Trudny powrót wychowanka Apatora Toruń. "Miałem już dość tego wszystkiego"

Po ciężkiej kontuzji, do jazdy powraca Mariusz Puszakowski. Nowy zawodnik KSM-u Krosno pokazał się z niezłej strony podczas sobotniego Benefisu Roberta Kościechy. Jest to sygnał, że stać go na dobre występy.

Konrad Marzec
Konrad Marzec
Mariusz Puszakowski i Witold Skrzydlewski WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Mariusz Puszakowski i Witold Skrzydlewski

Dla Mariusza Puszakowskiego sezon 2016 był bardzo nieudany. Mała liczba startów, zmaganie się z kontuzją powodowały, że "Puzon" poważnie rozważał zakończenie kariery. Na szczęście się na to nie zdecydował, a w sobotnie popołudnie dostaliśmy dowód, iż potrafi skutecznie rywalizować z zawodnikami z wysokiej półki. Za spory sukces należy uznać chociażby pokonanie Pawła Przedpełskiego, który zazwyczaj prezentuje się świetnie na Motoarenie. - Nawet nie wiem jaki miałem wynik. Wiem tylko, że coś tam do przodu - przyznaje z uśmiechem Puszakowski.

38-latek będzie się w tym roku ścigał w barwach KSM-u Krosno. Jak sam podkreśla, powrót po ciężkiej kontuzji nie należy do łatwych, ale zwycięża u niego miłość do sportu. Teraz, na najniższym szczeblu rozgrywkowym w naszym kraju, wychowanek Apatora Toruń będzie szukał odbudowy. Benefis Roberta Kościechy pokazał, że na współpracy mogą skorzystać obie strony.

- Olbrzymia zasługa tutaj Witolda Skrzydlewskiego, bo już trochę wirowałem. Kocham to co robię, tylko że w pewnym sensie się odechciewa. Miałem dość całej tej otoczki i tego wszystkiego. Padła jednak propozycja żebym pojeździł jeśli mam zapał, a mam, więc tak będzie. Nie wszystko zależy jednak ode mnie. Mam znakomite silniki od Ryszarda Kowalskiego, mogę na niego liczyć o każdej porze dnia i nocy - podkreśla Mariusz Puszakowski. - Chciałbym teraz pojechać do Krosna, ale nie ma co ukrywać, że to jest kawał drogi. Utrzymanie mnie, hotel, dojazdówka to wszystko są koszty. Powiem szczerze, że za to można opłacić jednego juniora - dodaje.

Sobotni Benefis Roberta Kościechy był dla Puszakowskiego czymś szczególnym, gdyż obaj panowie przyjaźnią się od lat. - Znamy się wiele lat. Dzięki Robertowi też jeżdżę. Zaprzyjaźniliśmy się niemal od początku. Wiele nocy spędziłem u Roberta, wiadomo, u Roberta, a nie z nim, bo jak wracaliśmy z meczów to już nie miałem możliwości powrotu do domu. Za to mu dziękuję, a my odjechaliśmy fajny turniej. Myślę, że wśród tylu ekstraligowców nie wypadłem z tym numerem najgorzej - podsumowuje wychowanek Apatora.

ZOBACZ WIDEO Falstart juniora. Nie rozumie nowego toru


Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.
Czy Mariusz Puszakowski podjął dobrą decyzję dołączając do KSM-u Krosno?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×