Leigh Adams - niekoronowany król cz. VI

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
Sięganie po najwyższe laury bez odpowiedniego zaplecza sponsorskiego jest w żużlu praktycznie niemożliwe. Młody Australijczyk cieszył się więc jak dziecko, kiedy znalazł w skrzynce list od byłego zawodnika motocrossowego, Randy'ego Owena, reprezentującego firmę Owen Bros Commercials z Hereford, zajmującą się sprzedażą, dzierżawą oraz serwisowaniem samochodów dostawczych. - Przez pierwsze dwa lata to był po prostu sponsoring, ale z czasem nasza relacja przekształciła się w przyjaźń - mówi Leigh. - W 1992 roku otrzymałem spersonalizowanego vana, Talbota Express, co sprawiło, że poczułem się jak gość z Hollywood.

Czując, że jest w gazie, "Kangur" nie zamierzał poprzestawać na krajowych sukcesach. Na sezon 1992 miał dwa główne cele: wywalczyć złoty medal indywidualnych mistrzostw świata juniorów oraz awansować do finału zmagań o tytuł czempiona globu w gronie seniorów. Reprezentant Australii musiał jednak bardzo szybko zweryfikować swe plany, gdyż już 31 maja na torze w King's Lynn pożegnał się z rywalizacją o IMŚ, zajmując dopiero czternastą lokatę w finale Wspólnoty Narodów. - Byłem załamany i od tamtej chwili skupiałem się już tylko na zmaganiach U21 - wspomina. Rywalizacja o tytuł indywidualnego mistrza świata juniorów zawsze wzbudzała wiele emocji, bo przecież jej uczestnicy często stawali się później jeźdźcami najwyższej klasy. Leigh do finału w Pfaffenhofen an der Ilm dostał się dzięki zajęciu trzeciego miejsca w półfinale w Tarnowie. Zwyciężył wówczas Joe Screen, a Adams przegrał wyścig dodatkowy o drugą lokatę z Markiem Loramem, z którym pracował wtedy... Norrie Allan.

Lokalizacja turnieju finałowego o tytuł IMŚJ stanowiła dla "Kangura" z Mildury bardzo dobrą informację ze względu na osobę Otto Weissa. - Do tych zawodów przygotowywałem się naprawdę solidnie - opowiada Leigh. - Przyleciałem do Pfaffenhofen w trakcie sezonu, a on załatwił mi prywatny trening z Marvynem Coxem. Na miejscu miałem też mechanika, Mickeya Mostera, więc robota szła pełną parą. Trening połączyliśmy z próbami na hamowni, co w tamtych czasach było w speedwayu nowością.

Mark Loram, Joe Screen, Tomasz Gollob czy Lars Gunnestad to tylko niektórzy z zawodników, którzy przybyli do Pfaffenhofen an der Ilm, żeby 23 sierpnia 1992 roku walczyć o medale światowego czempionatu U21. Miejsca na podium zawsze są tylko trzy, a chętnych żeby je zająć o wiele więcej, więc w parkingu od samego początku panowała napięta atmosfera. Podczas treningu poprzedzającego zawody Norrie Allan podszedł do mechanika Leigh - Neila McCarthy'ego. Dawny przyjaciel Adamsa oznajmił, że wydech przygotowywany przez Otto Weissa jest nielegalny, czym chciał po prostu wprowadzić zamieszanie i zdekoncentrować Australijczyka. Adams wykonał jednak kilka telefonów i szybko się przekonał, że to podstępna zagrywka.

Początek zmagań w Pfaffenhofen opóźnił się o czterdzieści pięć minut ze względu na burzę. Deszcz solidnie zmoczył tor, ale Leigh miał to szczęście, że włączał się do rywalizacji dopiero w trzecim wyścigu. Od samego początku był skoncentrowany tylko na zwycięstwie, więc odetchnął z ulgą, kiedy w pierwszym swoim występie pokonał "Loramskiego", a w drugim Tomasza Golloba. Po trzech seriach startów Australijczyk przewodził stawce z kompletem punktów, a "oczko" mniej na koncie mieli Loram i Screen. Ten ostatni zdetronizował Adamsa w czternastej odsłonie zawodów, co oznaczało, że przed ostatnią serią startów trzech zawodników zgromadziło po 11 punktów i miało takie same szanse na triumf. Wyścig osiemnasty to bezpośrednia rywalizacja dwóch wyżej wymienionych Brytyjczyków, zakończona triumfem Lorama i drugim miejscem Screena, więc "Kangur" musiał wygrać swój ostatni bieg, jeśli marzyło mu się złoto juniorskiego czempionatu.

Leigh wytrzymał próbę nerwów i w dwudziestej odsłonie zawodów minął linię mety przed Niklasem Klingbergiem oraz Tomaszem Bajerskim. W związku z tym do wyłonienia indywidualnego mistrza świata juniorów potrzebny był wyścig dodatkowy. Adams miał w pamięci porażkę z "Loramskim" w Tarnowie i pragnął z całego serca wziąć srogi rewanż na reprezentancie Zjednoczonego Królestwa. Losowanie przed ostateczną gonitwą wygrał jednak Mark, który dzięki temu jako pierwszy wybierał pole startowe. Brytyjczyk zyskał przewagę nad jeźdźcem z Antypodów, lecz Adams nie zamierzał składać broni i przysiągł sobie zrobić wszystko w celu zwyciężenia i zaspokojenia nie tylko swoich ambicji, ale i sprawienia radości ludziom, którzy go dopingowali.
Loram wybrał wewnętrzne pole, jednak "Kangur" go ubiegł na starcie i już w pierwszym wirażu wysunął się na prowadzenie, którego nie oddał do samej mety. "Loramski" nie odpuszczał przez cztery okrążenia, lecz nie zmieniło to faktu, że nowym indywidualnym mistrzem świata juniorów został Leigh Adams. - Czułem się tak samo jak podczas triumfu w krajowym czempionacie i odetchnąłem z ulgą dopisując ten tytuł do swojego CV - opowiada zwycięzca z Pfaffenhofen. - Byłem skupiony na tych zawodach od tak dawna, że po wszystkim spadł mi z serca naprawdę wielki kamień.

Koniec części szóstej. Kolejna już w najbliższą niedzielę.

Bibliografia: Sunraysia Daily, Daily Echo, Swindon Advertiser, Leigh Adams i Brian Burford - Leigh Adams: The Book.

Poprzednie części:

Leigh Adams - niekoronowany król cz. I
Leigh Adams - niekoronowany król cz. II
Leigh Adams - niekoronowany król cz. III
Leigh Adams - niekoronowany król cz. IV
Leigh Adams - niekoronowany król cz. V

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×