Ciemna strona czarnego sportu. Nie tylko Darcy Ward potrzebuje wsparcia fanów

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk

Nie tylko Darcy Ward potrzebuje wsparcia

Żużel po raz kolejny pokazał swoją ciemną stronę. Kiedy po śmierci Lee Richardsona w Częstochowie odprawiono mszę świętą za jego duszę, celebrujący ją duchowny wymienił nazwiska wszystkich żużlowców, którzy stracili na torze to, co najcenniejsze - życie. Jednak tych, którzy stracili zdrowie jest jeszcze więcej. Wielu z nich cieszyło kibiców swoją jazdą, byli idolami tłumów, lecz kiedy doznali kontuzji, to fani często zapominali o nich.

Jednak nie tylko Ward może liczyć na pomoc. W ostatnich dniach groźnej kontuzji doznał Maks Gregoric, który przebywa w śpiączce, a w Anglii wciąż żywe pozostają wspomnienia o urazie, jakiego nabawił się Lewis Kerr. Z kolei w meczu PGE Ekstraligi urazu głowy nabawił się Dawid Krzyżanowski, a po upadku w Niemczech helikopterem do szpitala przetransportowany został Christian Hefenbrock. Nie są to zawodnicy ze światowego topu, ale każdy z nich zasługuje na wsparcie fanów czarnego sportu.

W czerwcu 2010 roku rozegrał się dramat Kamila Cieślara. 18-letni wówczas żużlowiec Włókniarza Częstochowa podczas zawodów młodzieżowych miał niefortunny upadek. Na ostatnim łuku jadący tuż przed nim Marcin Bubel wykręcił "bączka". Cieślar wpadł w niego i z impetem uderzył w dmuchaną bandę. Następnie został przewieziony do szpitala, gdzie po wstępnych badaniach zdiagnozowano podejrzenie urazu kręgosłupa. Cieślar przeszedł dwie operacje, a po drugiej stwierdzono uraz rdzenia kręgowego. Dokładna diagnoza brzmiała jak wyrok: kurczowe porażenie kończyn dolnych.

Cieślar mógł liczyć na wsparcie kibiców i Włókniarza Częstochowa. Kilka razy organizowano specjalne imprezy charytatywne. Były żużlowiec obecny był na meczach swojej drużyny i jednocześnie zapowiadał walkę o powrót do pełnej sprawności. 23-latek wciąż potrzebuje wsparcia fanów, a można tego dokonać za pomocą darowizn czy przekazania 1 proc. podatku dochodowego.

FUNDACJA VOTUM OPP ul. Wyścigowa 56
53-012 Wrocław KRS: 0000272272
BANK: 32150010671210600831820000
Tytuł wpłaty: dla Kamila Cieślar

W Anglii też pomagają, wraca temat ubezpieczeń

W ostatnich latach wielokrotnie doszło do groźnych upadków podczas meczów w ligach angielskich. Tam kwestie bezpieczeństwa nie są tak rozwinięte jak w Polsce, nie ma komisarzy torów, a mecze często rozgrywane są na przyczepnej nawierzchni. W sierpniu 2013 roku koszmarny upadek zaliczył reprezentujący barwy Berwick Bandits Ricky Ashworth. Brytyjczyk przez 91 dni był w śpiączce, obecnie dochodzi do pełni zdrowia, ale zmaga się z problemami neurologicznymi.

W pomoc Ashowrthowi zaangażowali się kibice, zorganizowano dla niego specjalny turniej, a podczas jednego z ligowych meczów zebrano ponad 15 tysięcy funtów. Co roku na Wyspach Brytyjskich odbywa się turniej Ben Fund Bonanza, z którego dochód przekazywany jest na leczenie walczących o powrót do zdrowia byłych żużlowców. Jednak podstawą są ubezpieczenia. - Zawsze to można robić, ale od dawna powtarzam, że trzeba się ubezpieczać po to, by nie doprowadzać do sytuacji, gdzie musimy później pomagać poszkodowanym, którzy zostają sami bez wielkich środków do życia. Ubezpieczenia po prostu powinny to wszystko załatwiać. Wielu zawodników o tym jeszcze nie myśli. To jest dobra wola zawodników, ale też powinien to być ich obowiązek. Później na całym środowisku ciąży odpowiedzialność za pomoc takiemu żużlowcowi, który nie do końca potrafi przewidzieć sytuację. W obecnych czasach to jest bardzo proste, kiedy ja jeździłem to było trudno się ubezpieczyć. Można to było zrobić za granicą i ja to zrobiłem - przyznał Cegielski.

Również w Polsce kontuzjowani zawodnicy mogą liczyć na podobną pomoc. Świadczy ją fundacja PZMot, która przekazuje środki z nałożonych kar właśnie na ten cel. - Oczywiście każdy musi odpowiadać za siebie, ale myślę, że zawodnicy jak najczęściej powinni się ubezpieczać. Od kilku lat co chwilę otrzymuję prośby o pomoc czy organizację pomocy dla zawodników, którzy kiedyś doznali kontuzji. Zawsze coś próbujemy organizować. Polski Związek Motorowy co roku przyznaje zapomogi zawodnikom poszkodowanym na torze. Tyle że są to niewielkie środki, ale jednak. Na pewno nie musielibyśmy aż tak bardzo martwić się o tych zawodników, gdyby byli po prostu zabezpieczeni przed takimi kontuzjami - powiedział Cegielski.

Wózek to nie wyrok

Nie ma żużlowca, który w czasie swojej kariery nie doznał choćby najmniejszej kontuzji. Często zdarzają się urazy obojczyków, złamania łopatki czy nadgarstków. Rzadziej dochodzi do groźnych kontuzji miednicy czy złamania nóg. Na szczęście jeszcze rzadziej upadek ma tak fatalne konsekwencje jak w przypadku Warda, Cieślara czy Ashwortha.

W wyniku upadku i kontuzji kręgosłupa karierę zakończył również Rafał Wilk. Udowodnił on, że inwalidzki wózek nie jest wyrokiem. Były żużlowiec klubów z Krosna czy Rzeszowa rozpoczął treningi w handbike'u. W tej odmianie kolarstwa Wilk zdobył dwa złote medale podczas paraolimpiady w Londynie, jest jednym z najlepszych zawodników na świecie. Warto dodać, że zimą Wilk zjeżdża na nartach. Jest on wzorem dla wielu niepełnosprawnych.
Rafał Wilk odnosi sukces w handbike'u Rafał Wilk odnosi sukces w handbike'u
Żużel to niezwykle niebezpieczny sport, w którym zawodnicy za każdym razem ryzykują swoim zdrowiem. Robią to co kochają i jednocześnie dostarczają kibicom wielu emocji. W speedway'u pojawiają się coraz to nowsze rozwiązania mające zapewnić bezpieczeństwo. Kilka lat temu specjalne nadmuchiwane poduszki testował Chris Harris, a Włókniarz Częstochowa nakazał swoim wychowankom jazdę w specjalnych ochraniaczach na kręgosłup.

Jednak jak zauważył Marek Cieślak kołnierze te nie zawsze chronią przed kontuzjami. - Na moje też tak to wygląda. Nie chcę być fachowcem od tych kwestii. Są ludzie, którzy się bardziej na tym znają. Dla mnie to nie wygląda tak, jakby zabezpieczało każdy upadek. W innych dyscyplinach motorowych nie ma band i nie ma kontaktu z twardymi bandami. Myślę, że tu przy pewnych uderzeniach mogą one narobić więcej szkody niż pożytku, ale przy niektórych może uchronić. Chętnie bym zapoznał się z fachową analizą tego typu ochraniaczy w żużlu - ocenił Cegielski.  Z pewnością jest jednak wiele do zrobienia, by ograniczyć groźne kontuzje na torze.

Łukasz Witczyk

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×