Andrzej Witkowski: Problemem żużla są prezesi

Prezes Polskiego Związku Motorowego ocenia środowisko żużlowe i mówi o największych jego problemach u progu sezonu 2016.

Damian Gapiński
Damian Gapiński
Prezes PZM, Andrzej Witkowski / Prezes PZM, Andrzej Witkowski

Pełne trybuny, tłumy przed telewizorami i zaskakujące wyniki. Czy można było sobie wyobrazić lepszy start Nice Polskiej Ligi Żużlowej? - Po tych perturbacjach, które mieliśmy przy rozgrywkach ligowych, co było niezgodne z przyjętą przez nas strategią, muszę powiedzieć, że byłem i nadal jestem pełen obaw co do końca rozgrywek. Cieszę się frekwencją na stadionie, dużą oglądalnością przed telewizorami i zaskakującymi wynikami, bo to dla kibiców jest na pewno bardzo atrakcyjne. Mówiąc krótko - cieszę się z tego co jest aktualnie, ale z tyłu głowy mam obawę o to, co może się wydarzyć - ocenia ostrożnie początek rozgrywek Andrzej Witkowski.

Główne obawy prezesa Polskiego Związku Motorowego dotyczą kondycji finansowej klubów oraz przyjęcia przez kibiców nietypowych rozwiązań ligowych. - Z ocenami musimy poczekać do 7-8 kolejki. Wtedy poznamy odpowiedź na pytanie, czy liga z dwoma zespołami startującymi w niej na innych warunkach, była dobrym posunięciem. Martwię się klubem z Rzeszowa. Liczę, że zapewnienia, iż poradzą sobie z trudną sytuacją finansową, okażą się prawdziwe. Byłem pełen obaw, jak kibice przyjmą ligę z dwoma zespołami na preferencyjnych warunkach. Nasz zamysł był jednak taki, żeby nie dopuścić do sytuacji, w której w Opolu nie będzie przez kolejny sezon żużla, bo dla klubu i kibiców nie byłoby to dobre rozwiązanie - dodał Witkowski.

W jednej z rozmów z naszym serwisem, były prezes Stali Gorzów - Władysław Komarnicki podkreślił, że jego zdaniem problemem polskiego żużla są nieprzygotowani prezesi. Taką samą opinię wyraził Andrzej Witkowski. - Niejednokrotnie powtarzałem, że problemem polskiego żużla są prezesi klubów, o co była duża obraza jeszcze kilka lat temu. Muszę jednak przyznać, że tamta grupa prezesów była szkołą średnią w stosunku do menedżerów i prezesów, którzy pojawiają się i znikają jak fatamorgana. Mam wrażenie, że ci ludzie nie są kompletnie przygotowani do prowadzenia klubów. Jednocześnie nie możemy nie dopuścić klubu do rozgrywek, ze względu na to, że nam się prezes nie podoba. Byłem ostatnio na spotkaniu z prezesami klubów. Znałem dwie osoby. Nie dlatego, że się z nimi tak długo nie widziałem, tylko dlatego, że tak często się zmieniają. Potrzeba nam stabilizacji kadrowej. Prezesów, którzy będą dla nas partnerami na lata. Podmiotami, z którymi będziemy mogli coś ustalić na kilka sezonów. W przeciwnym razie nieustannie będziemy spotykali się z argumentem następców pod tytułem "dlaczego mam spłacać długi poprzednika"? - ocenił prezes PZM.

Warto jednak zauważyć, że w ostatnich latach w środowisku żużlowym pojawiły się osoby, za którymi stało doświadczenie w środowisku biznesowym. Odchodzili jednak twierdząc, że nie są w stanie dalej funkcjonować w realiach ligowych. Dlaczego odchodzili? - Myślę, że podstawowym problemem tych osób było wychodzenie z założenia, że "jak płacę, to żądam". Tylko przystąpienie do rozgrywek nie jest równoznaczne z przyjściem do restauracji, gdzie każdy może zamawiać co chce. Liga to reguły ustalone przez PZM. Nie może być tak, że ktoś ucieka z meczu i ma pretensje o to, że nałożono na niego karę. Kiedy pytałem konkretnie na czym polega problem, to nie uzyskiwałem jednoznacznej odpowiedzi. Liga ma swoje zasady i każdy musi ich przestrzegać - zakończył Andrzej Witkowski.




Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×