na rozmyślanie i rozpamiętywanie słabego występu. Gdybym jednak zanotował takie zawody po wyjechaniu z ławki, mógłbym już później z niej nie powstać być może nawet do końca rozgrywek. Jazda pod ciśnieniem jest szalenie trudna - przedstawia swój punkt widzenia.

Gdy zajdzie taka potrzeba Rosjanina można też przesunąć do podstawowej siódemki. Ale takie rozwiązanie będzie rozważane tylko w krytycznym momencie. - Pozycja Wiktora jest na tyle elastyczna, że w razie jakiejś kontuzji może nam być potrzebny gdzie indziej. W ostateczności są jeszcze okienka transferowe. Ale obyśmy takiego scenariusza nie musieli przerabiać - podsumowuje Jamróg.

ZOBACZ WIDEO Kapitalne ściganie na torze w Daugavpils!

Źródło artykułu: