Jacek Frątczak nie rozumie teorii spiskowych. Nikomu nie oddał medalu
Jacek Frątczak nie puścił Adriana Miedzińskiego w ostatnim wyścigu finału MPPK i od razu ruszyły spekulacje, że zielonogórzanin ułatwił w ten sposób zadanie ekantor.pl Falubazowi. Menedżer pretensji nie rozumie.
- Jeśli ktoś uważa, że Frątczak oddał medal, to jest w wielkim błędzie. Takie wejście w nowy klub byłoby dla mnie czymś wymarzonym. Musiałem jednak kierować się zdrowym rozsądkiem. Nie rozumiem tych wszystkich teorii spiskowych. One są po prostu pozbawione sensu. Kibice od razu szukają drugiego dna, a nikt nie wspomina o tym, że w tym biegu zabrakło świetnie dysponowanego Jarosława Hampela - mówi nam menedżer Get Well Toruń.
Jacek Frątczak przypomina, że jeszcze w piątek Adriana Miedzińskiego nie było w ogóle w obsadzie na finał MPPK. Występ żużlowca, który wraca do ścigania po dość poważnej kontuzji, stał pod dużym znakiem zapytania. Ostatecznie sztab szkoleniowy i zawodnik uzgodnili, że Adrian odjedzie w Ostrowie trzy wyścigi. Skończyło się na jednym starcie więcej. - Ustalenia były takie, że obserwujemy tor i puszczamy Adriana w momentach, kiedy nie będzie większego ryzyka - tłumaczy Frątczak.
Frątczak podkreśla, że na finał MPPK w Ostrowie miał plan, który jego zdaniem został zrealizowany w stu procentach. Adrian Miedziński się rozjeździł, Grzegorz Walasek się odblokował, a Daniel Kaczmarek zaliczył dwa biegi w silnej stawce, których bardzo potrzebował. Menedżer zwraca uwagę, że junior toruńskiego klubu radzi sobie dobrze w zawodach młodzieżowych, ale za bardzo spina się, kiedy przychodzi do rywalizacji w silnej obsadzie. W związku z tym Frątczak chciał, żeby wychowanek Unii Leszno w Ostrowie pojawił się pod taśmą więcej niż jeden raz.
ZOBACZ WIDEO MPPK to coś wyjątkowego. Impreza gdzie należy się pokazać (WIDEO)KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>