Leigh Adams - niekoronowany król cz. XIII-ost.
Adams urządził w domu siłownię i zamierzał zrobić wszystko, żeby stanąć na nogach. W pomoc Australijczykowi zaangażowało się całe środowisko żużlowe, organizując charytatywne turnieje, aukcje oraz inne formy wsparcia. Słowa otuchy płynące ze wszystkich stron świata bardzo pomagały Leigh w pozytywnym nastawieniu do dalszej rehabilitacji. - Jestem bardzo wdzięczny za wsparcie, które dostałem z całego świata - mówił. - Moja rodzina i ja byliśmy bardzo zaskoczeni hojnością i życzliwością ze strony tak wielu ludzi.
Ważny element rehabilitacji legendarnego żużlowca stanowił też wyjazd do USA, do Kalifornii, gdzie uczestniczył on w specjalistycznym programie o nazwie "Project Walk". Wiele wsparcia podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych okazała Adamsowi rodzina Hamillów. - Wizualnie pewnie nie widać dużej różnicy, cały czas żyję na wózku, ale wiem, że jestem silniejszy i mam kontrolę w nogach, co sprawia, że niektóre czynności stają się łatwiejsze i oto w tym wszystkim chodzi - Leigh relacjonował postępy w leczeniu. - Pod koniec mojej wizyty w Kalifornii ćwiczyłem chodzenie. To bardzo działa na umysł i ciało. Kontynuuję to w domu. Kylie zrobiła kurs treningu podczas mojego ostatniego pobytu, więc może mnie trenować. Chodzi o ciągłe ćwiczenie i obciążanie, tak by system nerwowy się zreorganizował i odzyskał połączenie jak przed kontuzją. Na jednej wizycie w USA się nie skończyło. Australijczyk wkrótce trafił do Bostonu, gdzie nie tylko się rehabilitował, ale przeszedł też operację, podczas której wyciągnięto mu z pleców metalową płytkę. - Szczerze powiedziawszy, przez to zrobiłem krok do tyłu - żalił się. - Od początku wiedziałem, że dojdzie do tego zabiegu, ale nie sądziłem, iż będzie miał on aż takie skutki. Muszę przyznać, że walczyłem z bólem w pierwszych dniach po operacji, ale trzeba przez to przejść. Możliwość chodzenia to inna bajka. Najważniejsza jest praca, którą wykonuje się do dwóch lat od momentu wypadku. Właśnie wtedy są największe szanse na zrobienie postępów i na razie udało mi się dokonać dużo więcej niż można się tego było spodziewać. Kiedy leżałem w szpitalu i walczyłem z bólem, to na pewno nie myślałem o takich postępach. Moja lewa noga zaczyna dobrze pracować, ale nie mam czucia w prawej, co na pewno jest sporym rozczarowaniem. Teraz potrzeba nieco szczęścia. Ciągle pracuję z osobistymi trenerami i staram się o postępy, ale bez szczęścia w tej kwestii niczego nie da się osiągnąć.Dawni koledzy z toru nie zapominają o Leigh, a w odwiedzaniu go nie przeszkadza im nawet wielogodzinna podróż na Antypody. Po mistrzowskim dla Unii Leszno sezonie 2015 do Australii udał się Adam Skórnicki, który przy okazji wziął udział w turnieju organizowanym przez Phila Crumpa. - Widać dużo radości na jego twarzy, wypytywał o to co dzieje się w Lesznie, jest też duży postęp w rehabilitacji, zwłaszcza jego lewej nogi, którą może obsługiwać pedał hamulca w gokarcie - relacjonuje "Sqra". - W przypadku Adamsa karting to jego nowa sportowa miłość. Startuje w nim razem z synem. Ta rywalizacja sprawia mu sporo radości, choć sprzęt jest trochę przerobiony, bo gaz musiał przełożyć do dźwigni przy kierownicy.
W tej chwili w odzyskaniu pełnej sprawności Leigh Adamsowi może pomóc albo cud, albo postęp medycyny. "Kangur" zaakceptował jednak swój los i stara się korzystać z życia na tyle, na ile się da. Śladami ojca planuje pójść syn legendarnego jeźdźca z Mildury - Declyn. Chłopak w 2014 roku wywalczył brązowy medal indywidualnych mistrzostw Australii U-16, a rok później przesiadł się na maszynę o pojemności 500cc i wierzy, że niedługo znajdzie sobie miejsce w jakimś klubie w Wielkiej Brytanii, a następnie w Polsce. Declyn lubi podziwiać na nagraniach wideo jazdę taty, który jest przecież idolem niejednego zawodnika urodzonego w latach dziewięćdziesiątych. Przemysław Pawlicki spełnił nawet swój sen o jeździe z Leigh w jednym teamie: - Jako dzieciak byłem w niego zapatrzony, a potem miałem okazję startować z nim w jednej drużynie! On był u schyłku kariery, a ja dopiero zaczynałem jeździć. Tak naprawdę nie mieliśmy wtedy za dużego kontaktu. Byłem szczylem i samo przywitanie się z nim w parku maszyn miało dla mnie ogromne znaczenie.Koniec.
Bibliografia: Sunraysia Daily, Daily Echo, Swindon Advertiser, Leigh Adams i Brian Burford - Leigh Adams: The Book, elka.pl, express.bydgoski.pl, speedwaygp.com.
Poprzednie części:
Leigh Adams - niekoronowany król cz. I
Leigh Adams - niekoronowany król cz. II
Leigh Adams - niekoronowany król cz. III
Leigh Adams - niekoronowany król cz. IV
Leigh Adams - niekoronowany król cz. V
Leigh Adams - niekoronowany król cz. VI
Leigh Adams - niekoronowany król cz. VII
Leigh Adams - niekoronowany król cz. VIII
Leigh Adams - niekoronowany król cz. IX
Leigh Adams - niekoronowany król cz. X
Leigh Adams - niekoronowany król cz. XI
Leigh Adams - niekoronowany król cz. XII
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.